> kiedys czytalem ksiazke, bardzo znana, ale akurat teraz tytul wylecial mi z
> glowy, w kazdym razie bylo tak. Facet jezdzil po stanach zatrzymywal sie na
> noc w roznych miejscach i czasami robil do jedzenia cos takiego. Wykopywal
> dolek i do dolka wkladal stek owiniety w folie aluminiowa. Stek byl oblozony
> cebulka i jakims sosem. Nastepnie zasypywal owiniety stek ziemia i rozpalal
> nad tym ognisko. Po 30 min. stek byl gotowy. Nigdy tego nie robilem, ale mam
> ochote od kilku lat to zrobic i pewnie w tym roku dam rade:) To jest w koncu
> danie obiadowe zrobine w ognisku.....

przed laaaaty tak robiłem pstrąga. Kolega złapał kilka, zamordował i
wypatrosił. Się zwierza posoliło od środka, jakieśtam przyprawy, nie
pamiętam cośmy tam mieli, potem oblepiło się toto gliną i owinęło w
gazetę (no nie całkiem gazetę, Rude Pravo to było). Do popiołu, na tym
nowe ognisko i po jakieś godzince było wsio gotowe. Pyry też w tym
popiele w okolicach Rudego Prava były. Nie trzeba było skrobać.

Waldek