Data: 2005-02-23 14:18:20
Temat: Re: napiszcie coś :(
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Nixe" <nixe@fałpe.peel> wrote in message news:cvhs4b$iva$1@news.onet.pl...
>> trudno powiedziec czy "oleje" ale na pewno nie
>> zaczne wylewac wraz z nim lez nad obrazkiem
>> w internecie, kiedy np naprawiam zab ;)
>
> A kto mówi o wylewaniu łez? Chodziło tylko o wykazanie zrozumienia, rozmowę,
pocieszenie, uspokojenie. A NIE wymówki z zupełnie
> innego powodu.
wylewanie lez bylo "przenosnia", mozesz sobie tam
podstawic to co teraz napisalas jesli lepiej to do
ciebie przemowi.
>
>>>>>>> Tym bardziej dziwi mnie, że zachowanie "pogubionej" w takiej
>>>>>>> sytuacji określasz mianem "lekceważeniem uczuć męża".
>
>>>>>> to sie dziw.
>
>>>>> To jest argument?
>
>>>> zawsze jakis, jesli nie rozumiesz innych.
>
>>> Ba, żebyś choć podała te_inne_argumenty, to można byłoby się pokusić
>>> o ich (nie)zrozumienie.
>
>> dla mnie "ingorowanie" jest argumentem.
>
> ?? Ignorowanie - czego? kogo? jest argumentem?
to moze zacytuje moj post, bo widac ze zapomnialas
"zupelnie lekcewazysz odczucia> swojego meza."
> >> Przeczytaj jeszcze raz, co napisałam. Nie sugeruję, że w sytuacji
>>> "pogubionej" zachowałabyś się jak dziecko, ale, że mogą być inne
>>> sytuacje, w których tak właśnie byś zareagowała. I tego Ci nie
>>> życzę.
>
>> i powiem tak, zachowam sie jak dorosly w takiej sytuacji.
>
> Tzn. w jakiej?
tzn w takiej jaka sama ty zdefiniowalas.
> Czy chcesz powiedzieć, że z góry wiesz, iż nigdy nie będzie w Twoim życiu sytuacji,
która być może Cię przerośnie i nie będziesz w
> stanie zachować się wtedy racjonalnie?
nie chodzi mi o zachowanie recjonalne/irracjonalne, ale
o zachowanie czym wyroznia sie zachowanie dziecka
od doroslego. dziecko jest psychicznie "uzaleznione"
od doroslejgo opiekuna, dorosly niekoniecznie.
>
>>> Przyszła do niego z problemem. Pierwsza. A on to zlekceważył, nawet
>>> nie wysłuchał, a za to wytknął jej pod nos zepsuty podgrzewacz.
>
>> z tego co wiem, to wysluchal,
>
> Raczej usłyszał. Siłą rzeczy, bo uszu sobie watą nie zatkał :->
za malo ci, ze wysluchal co miala do powiedzenia?
> A mnie chodziło o "wysłuchanie". Czyli_skupienie uwagi_na tym, co ktoś mówi.
skad wiesz, ze sie nie skupil? bo nie skomentowal tego???
>
>> tylko tyle, ze nie zareagowal "jak nalezy".
>
> A Ty uważasz, że jego reakcja była do końca w porządku?
do konca to ty i ja nie wiemy, bo mamy realcje
tylko pogubionej. ale z opisu, ktory nam dostarczono
uwazam, iz zostal zaskoczony w czasie waznej dla niego
pracy, i zachowal sie adekwatnie do stanu swojego
"umyslu", ktory krecil sie wtedy wokol naprawy
zepsutego sprzetu.
>
>>> Więc kto tu kogo lekceważy?
>
>> poczytaj wiec czy rzeczywiscie jej nie wysluchal.
>
> Poczytałam. Nie znalazłam żadnej informacji, by mąż jej wysłuchał.
a ja wyczytalam, iz ja wysluchal.
> I nadal nie odpowiedziałaś mi na pytanie.
> Dlaczego wciąż kołujesz wokół niego, zamiast odpowiedzieć wprost?
mogalbys wiec go powtorzyc, bo staram ci sie
wciaz na te setki ;)pytan odpowiedziec.
>
>>> Postaw się w jej sytuacji i wyobraź sobie, że masz naprawdę duży
>>> problem (bo dla niej to zdjęcie widocznie było problemem, z którym
>>> sama nie potrafiła sobie poradzić), a Twój mąż Cię "zlewa" i jeszcze
>>> przy okazji robi wymówki z powodu zgniłego pomidora, który wybrudził
>>> lodówkę. Jak byś się wtedy czuła?
>
>> nie moge sie postawic w takiej sytuacji, bo nie
>> biegam z kazdym problemem do "mamusi".
>
> Mam do Ciebie prośbę Iwon(k)a. Skup się na tym, co czytasz, a dopiero potem
odpowiadaj.
i tak robie, jesli ci sie cos nie podoba, to mam
do Ciebie prosbe, nie dyskutuj ze mna,ok?
> Nie pisałam o bieganiu z_każdym_problemem. Napisałam wyraźnie "wyobraź sobie, że
masz naprawdę duży problem". NAPRAWDĘ DUŻY.
skup sie wiec ty, i zrozum, iz "naprawde duzy" problem
dla dziecka bedzie "mniej" duzy dla doroslego, i
w tej kategorii rozwazam postepowanie pogubionej.
jesli dla niej ten problem byl na tyle duzy, zeby
szukac jedynego ukojenia w tz, ktory ma wtedy rzucic
co robi, jest dla mnie "dziecinne".
a jesli mam NAPRAWDE DUZE problemy, to NIE ZAWSZE
biegam do kogokolwiek. rozumiesz juz teraz.
nie _kazdy_ MALY, i nie _kazdy_ DUZY i nie _kazdy_
NAPRAWDE DUZY sklania mnie do szukania pomocy u innych.
>
>> a jesli biegne w trakcie pracy danej osoby,
>
> Czy "pogubiona" przyszła do męża w trakcie jego pracy?
a nie? mam wrazenie, iz wtedy zajmowal sie zepsutym
sprzetem.
>
>> to nie oczekuje, ze bedzie rzucac wszystko
>
> Jak wyżej. Co miał niby rzucać jej mąż?
jw.
>
>> zeby tylko mi lzy z policzkow obetrzec, bo sie obrazka przetsraszylam.
>
> A tu prośba kolejna - nie dyskredytuj uczuć innych osób, nawet jeśli wydają Ci się
śmieszne.
ale moge je skomentowac? pozwalasz?
> Ty się być może obrazka nie wystraszysz, ale są inne rzeczy, które mogłyby wywołać
u Ciebie szok.
na pewno. i co w zwiazku z tym? mam miec pretensje, ze
u innych nie wywolaly?
>
>> to poczytaj posty pogubionej.
>
> Poczytałam.
> Znikąd nie wynika, by żądała od kogokolwiek, by rzucał to, co robi i biegł jej na
pomoc.
a dla mnie wynika. co wiecej chce to uzyskac nawet
na necie.
>
>> znow? tzn gdzie jeszcze mieszam?
>
> Zasadniczo na każdym kroku.
konkretniej prosze.
>> nie obrazac sie na tz, tylko sprobowac zobaczyc sytuacje
>> przez jego pryzmat.
>
> To ja Ci jednak życzę sytuacji, w której Ty nie będziesz mogła wyjść z szoku, a
ukochany mężczyzna zamiast jakiejkolwiek pomocy,
> oferuje Ci ciosanie kołków na głowie z jakiegoś banalnego powodu. A życzę Ci tylko
dlatego, żebyś spojrzała na to wszystko z nieco
> innego punktu widzenia i nabrała trochę pokory.
myslisz, ze nie mialam nic w zyciu poza "miodem" ;))))
LOL!!! dziekuje za zyczenia, domyslam sie, iz
plyna z Twojego uczuciowego serca, ale mysle, ze nieco
sie w zyciu nauczylam, i zyczylabym sobie, zebym miala
tylko takie "problemy" i powody do "szoku" ktory
mialby wymagac natychmiastowej pomocy emocjonalnej
od kogokolwiek.
>
>> na to pytanie umie on odpowiedziec.
>
> Kto "on"? Ja się nie pytam żadnego "jego", tylko pytam Ciebie. Skoro potrafisz
ocenić, czy"pogubiona" lekceważy uczucia męża, to
> chyba nie sprawi Ci trudności ocena, czy mąż lekceważy uczucia "pogubionej".
jesli napisze tutaj jej maz, i w swoich slowach
opisze ta sytuacje wtedy ci odpowiem. jesli Ty
umiesz juz odpowiedziec, gratuluje wyobrazni tylko.
>
>> dla mnie brak reakcji=/= brak szacunku.
>
> Czyli jednak lekceważy? No proszę. Szkoda tylko, że tak późno to zauważyłaś.
:))) fajnie umiesz czytac. nic takiego nie napisalam ;)))))
>
>>>> ale to co sie stalo przedtem ma ogromne znaczenie w tym jak
>>>> sie zachowlala ona, czy tez tz.
>
>>> A jakie to ma teraz znaczenie? Dziewczyna wpadła w szok.
>>> Każdemu może się zdarzyć, tyle, że z zupełnie innego powodu.
>
>> dla mnie powod szoku ma ogromne znaczenie.
>
> I co w związku z tym?
bardzo duzo.
>Oceniasz, który powód jest wg Ciebie ważny, a który nie i dopiero wtedy reagujesz?
tak.
>A może warto uwierzyć, że jeśli ktoś się naprawdę przestraszył, spanikował, przestał
myśleć racjonalnie, to widocznie_dla
>niego_taki powód był wystarczająco ważny, żeby mu dech zaparło.
mozna wierzyc, ale jesli sie taki powod uwaza za blahy, nie
mozna udawac rownie przestraszonego. przynajmniej ja nie
umiem udawac uczuc.
iwon(k)a
|