Data: 2002-04-08 16:08:30
Temat: Re: natretne mysli o smierci-help
Od: "Greg" <o...@f...sos.com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkowniczka "Causa" napisala:
>
> Nie daje mi spokoju ciagle ta sama mysl: "kiedys znikne, nie
> bedzie juz mnie, nic nie bede czula, a zycie innych toczyc sie
> bedzie nadal- za moimi plecami".
Jesli rzeczywiscie nic po drugiej stronie nie ma i jak sama zauwazylas nic
nie bedziesz czuc to w czym problem? Juz nic Cie nie bedzie obchodzic ten
swiat. Apres nous le deluge!*
> Oprocz rozmyslania nad tym, ze kiedys kazdy umrze i
> potwornego strachu przed tym faktem boje sie ze umre
> za wczesnie.
A nie boisz sie tego, ze bedziesz zyc za dlugo? Fajnie jesli dane jest zyc
wiecznie mlodym, ale gdy czlowiek cierpi to smierci czeka jak zbawienia...
> Ze potraci mnie samochod, ze wybuchnie gaz w bloku, ze
> ktos mnie napadnie...., ze zachoruje na jakas nieuleczalna
> chorobe
A nie boisz sie tego, ze wyniszczy Cie ciagle myslenie o tej smierci?
Lepiej umrzeć od razu, niż całe życie przepędzić w strachu. /Ezop/
> -- a ja tak bardzo chce zyc!!!
Wiec zyj! Moze wkurza Cie, ze czlowiekowi tak krotko dane jest chodzic
wsrod zywych, ale ma taka szanse! Korzystaj wiec z tej szansy jak
najpelniej, a nie trac czasu.
Wyobraz sobie, ze jestes na jakims obozie. W nagrode masz prawo do 15
minut kapieli w cieplej wodzie. Stajesz przed prysznicem cala w
skowronkach, bo w koncu uwielbiasz goracy prysznic. Zamiast jak
najszybciej odkrecic wode stajesz z reka na kurku i smucisz sie, ze to
tylko 15 minut. Tak bardzo chcialabys aby to bylo przynajmniej 30 minut!
No i nagle uswiadamiasz sobie, ze masz przeciez tylko 15 minut. Odkrecasz
szybko wode i... leci zimna. Nie zrob tak ze swoim zyciem.
> Moje rozmyslania nad smiercia trwaja bezustannie ponad pol
> roku, od momentu gdy zmarl moj Dziadziu.
Przykro mi.
> Jak wy sobie poradziliscie z mysla o smierci?
non mortem timemus, sed cogitationem mortis (łac.) - nie śmierci się
boimy, lecz myśli o śmierci. /Seneka/
Ale mnie sama mysl o smierci nie przeraza. Bardziej boje sie bolu. Czasem
tez gdy patrze w lustro i pomysle, ze nie znamy dnia ani godziny...
troszke szkoda mi aby takie ladne cialo sie zmarnowalo ;-) A dlaczego nie
boje sie samej smierci? Jestem katolikiem i staram sie zyc tak aby po
smierci zostac zbawionym. Jesli mi sie uda to super. Jesli jednak
okazaloby sie, ze Boga nie ma to i tak wszystko byloby mi jedno (w koncu
odszedlbym w niebyt nawet o tym nie wiedzac). Na razie wole nie brac pod
uwagi tego, ze moglbym zostac potepiony albo, ze to nie chrzescijanie maja
racje ;) No wiec problemem jest tylko chwila przejscia z jednej strony
barykady na druga...
Byc moze pomoc moze tez mysl, ze zycie jest rodzajem pozyczki otrzymanej w
chwili narodzin/poczecia. Za jakis czas musimy jednak zwrocic dlug
najlepiej z odsetkami.
Gdy tak obserwuje sobie wszystko wokol to czasem mysle sobie, ze w sumie
zycie to jedna wielka farsa. Dla mnie najlepsza mozliwoscia aby nadac mu
jakis sens jest zyc tak, aby przynajmniej pamiec po mnie nie umarla. Jesli
nie moge stac sie "niesmiertelnym" jak np. Sokrates to chce zyc tak aby
jak najbardziej przedluzyc "swoj pobyt" wsrod zywych. Im szybciej sie do
tego zabiore tym wieksze mam szanse, ze mi sie uda. A jesli nie dam rady i
do encyklopedii ostatecznie nie trafie?... Jesli zycie choc jednej osoby
bedzie lepsze przez to, ze kiedys spotkala mnie na swej drodze (lub
inaczej, ze zylem) to juz dla mnie bardzo duzo. I kichac to, ze ta osoba
tez kiedys umrze. Moze nim to sie stanie tez przyczyni sie do tego, ze
zycie kogos innego bedzie lepsze, a wtedy i ja bede mial w tym jakis
niewielki udzial. Powstaje wiec taka "piramidka szczescia" choc wlasciwie
nikt juz nie pamieta o zrodle. Jednak to nie wszystko. Jesli na "lozu
smierci" nie bede mogl z zalem stwierdzic, ze zmarnowalem choc 15 minut
zycia to tez bedzie super! Dlatego carpe diem :)
Mam nadzieje, ze powyzsze nie jest zbyt chaotyczne i da sie wyluskac jakis
sens :)
> Co mam zrobic, zeby uwolnic sie od tych natretnych mysli?
Chciec tego? :)
> Tylko prosze, nie piszcie o Bogu ani o wizycie u psychologa,
> chce poznac Wasze opinie, rady.
A jesli ktos by Ci poradzil abys szukala ukojenia w Bogu albo poszla do
psychologa? ;)
Nigdy żywy nie może poznać, czym jest śmierć, ani zmarły wiedzieć nie
może, czym jest życie. /Lie-cy/
pozdrawiam
Greg
* (żyjmy hucznie i wesoło, a) po nas (choćby) potop! /przypisywane
markizie de Pompadour/
|