Data: 2014-12-29 18:28:21
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: FEniks <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2014-12-29 o 18:10, krys pisze:
> FEniks wrote:
>>> Część pewnie tak ma. Ale mam wrażenie, ze są i takie, które naprawdę nie
>>> kochają.
>>
>> Są takie. One zostawiają swoje dzieci, odchodzą, los ich dzieci jest im
>> kompletnie obojętny.
>
> Albo nie zostawiają i nie odchodzą, a i tak mają te dzieci w głębokim
> poważaniu. Ale ta to raczej nie mają dylematów "nie kocham własnego dziecka"
No właśnie, no właśnie! Od początku właściwie tyle tylko usiłuję
powiedzieć. :)
>>>> Tzn. takie, które wiedzą, że matka ich nie kocha/ła? Kiedy się o tym
>>>> dowiedziały? I dobrze im z tą świadomością?
>>>
>>> To zależy. Jak matka jednak potrafiła się nimi zająć, to jakoś z tym
>>> żyją.
>>
>> Dlaczego uważasz, że ta odpowiedzialność, by zapewnić opiekę i wychować
>> nie płynęła z miłości?
>
> Odnoszę się do komentarza pod artykułem, którego nie mam podstaw
> kwestionować. Bo wychodzę z założenia, że jak ktoś coś mówi o własnych
> uczuciach/odczuciach, to wie, co mówi.
Z tym że ten człowiek (jeśli tego samego mamy tu na myśli) pisał o
uczuciach matki nie swoich. Że go nie kochała. Od początku ciekawa
jestem, skąd taki wniosek wysnuł. No ale tego się nie dowiem.
>> Gdzie właściwie jest ta granica między samą
>> odpowiedzialnością a miłością?
>
> Cienka, jak zwykle. I nie jest nieprzekraczalna, bo nigdzie nie jest
> powiedziane,, ze matka NIGDY nie pokocha tego dziecka.
Dokładnie! Może właśnie tego typu rozmowa o jej uczuciach (bynajmniej
nie ich kwestionowanie, jak mówisz) jej w tym pomoże. Poza tym miłość to
uczucie dynamiczne (w moim pojęciu) - zmienia się ciągle i przybiera
różne odcienie.
Ewa
|