Data: 2010-11-17 20:45:37
Temat: Re: o różnicach w wychowaniu [cross]
Od: vonBraun <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Chiron wrote:
> Użytkownik "vonBraun" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:ibv5rm$85e$1@inews.gazeta.pl...
>
>> No dobra, ale szczerze mówiąc nie do końca rozumiem czemu akurat syna?
>>
>> Jak pamiętam, my byliśmy przy pierwszym dziecku po prostu ciekawi "Co nam
>> wyjdzie?" ;-) i nie pamiętam jakiś emocji związanych z płcią dziecka.
>> /Byłbym wdzięczny, gdybyś wzorem Drucha nie przypisywał mi w tym momencie
>> "wyparcia" jakis emocji tylko dlatego, ze sam miałeś inne./
>
> to napisałem:
> "Zauważem, że wielu facetów chce
> mieć syna- nawet, jak mówią co innego. Ba! Obserwowałem często u znajomych,
> rodziny- tych, którzy mieli same córki- jak odnoszą się do moich synów, jak
> mi ich zazdroszczą (pisze tu o mężczyznach)- bez względu na to, co mówią.
> "
> przeczytaj raz jeszcze- i znajdź mi tam wmawianie Tobie czegoś. Podkreślam:
> "wielu facetów".
> Napisałem tak, bo mieliśmy kilka sytuacji w rodzinie, wśród znajomych,
> gdzie
> mieli same córki- i nawet próbowali nam Jarka...zawłaszczyć:-).
Wprowadzę drobne poprawki do "Theory of mind" vonBrauna :powyżej -
nieistotne - celem było ukierunkowanie rozmówcy na problem postawiony
poniżej - nic więcej.
/.../
>> Ja autentycznie tego nie rozumiem. /Tzn. mogę wymyślic parę teorii
>> psychologicznych ale to będą tylko teorie. Nie "poczuję" tego/
/.../
>> Czy możesz jakoś mi dokładniej wyjaśnić jakim cudem wariant "dziewczynki"
>> był dla Ciebie niewyobrażalny/niepożądany?
/.../
> Może nie wprost. Sam spróbuję sobie to tłumaczyć:-)
> W wieku ok. 6 lat zabieałem go ze sobą do pracy (naprawiałem TV, sprzęt
> AGD). Uczyłem lutować, łączyć układy, etc. Znajdowałem w nim świetnego
> ucznia. W międzyczasie zaczęła się w Polsce komputeryzacja. Zapisałem
> się na
> kursy, postanowiłem zmienić branżę- a raczej ją rozszerzyć. Uczyłem się
> składać komputery- uczyłem syna. Zacząłem współpracę z firmą softwarową-
> sprzedawałem ich programy. Syn mi często towarzyszył. Ok. 12 roku życia
> wysyłałem go samego do klientów (sporadycznie)- i do dziś się śmiejemy, jak
> dzwonił do mnie szef jednej firmy, że mu tu jakiegoś gówniarza wysłałem.
> Zapytałem, czy chce mieć nowe opcje w programie - o które zabiegał. Jak
> tak-
> to niech nie przeszkadza. Facet się rozłączył, a Jarek mu zrobił
> upgrade.Potem facet jak mnie widział, to pytał o syna:-).
>
> vonBraun: ja_sobie_nie_wyobrażam_takich_relacji_z_córką. Trudno mi sobie to
> wyobrazić teraz- nie wyobrażałem sobie wtedy. Widziałem (widzę) swoje
> przedłużenie, kontynuację swojego życia, etc. Czuję się spełniony.
W sumie to wyszła z tego zupełnie "pozytywna" historia - bo upiekło Ci
się z dwoma synami. Choć uważam, że w celach "wychowawczych" córka by ci
sie przydała - jak opowiadaja "stare kobiety" ojcowie pragną synów, ale
potem często okazuje się, że lepiej dogadują się z córkami.
Cóż, widze podobny układ u znajomego prowadzącego warsztat samochodowy.
Ojciec uczący syna, teraz pracują razem, potem zapewne przejmie go po
ojcu. Kolega ma z tego autentyczną "organiczną" satysfakcję.
Ja nie mam takich - nazwijmy to "zawodowych" relacji z dziećmi. Mam
uczyć syna od 6 roku życia technik zbierania wywiadu od pacjentów z
zaburzeniami mowy? A może konstruowania badań z zakresu mózg-zachowanie?
Albo interpretacji wyników badań testowych? No niestety ;-(. To chyba
powszechniejszy problem - w efekcie swoją wiedzę przekazuję starannie
wyselekcjonowanym "dzieciom-uczniom" - i częśc z tego umiała skorzystać
tak, ze inwestycja mi sie nawet zwróciła.
Róznych niszowych specjalistów i specjalistek jest coraz więcej, a
jednocześnie jeszcze dwa, trzy pokolenia temu model przechodzenia
umiejętności z rodzica na dziecko był częstym modelem kulturowym. I
nawet warto się zadumać nad tym jak "specjalizacja" ludzi zagraża tym
"wzorcom rodzica". Pozostaje bowiem naprawianie rowerów, nauka jazdy,
zabawa stolarza budującego meble dla lalek, uczestnictwo w kulturze
(czytanie ,filmy z projektora) rózne "mundre" dyskusje, sprawy zycia
codziennego, tresura psa, wyjazdy, żagle... Wiekszość to aktywności
zastępcze, którymi próbuje się zastąpić bezpośrednią nauke przetrwania
"w czasie rzeczywistym" w nadziei, że dziecko cos tam od nas "podejrzy".
Realizowałem więc relacje z dziećmi w sprawach pozazawodowych. Raczej
też nie chciałem aby dzieci "powielały" mój zawód (IMHO im bardziej
wybiora cos własnego - tym bardziej sie pod tym "podpiszą" i wezmą za to
odpowiedzialność") - to co dziś robią jest jednak jakimś "uśrednieniem"
wpływów moich i zony.
Co do braku pomysłu na dziewczynkę: chyba rozumiem, że kluczowym
stwierdzeniem jest tu "ja nie wyobrażam sobie". Młody ojciec może
bazowac na bardzo ograniczonym zakresie doświadczeń wyznaczonych silnie
tym co spotkał we własnej rodzinie. Jeśli nie ma się np. siostry, lub
tez nie było dla niej "miejsca" w wychowawczej relacji ojciec-córka, to
w istocie może być kłopot.
pozdrawiam
vonBraun
|