Data: 2006-02-06 20:45:32
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...
Od: "Agnieszka" <a...@z...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Lozen" <i...@n...spam.hotmail.com> napisał w
wiadomości news:ds8b27$13t$1@inews.gazeta.pl...
> Agnieszka wrote:
>
> > No dobra, już wiem. Moje dzieci jak były małe to miały do wyboru 2, góra
> > 3 swoje kubeczki do picia i nie było mowy o 10 brudnych stojących w
> > kuchni. Aha, ale wtedy mieszkaliśmy gdzie indziej, tam nie było zmywarki
> > i trzeba było nauczyć dzieci, żeby nie brudziły wszystkiego równo, bo
> > nikt nie miał ochoty całego dnia i pół nocy spędzać na sprzataniu i
> > zmywaniu. Znamy duzo ciekawsze sposoby spędzania czasu, zwłaszcza
> > wspólnego.
>
> A jesc im nie zabranialiscie, bo gotowac sie nie chcialo? A ubran nie
> mogly dzieci brudzic, bo prac Wam sie nie chcialo?
> Musze przyznac, ze coraz czesciej sie zastanawiam w jakim celu ludzie
> decyduja sie na dzieci... :-/
Ładnie nadinterpretujesz, tylko nie wiem po co.
Co złego widzisz w tym, że dzieci mają swoje naczynia i ich używają, a nie
łapią się za co popadnie?
I co to ma wspólnego z jedzeniem albo brudzeniem ubrań?
Naprawdę uważasz, że albo człowiek się dobrowolnie decyduje na 18 lat
nieprzerwanego sprzątania i zmywania, albo nie powinien mieć dzieci? A nie,
przepraszam, 10 lat, bo potem zaprzęgnie do zmywania dziecko - ja się
poświęcałem przez 10 lat, to następne 8 możesz ty...
>
> > A teraz dzieci są duże i najchętniej by używały jednej
> > szklanki, w dodatku wspólnie i przez tydzień.
>
> Nie. Nie skomentuje.
Nie ma czego. Dzięci by chętnie robiły różne rzeczy. Co nie znaczy, że im
się na to pozwala.
>
> > A generalnie cały problem z brudzeniem bierze się z wieku dzieci. Takie
> > szkolne to raczej potrafią przeżyć dzień bez totalnego usyfienia całego
> > mieszkania (i owszem, uważam, że te, które nie potrafią naprawdę można
> > było wcześniej nauczyć).
>
> Zakladajac, ze nauczone sa uzywac szklanke na tydzien, i w dodatku razem
> z rodzenstwem. :-/
Nie są nauczone. Tak samo jak nie są nauczone żucia jednej gumy przez całą
klasę, a zdarza im się. Niektórym i czasami. Bo dzieci tak mają.
>
> > A tak przy okazji, bo nie chce mi się odpowiadać wszystkim...
> > dyskutantkom: owszem, rękawiczki jednorazowe i opakowania jednorazowe
> > oraz sztućce jednorazowe bardzo się przydają w kuchni i w domu,
> > niezależnie zupełnie od mycia rąk i innych rzeczy.
>
> Wiesz, zastanawiam sie co nas tak u Was smieszy i dziwi? I chyba juz
> wiem: staracie sie nam na sile udowodnic jakie to Wasze zycie jest
> praktyczne i latwe nie widzac nawet tego, ze sami je sobie ponadto
> skomplikowaliscie. Posiadanie zlewu nie jest rownoznaczne z byciem
> uwiazanym w kuchni, w sumie Wy jestescie uwiazani w lazience - ja z tych
> dwoch miejsc wole jednak kuchnie.
A tu to już sama sobie dopisujesz teorie.
> Wasze dzieci oszczedzaja na szklankach, i Wy nic w tym nie widzicie
> dziwnego? Dodatkowo wspominasz o jednorazowych opakowaniach i sztuccach
> - to jak czesto Wasza maszyna pracuje? Raz na tydzien?
2x dziennie. Czasami 3x. Fakt, że używamy jednorazowych opakowań nie
implikuje jeszcze, że jemy na gazecie. A dzieci nie oszczędzają na
szklankach, tylko nie chce im się po każdym łyku soku biec po następną. I
osobiscie nie widzę w tym nic dziwnego. Jak czasami się zapomną i za długo
im się nie chce, to interweniuję. I nadal nie widzę w tym nic dziwnego.
> I Wy uwazacie sie za postepowych?
Aha, a na koniec rzucimy górnolotnym słowem i dyskutanta uwazamy za
zgnojonego. Miłego życia.
Agnieszka
|