Data: 2006-02-07 22:04:05
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...
Od: "Agnieszka" <a...@z...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Lozen" <i...@n...spam.hotmail.com> napisał w
wiadomości news:dsb4ce$gik$1@inews.gazeta.pl...
>
> Przeczytaj swoj cytat. Skoro Tobie problemem jest mycie naczyn, ktorych i
> tak sama recznie nie myjesz, po malych dzieciach, to dlaczego dziwisz sie,
> ze ktos moze ocenic takimi samymi kategoriami Wasze podejscie do prania,
> gotowania, higieny i wielu innych czynnosci?
Ty nie bądź jako ta druga Nixe na grupach, co? Nie jest dla mnie problemem
mycie naczyń po dzieciach, także ręczne mycie, które uskuteczniałam, jak
były małe, bo wtedy zmywarki nie miałam. Byłoby natomiast dla mnie
niepotrzebnie uciążliwe mycie co 5 minut zestawu szklanek, bo dziecko miało
fantazję napić się 100 ml soczku z kilku naczyń po 5 ml, chociaż nic się by
nikomu nie stało, gdyby napiło się z jednego. Nie wiem, czego jeszcze nie
rozumiesz.
>
>> Co złego widzisz w tym, że dzieci mają swoje naczynia i ich używają, a
>> nie
>> łapią się za co popadnie?
>
> Tak krzyczecie o maszynie do zmywania i postepie, o XXI wieku, a
> jednoczesnie macie podejscie niemalze IX wieku w kwestii czystosci naczyn.
> Ja rozumiem ze wowczas nie bylo plynu do naczyn, ale jak Wy to sobie
> tlumaczycie?
Wybacz, ale tu zupełnie nie rozumiem, czego się czepiłaś.
>
>> I co to ma wspólnego z jedzeniem albo brudzeniem ubrań?
>
> To co Wy sobie cenicie najbardziej: oszczednosc czasu.
Przy jedzeniu oszczędnością czasu jest na przykład przygotowywanie posiłków
z półproduktów. Przy brudzeniu ubrań - pranie ich w pralce. A o co Tobie
chodziło?
>
>> Naprawdę uważasz, że albo człowiek się dobrowolnie decyduje na 18 lat
>> nieprzerwanego sprzątania i zmywania, albo nie powinien mieć dzieci? A
>> nie,
>> przepraszam, 10 lat, bo potem zaprzęgnie do zmywania dziecko - ja się
>> poświęcałem przez 10 lat, to następne 8 możesz ty...
>
> Czy my w tej chwili mowimy o 18 letnich dzieciach, o 10 letnich, czy moze
> jednak o Twoim wlasnym przykladzie i zdaje sie 2 czy 4 latkach?
To zależy, który fragment flejma Ci się skojarzył. Ja, szczerze mówiąc, nie
nadążam za Tobą.
>
>>>>A teraz dzieci są duże i najchętniej by używały jednej
>>>>szklanki, w dodatku wspólnie i przez tydzień.
>>>
>>>Nie. Nie skomentuje.
>>
>> Nie ma czego. Dzięci by chętnie robiły różne rzeczy. Co nie znaczy, że im
>> się na to pozwala.
>
> Pewnie. Niech pija z zaplesnialych kubeczkow. Plan mycia dzieciecych
> naczyn jest w sobote, od srody zostalo tylko pare dni, nic im nie
> zaszkodzi :/
Cieszy mnie, że masz rozplanowany cały tydzień i nawet zmywanie dziecięcych
naczyń uwzględniłaś. Ja nie mam takich problemów, zmywarka może zmywać
codziennie i nic nie musi czekać do soboty.
>
>>>>A generalnie cały problem z brudzeniem bierze się z wieku dzieci. Takie
>>>>szkolne to raczej potrafią przeżyć dzień bez totalnego usyfienia całego
>>>>mieszkania (i owszem, uważam, że te, które nie potrafią naprawdę można
>>>>było wcześniej nauczyć).
>>>
>>>Zakladajac, ze nauczone sa uzywac szklanke na tydzien, i w dodatku razem
>>>z rodzenstwem. :-/
>>
>> Nie są nauczone. Tak samo jak nie są nauczone żucia jednej gumy przez
>> całą
>> klasę, a zdarza im się. Niektórym i czasami. Bo dzieci tak mają.
>
> To zdecyduj sie czy sa nauczone czy nie? Moment wczesniej pisalas, ze
> musieliscie dzieci nauczyc, zeby zbyt wiele naczyn wokol nie uzywaly, a
> teraz mowisz ze nie sa nauczone. Scenariusz Wam sie pomylil?
Słuchaj, wyglądasz na osobę dorosłą już od paru lat. Wygląda na to, że
kończyłaś szkoły przed ostatnią reformą. A wtedy to całkiem przyzwoite
szkoły były i uczyły między innymi czytania ze zrozumieniem. Spróbuj się
skupić i przeczytaj jeszcze raz... najlepiej całość, a nie to, co akurat Ci
pod oczęta się nasunęło.
>
>>>Wiesz, zastanawiam sie co nas tak u Was smieszy i dziwi? I chyba juz
>>>wiem: staracie sie nam na sile udowodnic jakie to Wasze zycie jest
>>>praktyczne i latwe nie widzac nawet tego, ze sami je sobie ponadto
>>>skomplikowaliscie. Posiadanie zlewu nie jest rownoznaczne z byciem
>>>uwiazanym w kuchni, w sumie Wy jestescie uwiazani w lazience - ja z tych
>>>dwoch miejsc wole jednak kuchnie.
>>
>> A tu to już sama sobie dopisujesz teorie.
>
> Nie. Wyciagam wnioski na podstawie Waszych wypowiedzi.
To może spróbuj czegoś innego, bo wnioskowanie Ci wyjątkowo nie wychodzi...
>
>>>Wasze dzieci oszczedzaja na szklankach, i Wy nic w tym nie widzicie
>>>dziwnego? Dodatkowo wspominasz o jednorazowych opakowaniach i sztuccach
>>>- to jak czesto Wasza maszyna pracuje? Raz na tydzien?
>>
>> 2x dziennie. Czasami 3x.
>
> I tego kubeczka dzieci przy okazji nie mozesz wrzucic czesciej niz raz w
> tygodniu?
Wiesz, dobrą praktyką jest najpierw przeczytać, potem spróbować zrozumieć, a
dopiero ewentualnie potem powycinać i wnioskować od czapy.
>
>> Fakt, że używamy jednorazowych opakowań nie
>> implikuje jeszcze, że jemy na gazecie. A dzieci nie oszczędzają na
>> szklankach, tylko nie chce im się po każdym łyku soku biec po następną.
>
> Siur ze tak. Nic nie oszczedzaja. Nic a nic. Nie zostaly nauczone, nikt
> im nic nie mowil o tym by nie brudzic zbyt wiele naczyn na raz, a w ogole
> to zaraz sie okaze ze kazdy ma swoja szklanke czy kubeczek i tylko ta
> Lozen ma jakas nadwyraz pobudliwa wyobraznie :/
No ta ostatnia linijka to jakoś nad wyraz udatnie Ci wyszła. Zupełnie
inaczej niż cała reszta...
>
>>>I Wy uwazacie sie za postepowych?
>> Aha, a na koniec rzucimy górnolotnym słowem i dyskutanta uwazamy za
>> zgnojonego. Miłego życia.
>
> Ja nic nie rzucalam, i nikogo nie gnoje, tylko pytam powaznie. Jak sie
> takie podejscie ma do Waszego zycia w postepowym XXI wieku?
Jakie podejście? Że myję wielorazowe i wyrzucam jednorazowe? Ma się całkiem
dobrze. No może trochę by ekolodzy kręcili nosami, ale oni tak już mają.
> I przy okazji jeszcze jedno pytanie: czy przyjmujecie gosci w wiekszych
> ilosciach? I jak sobie radzicie jezeli naczyn jest wiecej niz pojemnosc
> maszyny?
A spróbuj zgadnąć...
Agnieszka
|