Data: 2003-06-07 23:23:23
Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez
Od: "Z. Boczek" <z...@U...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Wprąciłem się, gdyż Jacek <j...@w...pl> i te mądrości wymagają
stanowczej erekcji:
>>> A jeżeli oni potrzebuja się siebie.
>>> Czy nie ma niewybaczalnych błędów ?
>> Nie, jeśli TŻ ma zamiar ciągnąć ten błąd, nie rezygnując z niego,
>> Jej kosztem.
> Może to własnie zdecydował ?
Nie sądzę - na razie jest zdecydowany, że z TĄ DRUGĄ łączy go miłość.
>> Najpierw niech zatrzaśnie drzwi za sobą i całym smrodem, który
>> narobił swoją fają (romantycy czytać: SERDUSZKIEM) - a potem
>> możemy mówić o chęciach naprawiania tego.
> Wierze w nich .
"Bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz".
On na razie nie chce - czy tego nie widzisz z Jej relacji?
>> Ciekawe, jak Tobie wsadzałoby się w używaną, publiczną...
>> chciałbym ja Ciebie widzieć, bratku, jako jednego z dwóch...
> Może kiedyś ?
I jak to przetłumaczysz dumie? A może przy nim będzie głośniej
jęczała - co wtedy?
>> Bo z punktu widzenia don Juana to inaczej wygląda - pewnie, że
>> apelujesz o przebaczenie do Niej.
> Bredzisz bratku, używając nie adekwatnych porównań.
Nie? Na czym zatem polega owa nieadekwatność? Skoro Ona ma być tą
drugą a On uszczęśliwionym właścicielem dwóch kobiet - i Ty to
popierasz - dlaczego nie zamienić układu i wejść w skórę faceta, który
jest jednym z dwóch?
Jako 2/1 (= 2) czujesz się super, ale jeśli jesteś 1/2 (= 0.5) też
jest tak super?
Jak jest z Twoją dumą, poczuciem godności i uczuciem do takiej
Kobiety?
--
Z poważaniem,
Z. Boczek
Wiem - nie zadowolę wszystkich, to zadanie dla agencji towarzyskich.
|