Strona główna Grupy pl.soc.dzieci.starsze osiedlowe dzieciaki

Grupy

Szukaj w grupach

 

osiedlowe dzieciaki

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 80


« poprzedni wątek następny wątek »

51. Data: 2005-07-29 16:09:21

Temat: Re: osiedlowe dzieciaki
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Nixe" <n...@f...peel> wrote in message
news:dccl05$5o0$1@inews.gazeta.pl...


> I uczysz, żeby okazywały dowody sympatii nawet tym osobom, których z
> jakichś
> przyczyn nie lubią? Bo tym osobom może być przykro, gdy spotka je jedynie
> "poprawne" traktowanie bez specjalnych oznak radości?
> Dla mnie nie jest to empatia, lecz hipokryzja. I nie uczę moich dzieci, by
> robiły coś niezgodnego z własnymi odczuciami i przekonaniami.


nie trzeba okazywac dowodow sympatii nawet jesli sie kogos nie lubi, zeby
okazac empatie- wystarczy, ze sie go zauwazy, porozmawia jesli on zagada
(_pobawi_ jesli on poprosi). No chyba, ze Ty uczysz dzieci, iz zabawa to juz
jest okazywanie sympatii, i jest to dowod na takowa. Dla mnie zabawa na
podworku to wspolistnienie w danym srodowisku. nawet jesli nie lubie
Zosi pobawie sie z nia, a w doroslym zyciu zauwaze jesli Zosia sie mnie
o cos zapyta. Nie bede obojetnie kolo niej przechodzic, nawet jesli jej nie
lubie powiem jej "dzien dobry, jak sie masz" I jesli bedzie chciala pogadac
(pobawic sie) porozmawiam. Czy jest to dowod sympatii jesli ja jej nie lubie
i niby sie do tego zmuszam??? ja sie do tego nie zmuszam. I pobawienie sie
jest to czynnosc, ktora wykonam w doroslym zyciu wzgledem danej osoby, nawet
jesli jej nie lubie. Wspolistnienie w grupie nie oznacza, iz musi sie lubic
kazdego w danej grupie. Nie jest to tez pogwalcenie czyjegos prawa do uczuc.
Moze dlatego tak wazne w USA jest teamwork, i student, ktory dzialal w
orgaznizacjach, jakichklwiek, jest bardziej wartosciowym kandydatem niz
"samotnik". Bo taki czlowiek umie zaakcpetowac odmiencow, ktorych
wcale ale to wcale lubiec nie musi. Umie z takimi odmiencami wspoldzialac,
bawic sie, pracowac. I to jest wlasnie umiejetnosc zabawy z dziecmi na
podworku, i tego ucze swojej corki. Moze Zosi nie lubiec, ale niech ja nie
izoluje.
Nie muzi Zosi kochac, lubiec, zapraszac do siebie, ale bawic sie moze z nia
na podworku.
Jednym slowem rozmawiam z ludzmi, ktorych nie lubie, nie izlouje ich. Nie
uciekam przed nimi na korytarzu, nie dzialam celowo zeby sie z nimi nie
spotkac.
Sa obok mnie i ich widze.


iwon(k)a

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


52. Data: 2005-07-29 16:53:53

Temat: Re: osiedlowe dzieciaki
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Nixe" <n...@f...peel> wrote in message news:dcbh2s$25ed$1@news.mm.pl...

>> exlude (v.) to rowniez keep out, ban, reject, omit.
>> a nie tylko expel.
>
> No dobrze, ale to wszystko jest synonimem wykluczenia, wyrzucenia, czyli
> pozbycia się czegoś/kogoś z miejsca, w którym_wcześniej_przebywał. To
> określenie nie ma zastosowania w sytuacji dziewczynki.

_nie_. to rowniez oznacza niedopuszczenie do grupy.
>
>>> Uważasz, że ludzie lądują w psychiatrykach z winy tych, którzy nie
>>> darzyli ich sympatią, choć tamci usilnie tego pragnęli? Czy jednak z
>>> powodu tego, że nie potrafili sobie uświadomić, że tak czasami bywa,
>>> że jest to normalna kolej rzeczy i nie ma tu niczyjej winy. A nie
>>> potrafili, bo nikt ich tego w dzieciństwie nie nauczył.
>
>> zapytaj tych ludzi, ktorzy wyladowali w psychiatryku.
>
> A możesz napisać jaśniej, bo naprawdę nie wiem o co Ci chodzi.
> Czy masz inne zdanie co do powyższej wypowiedzi? A jeśli tak, to jakie?
> Siłą rzeczy interesuje mnie Twoja opinia, a nie ludzi z psychiatryka.


jesli uwazasz, iz ludzie, ktorzy popadaja w depresje bo nie znalezli
akceptacji, sa winni sobie sami, albo winni sa ich rodzice bo nie nauczyli
ich asertywnosci, jest dla mnie dowodem, na to, iz nie rozumiesz
problemu "exlude from peer group" i jego dlugotrwalym i szkoldiwym wplywnie
na dziecko (doroslego).


iwon(k)a

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


53. Data: 2005-07-29 16:54:18

Temat: Re: osiedlowe dzieciaki
Od: "Nixe" <n...@f...peel> szukaj wiadomości tego autora

W wiadomości <news:dcdhpb$duq$1@news.onet.pl>
Iwon(k)a <i...@p...onet.pl> pisze:

> ja tez sama wybieram sobie przyjaciol, ale uciekanie przed
> kims, szczegolnie jesli jest w potrzebie (przeczytalam post
> o jej problemech) swiadczy jednak o "zachowaniu jak szczeniak".
> to nie jest asertywnosc,

Ale Basia nigdzie nie powiedziała, że to jest asertywność.

> asertywnosc to porozmawianie z ta
> dziewczyna,i wyrazeniu
> swojego zdania, np iz nie chcemy sluchac jej problemow, itd itp a nie
> uciekanie przed nia.

No popatrz. A co niby zrobiły te osiedlowe dzieci? Przecież nie uciekły,
lecz powiedziały dziewczynce, że nie chcą się z nią bawić i wyjaśniły
dlaczego. Czyli zgodnie z tym, co napisałaś wyżej zachowały się asertywnie,
a więc za co je winić?

--
PozdrawiaM

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


54. Data: 2005-07-29 17:17:49

Temat: Re: osiedlowe dzieciaki
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Nixe" <n...@f...peel> wrote in message news:dcdmvt$cic$1@news.mm.pl...
>W wiadomości <news:dcdhpb$duq$1@news.onet.pl>
> Iwon(k)a <i...@p...onet.pl> pisze:
>
>> ja tez sama wybieram sobie przyjaciol, ale uciekanie przed
>> kims, szczegolnie jesli jest w potrzebie (przeczytalam post
>> o jej problemech) swiadczy jednak o "zachowaniu jak szczeniak".
>> to nie jest asertywnosc,
>
> Ale Basia nigdzie nie powiedziała, że to jest asertywność.

no i co z tego, ze nie powiedziala.

>
>> asertywnosc to porozmawianie z ta
>> dziewczyna,i wyrazeniu
>> swojego zdania, np iz nie chcemy sluchac jej problemow, itd itp a nie
>> uciekanie przed nia.
>
> No popatrz. A co niby zrobiły te osiedlowe dzieci? Przecież nie uciekły,
> lecz powiedziały dziewczynce, że nie chcą się z nią bawić i wyjaśniły
> dlaczego. Czyli zgodnie z tym, co napisałaś wyżej zachowały się
> asertywnie, a więc za co je winić?

one unikaja tej dziewczynki, nie chca sie z nia w ogole bawic a nie np
bawic sie tylko w berka. to jest tak jak Basia z kompanami unikaly
tejze dziewczyny, a nie iz rozmawialy z nia, ale nie na "te" tematy.

iwon(k)a

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


55. Data: 2005-07-29 17:25:56

Temat: Re: osiedlowe dzieciaki
Od: "Nixe" <n...@f...peel> szukaj wiadomości tego autora

W wiadomości <news:dcdch9$4hv$1@news.onet.pl>
Iwon(k)a <i...@p...onet.pl> pisze:

> a z czym taka niechec jest rownoznaczna?

A czy musi być z czymś równoznaczna? Niechęć to niechęć - lekceważenie to
lekceważenie.
Lekceważenie może z tej niechęci wynikać, ale nie musi. Można kogoś nie
lubić, ale jednocześnie szanować jego zdanie, jego zasady, odnosić się do
niego normalnie.

>> Co innego ostentacyjne olewanie, nieodzywanie się pomimo pytań,
>> traktowanie jak powietrza, a co innego zachowanie poprawnych
>> stosunków pomimo niechęci do danej osoby.

> i czy te dzieci zachowuja poprawne stosunki?

Wg mnie tak. Nie mają ochoty na zabawę z dziewczynką i jasno wyjaśniły
dlaczego.
Co w takiej postawie widzisz niepoprawnego?
Wyobraź sobie zamkniętą imprezę (piknik) w parku wraz z najbliższymi
przyjaciółmi.
Podchodzi do Was obca para małżeńska i pyta, czy może się przyłączyć. Czy
zgodziłabyś się bez wahania, choć nie miałabyś ochoty na obce, nieznane
towarzystwo? Czy jeśli byś odmówiła wyjaśniając, że to zamknięta impreza, to
zachowałabyś się niegrzecznie i nieuprzejmie?

> poprawne stosunki to wlasnie dla nich zabawa.

Byłoby to jedynie działanie wbrew ich woli.

> jesli ktos stoi i patrzy sie kiedy te inne sie bawia, bo go do
> zabawy nie dopuscily, i traktuja ta osobe jak powietrze (bo sie nie bawia)
> to wlasnie jest olewanie.

Wróć więc do przykładu z zamkniętą imprezą i wyobraź sobie, że to małżeństwo
stoi nad Wami i przygląda się, co robicie. Rozumiem, że Ty byś ich w tym
momencie nie olała, tylko zaprosiła do "stołu", tak?

>> A gdzie w opisanej przeze mnie wyżej sytuacji widzisz_dokuczanie_?
>> Przeczytaj też sobie post Basi. Czy one dokuczały tej dziewczynie?
>> Czy ją gnębiły?
>> Nie - po prostu nie miały ochoty na jej towarzystwo. To NIE jest
>> mobbing, choćbyś nie wiem jak bardzo się upierała.

> pozwolisz, ze zostane przy mojej wiedzy na ten temat, i moim zdaniu.

Miej jednak świadomość, że wyolbrzymiasz problem i widzisz mobbing tam,
gdzie miejsce ma jedynie niechęć do towarzystwa danej osoby. Zauważ, że
osoba stosująca mobbing robi to w jakimś celu - by pognębić ofiarę i czerpać
z tego radość i satysfakcję. Czy jesteś w stanie wykazać, że Basia i jej
koleżanki kierowały się właśnie czymś takim unikając towarzystwa koleżanki?
Bo ja nijak takiego zachowania u nich nie zauważam.

>> Nie sądzę. Ktoś musiałby mieć naprawdę nierówno pod sufitem, by
>> złożyć skargę typu "bo oni nie chcą ze mną rozmawiać o swoich
>> prywatnych sprawach", a sędzia być równie pomylonym, by uznać to za
>> mobbing. Ale może w USA jest inaczej.

> na pewno skarga napisana jest bardziej sensownie.

Nie przeczę, lecz nie o formę mi chodziło, a o treść.

>>> gnebic mozna kogos swoja obojetnoscia.

>> A Ty czułaś się gnębiona, gdy różne osoby z Twojego otoczenia nie
>> okazywały Ci sympatii w takim stopniu, jak tego oczekiwałaś?Bo nie
>> uwierzę, że lubiły Cię jednakowo_wszyscy_poznani dotąd ludzie.

> i znow mieszasz. nie chodzi o stopien lubienia,

Ależ chodzi. Dziewczynce nie zależy na tym, by dzieci ją jedynie zauważały
(bo zauważają ją z pewnością), lecz by ją polubiły, by bawiły się z nią tak,
jak ze sobą. Nie widzę bowiem możliwości wspólnej zabawy bez jakiejkolwiek
nici sympatii.

> ale o zauwazanie mnie jako osoby. jesli nie widzisz tu roznicy to nie
> dogadamy sie :)

Ja różnicę widzę, lecz od początku tej dyskusji mówię o sympatii/antypatii,
a nie o zauważaniu.
Nie moja wina, że nie wiedzieć czemu zechciałaś zboczyć z pierwotnych torów.

> i ta dziewczynka nie ma prawa do zalu?

Ma prawo do odczuwania żalu (przecież nikt jej tego nie zabroni), ale nie ma
prawa za ten żal winić dzieci.
To nie one są odpowiedzialne za jej odczucia.

> ocho, krecimy sie w kolko. :)

Też to zauważyłam. Po prostu każda z nas inaczej interpretuje zachowanie
dzieci. Ja nie widzę w ich zachowaniu niczego nagannego, uważam, że mają
prawo odmówić wspólnej zabawy, Ty uważasz, że nie powinny tak robić i że są
przez to niegrzeczne.

--
PozdrawiaM

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


56. Data: 2005-07-29 17:27:22

Temat: Re: osiedlowe dzieciaki
Od: "Nixe" <n...@f...peel> szukaj wiadomości tego autora

W wiadomości <news:dcdkbd$hrs$1@news.onet.pl>
Iwon(k)a <i...@p...onet.pl> pisze:

> nie trzeba okazywac dowodow sympatii nawet jesli sie kogos nie lubi,

Zaproszenie do wspólnej zabawy JEST dla dzieci okazaniem sympatii. Zabawa to
nie jest jedynie mechaniczne przekładanie zabawek czy beznamiętne bujanie
się na trzepaku, lecz przede wszystkim zaangażowanie emocjonalne. Jeśli się
kogoś nie lubi, to się z nim nie bawi - toż to proste jak słońce. To nie
jest świat dorosłych pełen dyplomacji, kurtuazji i innych grzecznościowych
zachowań, lecz świat dzieci rządzący się znacznie przejrzystszymi prawami.

> zeby okazac empatie- wystarczy, ze sie go zauwazy, porozmawia jesli
> on zagada (_pobawi_ jesli on poprosi).

Możesz mi wyjaśnić jak miałaby wyglądać taka zabawa z osobą, z którą nie ma
się ochoty bawić, bo się jej nie lubi? I jaki taka zabawa miałaby cel?

> No chyba, ze Ty uczysz dzieci,
> iz zabawa to juz jest okazywanie sympatii, i jest to dowod na takowa.

Ależ ja nie muszę niczego uczyć, bo tak po prostu jest.
Dzieci najchętniej przebywają w towarzystwie osób (bawią się z nimi,
wygłupiają itp), które lubią, a tych, których nie lubią po prostu unikają
albo ograniczają się do zdawkowych relacji.

> Dla mnie zabawa na podworku to wspolistnienie w danym srodowisku.
> nawet jesli nie lubie Zosi pobawie sie z nia,

No to sorki, ale ja nie uznaję takich zasad. Jeśli Zosi nie lubię, to się po
prostu nie zmuszam do kontaktów z nią, bo PO CO? Co by mi to dało i co takie
wymuszone kontakty dałyby Zosi?

> a w doroslym zyciu zauwaze jesli Zosia sie mnie o cos zapyta. Nie bede
> obojetnie kolo niej przechodzic, nawet jesli
> jej nie lubie powiem jej "dzien dobry, jak sie masz"

No i ok. A skąd wiesz, że te dzieci nie mówią dziewczynce "cześć" i nie
zamieniając z nią paru zdawkowych słów na podwórku? Tyle tylko, że jej nie
na tym zależy, lecz na zabawie (ale to już było).

> I jesli bedzie chciala pogadac (pobawic sie) porozmawiam.

A jeśli będzie chciała przyjść na zamknięty piknik to zaprosisz? :->

> Czy jest to dowod sympatii
> jesli ja jej nie lubie i niby sie do tego zmuszam???

> I pobawienie sie jest to czynnosc, ktora wykonam w
> doroslym zyciu wzgledem danej osoby, nawet jesli jej nie lubie.

A dla mnie dziecięca zabawa we wspólnym gronie nie jest równoznaczna z
powiedzeniem "dzień dobry, jak się masz" w dorosłym życiu. Przecież między
tymi zjawiskami jest przepaść. Porównałabym ją (zabawę) raczej do wspólnej
imprezy grupki przyjaciół, a nie do zdawkowego "how do you do"

> Wspolistnienie w grupie nie oznacza, iz musi sie lubic kazdego w
> danej grupie.

Zależy o jakiej grupie mowa. Ja cały czas dyskutuję o paczce dobrych
znajomych z podwórka itp. Nie sądzę, by miała rację bytu, gdyby jej
członkowie czuli do siebie antypatię.

> Moze dlatego tak wazne w USA jest teamwork, i student, ktory dzialal
> w orgaznizacjach, jakichklwiek, jest bardziej wartosciowym kandydatem
> niz "samotnik". Bo taki czlowiek umie zaakcpetowac odmiencow, ktorych
> wcale ale to wcale lubiec nie musi. Umie z takimi odmiencami
> wspoldzialac, bawic sie, pracowac. I to jest wlasnie umiejetnosc
> zabawy z dziecmi na podworku, i tego ucze swojej corki. Moze Zosi
> nie lubiec, ale niech ja nie izoluje.

I znów to samo :-/ Powtarzam, że podwórko to nie klasa, to nie praca, to nie
drużyna skautów czy cokolwiek innego, gdzie człowiek_musi_umieć dobrze
współżyć z innymi. Podwórko to jedynie miejsce, w którym spotykają się
ludzie (dzieci), które_samoistnie_zawiązały swoje grupki o takich, a nie
innych konfiguracjach. I o ile w szkole, pracy itp. zasadniczo obowiązkiem
członków jest nauka takiego współżycia, by grupa funkcjonowała prawidłowo i
nikt nie czuł się źle, to paczka przyjaciół nie ma obowiązku traktowania
innych osób przebywających na podwórku tak, by tamci nie czuli się źle.

> Nie muzi Zosi kochac, lubiec, zapraszac do siebie, ale bawic sie moze
> z nia na podworku.

Może, jeśli zechce, a jeśli nie to nie musi. Ale jeśli mimo to "zmuszasz"
czy namolnie namawiasz (a raczej namawiałaś) córkę do zabaw z dziećmi, choć
ona nie miała na to najmniejszej ochoty, to zasadniczo nie mamy o czym
mówić, bo dla mnie jest to po prostu niedopuszczalne. Co nijak ma się do
faktu, że nie pozwalam dzieciom na zachowania faktycznie zakrawające na
mobbing (na szczęście nie mam takich problemów).

> Jednym slowem rozmawiam z ludzmi, ktorych nie lubie, nie izlouje ich.
> Nie uciekam przed nimi na korytarzu, nie dzialam celowo zeby sie z
> nimi nie spotkac. Sa obok mnie i ich widze.

Jak wcześniej - totalnie mylisz dwie różne sytuacje, ale nie chce mi się
powtarzac argumentów.

--
PozdrawiaM

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


57. Data: 2005-07-29 17:28:31

Temat: Re: osiedlowe dzieciaki
Od: "Nixe" <n...@f...peel> szukaj wiadomości tego autora

W wiadomości <news:dcdmuu$m11$1@news.onet.pl>
Iwon(k)a <i...@p...onet.pl> pisze:

> _nie_. to rowniez oznacza niedopuszczenie do grupy.

W polskiej definicji mobbingu nie ma mowy o czymś takim, jak niedopuszczenie
do grupy osoby z zewnątrz. Byłby to co najmniej nonsens, co zresztą zostało
w tym wątku wyjaśnione na kilku przykładach.
Ale jeśli się upierasz, to możesz się nawet osobiście uznać za mobbowaną
przeze mnie i moich znajomych, ponieważ nawet gdybyś mnie usilnie błagała i
szantażowała emocjonalnie, to nie zaproszę Cię na zamknięte spotkanie u mnie
w domu :-PP
To przecież też jest niedopuszczenie do naszej grupy :->

>> A możesz napisać jaśniej, bo naprawdę nie wiem o co Ci chodzi.
>> Czy masz inne zdanie co do powyższej wypowiedzi? A jeśli tak, to
>> jakie? Siłą rzeczy interesuje mnie Twoja opinia, a nie ludzi z
>> psychiatryka.

> jesli uwazasz, iz ludzie, ktorzy popadaja w depresje bo nie znalezli
> akceptacji, sa winni sobie sami, albo winni sa ich rodzice bo nie
> nauczyli ich asertywnosci,

A kto wg Ciebie jest temu winien? Każdy odpowiada sam za swoje uczucia.
Jeśli mój kolega z pracy popełni samobójstwo, ponieważ go nie kocham i nigdy
to nie nastąpi, to czy JA będę temu winna? Winy nie ponosi nikt, ale
przyczyna takiego stanu rzeczy tak czy siak leży po jego stronie, ponieważ
jest w jakiś sposób upośledzony emocjonalnie jeśli nie potrafi dać sobie
rady z taką sytuacją.

> jest dla mnie dowodem, na to, iz nie
> rozumiesz problemu "exlude from peer group" i jego dlugotrwalym i
> szkoldiwym wplywnie na dziecko (doroslego).

Nadal nie wiem, co to znaczy "peer group", ale mniejsza z tym.
Jeśli ktoś za niemal życiowy cel przyjmuje sobie dostanie się do konkretnej
grupy (choć ewidentnie widać, że ta go nigdy nie zaakceptuje), zamiast
szukać alternatywnych źródeł przyjaźni, to naprawdę trudno dziwić się, że
takie są potem efekty. Bo nie wierzę, że może mieć miejsce sytuacja, w
której nikt na całym świecie nie będzie w stanie zaakceptować czy wręcz
polubić w pełni tej osoby.
Dlatego jestem zdania, że przyczyn tego staniu rzeczy należy szukac przede
wszystkim w sobie, a nie zwalać odpowiedzialności na innych.

--
PozdrawiaM

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


58. Data: 2005-07-29 17:36:05

Temat: Re: osiedlowe dzieciaki
Od: "Nixe" <n...@f...peel> szukaj wiadomości tego autora

W wiadomości <news:dcdobp$oal$1@news.onet.pl>
Iwon(k)a <i...@p...onet.pl> pisze:

Nixe:
>> Ale Basia nigdzie nie powiedziała, że to jest asertywność.

> no i co z tego, ze nie powiedziala.

??
To po co właściwie używasz argumentu, że uciekanie to nie asertywność?
Przecież nikt tu tak nigdy nie twierdził.

>> No popatrz. A co niby zrobiły te osiedlowe dzieci? Przecież nie
>> uciekły, lecz powiedziały dziewczynce, że nie chcą się z nią bawić i
>> wyjaśniły dlaczego. Czyli zgodnie z tym, co napisałaś wyżej
>> zachowały się asertywnie, a więc za co je winić?

> one unikaja tej dziewczynki, nie chca sie z nia w ogole bawic a nie np
> bawic sie tylko w berka.

Sorki, ale mieszasz. Sama przed chwilą napisałaś, że jeśli się nie chce się
słuchać czyichś zwierzeń (bawić się z kimś), to należy mu o tym powiedzieć,
a nie uciekać. Te dzieci nie uciekły bez słowa, nie chowały się, lecz wprost
powiedziały dziewczynce prawdę. I nigdzie nie jest powiedziane, że jej
unikają, że uciekają przed nią, itp. Nie wiem, skąd takie wnioski przyszły
Ci do głowy.

> to jest tak jak Basia z kompanami unikaly
> tejze dziewczyny, a nie iz rozmawialy z nia, ale nie na "te" tematy.

A gdzie wyczytałaś, że Basia i koleżanki w ogóle z nią nie rozmawiały?

--
PozdrawiaM

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


59. Data: 2005-07-29 18:30:46

Temat: Re: osiedlowe dzieciaki
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Nixe" <n...@f...peel> wrote in message news:dcdp02$1mik$1@news.mm.pl...

>> _nie_. to rowniez oznacza niedopuszczenie do grupy.
>
> W polskiej definicji mobbingu nie ma mowy o czymś takim, jak
> niedopuszczenie
> do grupy osoby z zewnątrz.

LOL! jesli by byla, to co wtedy? pisalabys inaczej??? (co to wogole ma
do rzeczy???)

Byłby to co najmniej nonsens, co zresztą zostało
> w tym wątku wyjaśnione na kilku przykładach.
> Ale jeśli się upierasz, to możesz się nawet osobiście uznać za mobbowaną
> przeze mnie i moich znajomych, ponieważ nawet gdybyś mnie usilnie błagała
> i
> szantażowała emocjonalnie, to nie zaproszę Cię na zamknięte spotkanie u
> mnie
> w domu :-PP

i znow nie widzisz roznicy miedzy "zamknietym przyjeciem w domu" a
zabawa w miejscu publicznym-podworku. zapozyczajac Twoj styl napisze
"jesli nie widzisz roznicy to nie mam wiecej pytan".:)


> To przecież też jest niedopuszczenie do naszej grupy :->
>
>
>> jesli uwazasz, iz ludzie, ktorzy popadaja w depresje bo nie znalezli
>> akceptacji, sa winni sobie sami, albo winni sa ich rodzice bo nie
>> nauczyli ich asertywnosci,
>
> A kto wg Ciebie jest temu winien?

w przypadku dziecka, ktore jest ofiara takiego zachowania, winnym wciaz
uznaje
sie agresora.

>Każdy odpowiada sam za swoje uczucia.
> Jeśli mój kolega z pracy popełni samobójstwo, ponieważ go nie kocham i
> nigdy
> to nie nastąpi, to czy JA będę temu winna?

a KTO CI kaze go kochac?

Winy nie ponosi nikt, ale
> przyczyna takiego stanu rzeczy tak czy siak leży po jego stronie, ponieważ
> jest w jakiś sposób upośledzony emocjonalnie jeśli nie potrafi dać sobie
> rady z taką sytuacją.

niekiedy pewne sytuacje przestastaja reakcje obronne jednostki i spirala sie
nakreca. to tak jak bys napisala, iz Kazia jest sobie winna, ze jest chora,
bo
sobie nie poradzila z wirusem. a obiciazanie wina ta osobe, czy tez rodzicow
,
napawa mnie zdumieniem. mam tylko nadzieje, iz wynika to z niewiedzy na
temat
zjawiska "bullying".


>
>> jest dla mnie dowodem, na to, iz nie
>> rozumiesz problemu "exlude from peer group" i jego dlugotrwalym i
>> szkoldiwym wplywnie na dziecko (doroslego).
>
> Nadal nie wiem, co to znaczy "peer group", ale mniejsza z tym.

grupa rowiesnikow, grupa osob o tym samym statusie. synonim to min equal.

> Jeśli ktoś za niemal życiowy cel przyjmuje sobie dostanie się do
> konkretnej
> grupy (choć ewidentnie widać, że ta go nigdy nie zaakceptuje), zamiast
> szukać alternatywnych źródeł przyjaźni, to naprawdę trudno dziwić się, że
> takie są potem efekty.

jesli dziecko nie ma na publicznym podworku, szkole, kafeterii itp
alternatywnych
zrodel przyjazni a zjawisko jest i widac, iz sie nie zmieni staje sie to
wlasnie
powaznym problemem.

Bo nie wierzę, że może mieć miejsce sytuacja, w
> której nikt na całym świecie nie będzie w stanie zaakceptować czy wręcz
> polubić w pełni tej osoby.

oczywiscie, ale pewna osoba nie moze nagle zjawic sie we wszystkich
zakatkach
swiata celem poszukania sobie kolegi.

> Dlatego jestem zdania, że przyczyn tego staniu rzeczy należy szukac przede
> wszystkim w sobie, a nie zwalać odpowiedzialności na innych.

czy ktos tu mowi o zwalaniu odpowiedzialnosci???

iwon(k)a

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


60. Data: 2005-07-29 18:35:22

Temat: Re: osiedlowe dzieciaki
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Nixe" <n...@f...peel> wrote in message news:dcdott$1me5$1@news.mm.pl...
(...)
>
> Jak wcześniej - totalnie mylisz dwie różne sytuacje, ale nie chce mi się
> powtarzac argumentów.

mi w sumie tez, bo bedziemy krecic sie w kolko :)

iwon(k)a


>
> --
> PozdrawiaM
>

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 5 . [ 6 ] . 7 . 8


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: gry planszowe
Glista czy nie ?
Poczatek przedszkola
[Spam] Opiekunka dla dziecka - Poznan
[Spam] Opiekunka dla dziecka - Poznan

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Statystyki inicjacji seksualnej
Poszukuje tytułu książki
Jak wyobrazacie sobie otwarcie przedszkoli i klas I - III ?
Dobre rady i sprytne sposoby przydatne dla dzieci, młodzieży i dorosłych
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych

zobacz wszyskie »