Data: 2002-05-17 21:36:53
Temat: Re: pracująca/ niepracująca mama
Od: "Maja Krężel" <o...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Katarzyna Kulpa" napisała
> : > chcialoby sie czasem otrzymac jakas swiatla rade od doswiadczonej
> : > rodzicielki, a tu jedyna odpowiedzia jest brak zrozumienia, niestety.
> : No to Cię pocieszę (albo i nie :-), że pomimo tego, że moja mama pracuje
> : do teraz, to ja też nigdy żadnych tego typu rad od niej nie dostałam. Od
> : ojca także.
> bo moze ich nie potrzebowalas ani nie prosilas o nie? :)
Szczerze mówiąc faktycznie nie prosiłam. W ogóle o tym nie myślałam, bo i z
jakiego powodu? Nie bardzo wiem, w jaki sposób moja mama miałaby mi dawać
rady odnośnie mojej pracy zawodowej? Podobnie było ze studiami. Moja mama nie
kończyła studiów, ojciec owszem, ale od żadnego z nich nie oczekiwałam
żadnych rad itp w tym zakresie. Po prostu robiłam swoje ;-)
> z mojego punktu widzenia wyglada to tak: w robocie codziennie spotykam
> kilkadziesiat osob, z czego regularnie kontaktuje sie z ok. 20. jak sobie
> wyobraze, co zmieniloby sie, gdybym pracowac przestala - widze wokol siebie
> pustke, zamiast tego roznorodnego tlumu. i kilku przyjaciol, ale z nimi
> kontaktuje sie i teraz.
No bo widzisz, Ty patrzysz na tę sytuację ze swojej perspektywy. I w sumie
Cię rozumiem. Ale powtarzam - praca, gdzie codziennie spotyka się
kilkadziesiąt osób naprawdę nie musi być regułą. Ja z ulgą poszłam na
zwolnienie w ciąży, a potem na macierzyński, bo w końcu mogłam spotykać masy
ludzi, a nie w kółko 2, lub w porywach 3 kobiety z problemami głównie
menopauzalnymi.
> ale sa przeciez osoby, ktore nie pracuja z wyboru, a w/w dzialalnosciami
> sie nie zajmuja, bo im na przyklad szkoda kasy, a do pracy mimo to nie ida,
> bo np. uwazaja, ze to mezczyzna ma utrzymywac rodzine, albo ze miejsce
> kobiety jest przy dzieciach, albo im sie nie chce etc.
Ale to już jest ich problem (i w efekcie ich dzieci), nie uważasz? Ja pisałam
o możliwościach, a nie o tym, czy wszyscy je wykorzystają i w jaki sposób.
> : > no i z wielu innych powodow zapewne.
> : A jakich jeszcze na przykład?
> na przyklad z lenistwa albo z braku potrzeby.
To samo, co wyżej. Jeśli kobieta nie czuje potrzeby jakiegoś samorozwoju (w
wielkim skrócie), to jest to tylko i wyłącznie jej problem.
> tak, mialam na mysli prace zawodowa, ktora jest baaaardzo rozna od tej
> domowej (o czym wyczerpujaco napisala Jola Pers). a drugi rodzic - nie bez
> kozery pisalam o "wzorcu kobiety pracujacej". drugi rodzic jest dobrym
> wzorcem, ale dla syna. a jam corka :)
Czy mam przez to rozumieć, że matka chłopca(ów) może spokojnie pozostać z
nimi w domu, a matka dziewczynki(ek) powinna pracować?? A jeśli ja CHCĘ
przekazać mojej córce właśnie taki model życia, który ja i mój mąż
akceptujemy? Czyli model: mama w domu, tata pracuje?
> : Moja strata - dzieci pójdą się wyżalić do ojca :-)
> : A tak poważnie - nie wiem, co będę robić za kilka lat. Teraz moje dzieci
> : są relatywnie małe (1 i 4 lata), a ja nie czuję AŻ takiej potrzeby
> : spełniania się zawodowo. Ale nic nigdy nie wiadomo ... Wiem jednak, że do
> : pracy pójdę, bo tego będę chciała (albo będę zmuszona przez życie), a nie
> : dlatego, że ktoś tam kiedyś powiedział (słusznie czy nie), że to jest
> : dobre dla dziiecka.
> dobre dla dziecka jest rowniez miec szczesliwa i spelniona zyciowo mame,
> wiec ze wszech miar popieram powyzsze. zauwaz jednak, ze to samo mozna
> zastosowac w druga strone: nie nalezy "siedziec w domu" dlatego, ze "ktos
> tam kiedys powiedzial, ze to dobre dla dziecka", bo mozna znalezc powody,
> dla ktorych to wcale nie musi byc takie dobre.
Zgadzam się w 159% :-) I nawet napisałam to w poście do "Tweety".
> ja np. widze, ze czegos mi zabraklo z powodu nieaktywnosci zawodowej mojej
> mamy.
Mi zabrakło z zupełnie przeciwnego powodu. Ale przecież obie jakoś żyjemy :-)
--
Pozdrawiam
Maja
|