Data: 2002-05-17 21:37:54
Temat: Re: pracująca/ niepracująca mama
Od: "Maja Krężel" <o...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Katarzyna Kulpa" napisała
> oprocz w/w przekazywania wartosci zwiazanych z praca zawodowa, mialam takze
> na mysli przekazanie wzorca pod tytulem "kobieta, ktora pracuje zawodowo".
> w moim domu rodzinnym panowal model: chlop utrzymuje, a baba w domu z
> dzieckiem. a tak juz jest, ze dziecko na pewnym etapie rozwoju identyfikuje
> sie i czerpie wzorce od rodzica, ktory jest tej samej plci.
Nie do końca, o czym pisałam już Joli. Ty, pomimo, że miałaś mamę w domu nie
przejęłaś jej wzorca, ja nie przejęłam wzorca matki pracującej. Ergo - to nie
jest takie proste i jednoznaczne, to przejmowanie modelu, czy wzorca. IMHO -
dziedziczy się go wtedy, gdy się sprawdza. Jeśli się nie sprawdza - odrzuca
się go. Tak mi się przynajmniej wydaje.
> wydaje mi sie, ze trudniej bylo zostac "kobieta, ktora pracuje zawodowo"
> mnie, niz kolezankom - corkom pracujacych kobiet, dla ktorych taka rola i
> ten wybor byly moze nie tyle oczywiste czy pozadane, co po prostu mozliwe,
> zwyczajne, akceptowane.
No nie wiem. Być może, trudno mi cokolwiek powiedzieć. Mi nie było trudno
zostać z dziećmi, choć w domu rodzinnym pracowało się na całego. Dlaczego ma
być trudno w drugą stronę?
> ja do dzis mam wrazenie, ze dla mojej mamy moja praca jest czyms w rodzaju
> dziwnej fanaberii :-)
Podobnie odbiera moją sytuację moja teściowa (tzn. fakt, że zamiast harować,
"siedzę" z dziećmi w domu). Moja mama też czasem podpytuje mnie, kiedy w
końcu wracam do pracy, a jak mowię przekornie, że może nigdy, to tylko oczy
otwiera szeroko. Ale jakoś w żaden sposób nie czuję się przez to
niezrozumiana, potępiana, nie czuję, że jest mi trudniej zaakceptować tę moją
sytuację, wczuć się w rolę inną, niż ta, która rzekomo była mi przez
pracującą matkę podświadomie wszczepiona. Dlatego myślę, że w drugą stronę
też powinno być równie łatwo. IMHO.
--
Pozdrawiam
Maja
|