« poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2005-09-27 12:19:52
Temat: Re: problem małżeńskiRadek <r...@o...pl> napisał(a):
> Zgoda - obu wam się coś w głowie nie mieści, ale to coś (co się nie
> mieści) - to krytyczne spojrzenie na siebie. Bo krytyczne spojrzenie
> na drugą osobę macie zaliczone celująco.
>
> Radek
>
> PS. Masz jakiejś imię?
>
>
Oczywiście mam imię, jak każdy. Jeśli Ci to uprości, to pisz mi Waldemar.
Dla dobra tego wątku, a przede wszystkim aby nie zmuszać Jacka do
przebijania się przez jałowe dyskusje, zostawmy moją osobę z taką oceną jak
podałeś. Nie ona jest tu tematem.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2005-09-27 12:42:50
Temat: Re: problem małżeńskiI to jest ta światła rada? Eeeee. Zawiodłaś mnie na całej linii. Jest tu
tylko kilka oczywistych komunałów, zupełnie bez związku z listem Jacka.
Skądinąd jako okazjonalny "czytacz" tej grupy, oczekiwałem po Tobie więcej.
Eulalka <e...@l...net.pl> napisał(a):
> Rada była prosta. Niech się zastanowi dobrze co chce osiągnąć. Od tego
> zależy, jakie kroki podejmie.
właśnie się zastanawia i nawet pyta.
> I czy chęć "naprawy" nie jest aby strachem
> przed rozstaniem a nie miłością. W obu przypadkach równie niemiło ściska
> w dołku - łatwo się pomylić.
Nie zauważyłem, żeby on był na etapie naprawiania. Na razie widzi, że coś
się psuje, a ze strony partnerki słyszy, że wszystko jest super i o co mu
właściwie chodzi.
> Jeśli chce się coś naprawiać trzeba ponieść tego koszty (zamknięcie
> pewnego rozdziału na pewno jest b. trudne),
Jaki rozdział ma zamknąć, skoro jego partnerka jest w trakcie pisania go i
zaklina się, że nic nie pisze? Na razie to Jacek pyta się, co zrobić aby ten
rozdział ujrzał światło dzienne i dał się zamknąć, zanim będzie za późno.
> > ale jeśli ma byc żandarmem,
> żyć w strachu i szukać potem dziury w całym to może lepiej niech da
> sobie na luz?
> Żeby potem nie musiał się dziwić, że on taki dobry, tyle się starał a
> nikt mu nawet nie podziękował, tylko w tyłek kopnął.
> Eulalka
>
> PS. Masz rację - nie mam podobnych doświadczeń. Nie przeżyłam zdrady
> przez czat - normalnie, po ludzku, w łóżku ;)
O czym Ty mówisz? Nie mówimy o jakiejś zdradzie przez internet, tylko o
całkiem realnych sytuacjach, które byc może rozpoczęły się w necie ale już
wylazły do życia. Zdrada w Twoim przypadku zaczęła się w łóżku? Specyficzna.
A myślałem, że najpierw trzeba pochodzić;)
Gdyby Jackowi chodziło o to aby żona go nie zdradzała na czacie to
rozwiązanie byłoby trywialnie proste. Na pewno zgodzi się zaprzestać rozmów
na czacie, a z "przyjacielem" będzie się spotykać z dala od komputerów, żeby
nie drażnić niepotrzebnie męża
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2005-09-27 12:51:00
Temat: Re: problem małżeński
Bardzo ładnie napisałeś, szczerze i adekwatnie do sytuacji, w której tamta
Pani sobie urozmaica czas. Najbardziej podobało mi się: "tak, odbiło mi,
zapachniało super przeżyciami, ale teraz zamykam wszystko i żyję jak
dawniej". Nie podobało misię natomiast, ze Twoim zdaniem żadna z nas nie
jest w stanie tak przyznać jak powyzej właśnie. Przesadzasz. Ja byłabym w
stanie. Facet, z którym jestem był w stanie tak powiedzieć złapany na
internetowym tete a tete, inna sprawa, ze podejrzliwością jaką aktualnie w
sobie mam wobec niego mogłabym obdzielić wiele kobiet, które nie mają jej za
grosz, a potem zdziwione mówią, ze tak pięknie było, tak słodko i nagle ...
on zdradził.
A Jackowi W. radzę - zapytaj ją dokąd zmierza, jesli we flirty i romanse to
puść ją wolno, zanim sama się puści. Życie poukaładasz kiedyś z inną, albo,
gdy Twoja ślubna wóci i powie; wybacz, wybaczysz na serio. Od Cieb zalezy.
pzdr
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2005-09-27 12:52:22
Temat: Re: problem małżeński
Użytkownik "Eulalka" <e...@l...net.pl> napisał w wiadomości
news:dhb9al$ler$1@theone.laczpol.net.pl...
> Alez on ma wiele racji.
> Jeśli nasz płaksa chce ratować rodzinę (jakkolwiek to pojmuje) to
> powinien się odciąć grubą krechą od tego co było (cokolwiek to było),
> wyciągnąć wnioski (nigdy tylko jedna strona ponosi winę - zaniedbania są
> zazwyczaj obustronne) i żyć dalej.
> Miauczenie jaki to jest skrzywdzony i jest żandarmem do niczego nie
> prowadzi.
> Może powinien się zastanowić czego właściwie naprawdę chce?
>
> Eulalka
Tak łatwo przyszło Ci odciąć się, zapomnieć, wybaczyć?
Czarna kreska i koniec?
Serio pytam, bez jakiej kolwiek ironii.
Poza tym jacek w. o ile dobrze rozumiem, to jeszcze nie ma się od czego
odcinać.
A, czasem jest jeszcze tak, że uwierzyło się, że cała wina leży po jednej
stronie - naszej. Wtedy też trudno "żyć dalej" i budować, mimo, że wybaczyło
się drugiej stronie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2005-09-27 12:56:47
Temat: Re: problem małżeński
> > Użytkownik "Radek" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
> > news:dhb871$phf$1@atlantis.news.tpi.pl...
> A czy ja się gdzieś uśmiechałem?...
Kilka postów wyżej też się nie uśmiechałeś, a potem stwierdziłeś, ze to tak
:pół-żartem" było...
> Facet ma problem, ale szukanie winnych wszedzie tylko nie
> u siebie irytuje mnie bardziej niż zachowanie żony.
>
> "Nikt mnie nie kocha..." to było śmieszne w Seksmisji.
> Jak się rzeczywisty człowiek tak zachowuje to ... /ocenzurowano/.
O którym facecie teraz mówimy, bo trudno mi sie odnieść?
> Radek
gouge
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2005-09-27 13:20:43
Temat: Re: problem małżeński
Użytkownik "gouge" <g...@o...pl> napisał w wiadomości
news:dhbfig$gfl$1@opal.futuro.pl...
>
>> > Użytkownik "Radek" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
>> > news:dhb871$phf$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
>> A czy ja się gdzieś uśmiechałem?...
>
> Kilka postów wyżej też się nie uśmiechałeś, a potem stwierdziłeś, ze to
> tak
> :pół-żartem" było...
Popatrz dokładnie :)
>> Facet ma problem, ale szukanie winnych wszedzie tylko nie
>> u siebie irytuje mnie bardziej niż zachowanie żony.
>>
>> "Nikt mnie nie kocha..." to było śmieszne w Seksmisji.
>> Jak się rzeczywisty człowiek tak zachowuje to ... /ocenzurowano/.
>
> O którym facecie teraz mówimy, bo trudno mi sie odnieść?
Waldemar. Powinienem był napisać "miał" nie "ma" - mój błąd. :)
Zresztą u Jacka też znamienne jest:
"Problem w tym, że zaczęła się umawiać na randki na czacie."
Ja bym powiedział, że problem zaistniał wcześniej - w momencie
kiedy żonie zaczęły takie pomysły do głowy przychodzić.
Umówienie się na randkę to tylko objaw - nie "choroba" sama w sobie.
Radek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2005-09-27 13:27:40
Temat: Re: problem małżeński
Użytkownik <q...@g...SKASUJ-TO.pl> napisał w wiadomości
news:dhbdd8$23j$1@inews.gazeta.pl...
>>
>> PS. Masz jakiejś imię?
>>
>>
> Oczywiście mam imię, jak każdy. Jeśli Ci to uprości, to pisz mi Waldemar.
>
> Dla dobra tego wątku, a przede wszystkim aby nie zmuszać Jacka do
> przebijania się przez jałowe dyskusje, zostawmy moją osobę z taką oceną
> jak
> podałeś. Nie ona jest tu tematem.
OK. Doceniam i szanuję.
Wbrew pozorom (wiem - trudno uwierzyć) do kłótliwych nie należę. :-D
Pozdrawiam,
Radek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2005-09-27 13:47:01
Temat: Re: problem małżeński
Użytkownik <q...@g...SKASUJ-TO.pl> napisał w wiadomości
news:dhb5mo$j9v$1@inews.gazeta.pl...
.
> Zadna z Was nie jest zdolna aby powiedzieć: tak, odbiło mi,
> zapachniało super przeżyciami, ale teraz zamykam wszystko i żyję jak
> dawniej. Zrzucenie winy na partnera jest jedynym przygotowanym zawsze
> sposobem na wypadek wpadki.
Widac to dokładnie po Tobie - cała winę za niepowodzenia małżeńskie zrzucasz
na żonę,
choc między wierszami mozna wyczytać (słusznie prawię?), że "przypadkiem"
Ty również zawiniłeś - moze były zanidbania, brak uwagi i , jak to ująłeś
"przykrości".
Duzo zalezy od tego, czym owe "przykrości" były.
Nie usprawiedliwiam niczyjego hasania po czatach, ale te uogólnienia "żadna
z Was..." etc są żenujące.
Jakbym napisała, ze wszyscy faceci kieruja się główką penisa a nie głową,
tez byś się zgodził z tym uroczym uogólnieniem?
O.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2005-09-27 13:47:22
Temat: Re: problem małżeńskiq...@g...SKASUJ-TO.pl napisał(a):
> Nie zauważyłem, żeby on był na etapie naprawiania. Na razie widzi, że coś
> się psuje, a ze strony partnerki słyszy, że wszystko jest super i o co mu
> właściwie chodzi.
No więc o co mu chodzi?
Jeśli jedno uważa, że jest super a drugie, że nie to chyba dość jasno
wynika, że im nie po drodze, prawda?
> Jaki rozdział ma zamknąć, skoro jego partnerka jest w trakcie pisania go i
> zaklina się, że nic nie pisze? Na razie to Jacek pyta się, co zrobić aby ten
> rozdział ujrzał światło dzienne i dał się zamknąć, zanim będzie za późno.
Na co za późno? Co za różnica jak go okłamuje?
Albo się z tym pogodzi, albo odejdzie. Bo zmusić nijak jej nie zmusi, by
nagle zaczęła być prawdomówna. Jej ten układ z jakichś przyczyn pasuje i
dopóki bedzie pasował, to go nie zmieni.
> Gdyby Jackowi chodziło o to aby żona go nie zdradzała na czacie to
> rozwiązanie byłoby trywialnie proste. Na pewno zgodzi się zaprzestać rozmów
> na czacie, a z "przyjacielem" będzie się spotykać z dala od komputerów, żeby
> nie drażnić niepotrzebnie męża
Cokolwiek Jacek nie zrobi, to żona albo SAMA zdecyduje, że kończy
internetową znajomość, albo SAMA bedzie się lepiej pilnowała.
Eulalka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2005-09-27 13:52:52
Temat: Re: problem małżeńskigouge napisał(a):
> Tak łatwo przyszło Ci odciąć się, zapomnieć, wybaczyć?
> Czarna kreska i koniec?
> Serio pytam, bez jakiej kolwiek ironii.
Serio odpowiadam - nie, nie było łatwo i zajęło kilka lat.
Racjonalizowałam, wybaczać nie było czego i po co. Rozwiodłam się i tyle.
> A, czasem jest jeszcze tak, że uwierzyło się, że cała wina leży po jednej
> stronie - naszej. Wtedy też trudno "żyć dalej" i budować, mimo, że wybaczyło
> się drugiej stronie.
Dla własnej higieny psychicznej lepiej nie brać tego na siebie. NIGDY
nie jest tak, że wina jest jednostronna. A na rozpatrywanie tego co się
stało szkoda czasu - sama na to po kilku latach wpadłam. Łatwiej dojść
do słusznych wniosków po dłuższym czasie, już bez emocji i raczej po to,
by żyć dalej bez obciążeń (co tez jest ogromnie trudne, ale przecież nie
może być tak, że ktoś, kto Cię zranił 5 lat temu wciąż ma wpływ na Twoje
życie).
Eulalka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |