Data: 2008-11-04 12:06:36
Temat: Re: problem siedmiolatka
Od: "Harun al Rashid" <a...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Nixe"
>> Od kiedy to potrzebę społeczną dzieci mają realizować w czasie zajęć
>> ławkowych?
>
> Oj gadasz tak, jakbyś sama do szkoły nie chodziła :)
Punkt widzenia zależy... ;)
> Naprawdę uważasz, że podczas lekcji jedynie siedzi się sztywno i gapi na
> nauczyciela względnie pisze coś w zeszycie?
Sama bym się wypisała z zawodu za takie podejście. Nie utożsamiaj lekcji z
ławką. I bez przesady ze sztywnością i gapieniem, walenie łapami w blat i
łapanie się za nos też robimy w ławkach.
> A gdzie wspólne prace? Podziwianie nowego piórnika? Pożyczanie sobie
> kredek. Wzajemne sprawdzanie lekcji "jak zrobiłaś to zadanie z myszami?"
> Tajemnicze liściki pisane szyfrem? I wiele innych sytuacji, gdy psiapsióła
> z ławki jest potrzebna do tego, żeby szkoła kojarzyła się jako miły
> przybytek, a nie instytycja mają za cel jedynie suchą edukację.
Prace w grupie/parach - single przydziela się wtedy do kogoś. Reszta albo na
przerwie albo w otoczeniu, nie problem pożyczyć kredki od sąsiadki z tyłu.
Liściki najlepiej na drugi koniec klasy.
A już serio zupełnie - nie karze się przez dwa miesiące ale nadpobudliwego
sadza samego bardzo długo. Coś za coś. Nie chodzi tylko o naukę, powiedz
sama, jak zareaguje Twoje siedmioletnie, jeśli koleżanka z ławki zaleje
ukończony rysunek a potem znowu i jeszcze raz? Nie specjalnie, samo tak
wychodzi. Foch? Stawiam na głęboką niechęć w efekcie tego wspólnego
siedzenia i zamiast najlepszej psiapsiółki masz śmiertelnego wroga.
> Weź pod uwagę fakt, że to jest dopiero pierwsza klasa szkoły podstawowej.
> Dzieciaki, które ledwo co wyszły z przedszkola, gdzie integracja była
> priorytetem.
>
Biorę.
Tam nie powinno być ławek, tylko stoliki do pracy grupowej imo. W wielu
miejscach są, ale ten styl prowadzenia NZ nie każdemu pasuje.
>> do rozwijania i zaspokajania potrzeb społecznych są prace w grupach,
>> przerwy itp.
>
> Też, ale na przerwach zaspokaja się inne potrzeby.
> To mniej więcej tak jakbyś powiedziała córce "Po grzyba masz iść do Kasi
> po lekcjach? Widziałyście się przecież w szkole". Teoretycznie racja. W
> praktyce niekoniecznie.
>
Godzimy sprzeczne potrzeby, zawsze coś będzie bardziej, coś mniej. Życie.
EwaSzy
|