Data: 2001-03-26 21:08:07
Temat: Re: prywatność w związku
Od: "Charlie" <c...@s...szczecin.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam,
z panią Expertką dokońca się nie zgodzę.
Prywatność jest bardzo ważna, jednak powinna ona być wsparta zaufaniem. Sam
fakt, iż list został przeczytany przez nie powołaną osobę, daje do myślenia,
jednak motywy są jasne: ciekawość + brak zaufania. Z czego to wynika?
Facet dobrze się tłumaczył, że została naruszona jego prywatność, jednak
powinien przyznac się do błędu, no chyba że planuje coś nieciekawego. Każdy
może kokietować, jednak trzeba się do tego przyznać, a on tego nie zrobił
zasłaniał się zasadą tajemnicy korespondencji, jednak to nie zmienia faktu
flirtowania.
Znam jednego takiego co flirtował przez sieć. Jego żona nie mieszka już z
nim.
Pozdrawiam Karol
Użytkownik emilia <e...@g...com.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:99o5ge$oam$...@n...internetia.pl...
> Co myślicie o prywatności w związku?
>
> Miałam takie otóż doświadczenie: przez przypadek natrafiłam na zapis
rozmowy
> internetowej mojego ukochanego. Rozmowy z jakąś dziewczyną. Pogawędka
miała
> charakter flirtu, mój luby trochę tam jej niestworzonych (tzn.
> nieprawdziwych, zmyślonych) rzeczy o sobie naplótł, w każdym bądź razie
> figurował tam jako bardzo atrakcyjny, bez zobowiązań.
> Z jego strony padł pomysł zaproszenia tej babki do naszej wspólnej firmy
na
> wakacje - w odwiedziny.
> Firmę prowadzimy razem od niedawna, jesteśmy ze sobą znacznie
> dłużej. Kiedyś tam moje zaufanie zostało draśnięte, wobec tego nie byłam w
> stanie odkrytego faktu przemilczeć. Zresztą - zaufanie draśnięte czy nie -
> uważam, że takie romansowanie nie powinno mieć miejsca. Zabolało mnie to.
> Więc zaczęłam rozmowę na ten temat, żeby usłyszeć, co ma na ten temat do
> powiedzenia i żeby się dowiedzieć, jakie motywy przyczyniły się do takiej
> "akcji" z jego strony, czym się przyczyniliśmy do takiej sytuacji.
> Widziałam na jego twarzy olbrzymie skonfudowanie, potem niedowierzanie,
> potem złość.
> Między innymi wściekł się, jak mogłam przeczytać jego korespondencję.
> Miał rację, że nie powinnam, wiem to.
> Ale inną kwestią jest taka rozmowa z panienką.
> Wytłumaczył mi, że tamta rozmowa jest niczym, takim tylko gadaniem bez
> znaczenia, dla zabicia czasu i to, co mówił, było "fikcją dla fikcji".
> Dodał, że nie wolno mi go kontrolować, bo to, o czym i z kim rozmawia jest
> jego i tylko jego sprawą i nie mam prawa w to ingerować. Nie mam prawa
> ingerować w jego prywatność.
> ok
> Ale co wtedy, gdy ta prywatność nabiera swoistych znaczeń-i co by nie
mówić
> może nastawać na związek?
> Czy to, że tak długo jesteśmy razem i planujemy wspólną przyszłość ma być
> jedynym faktem, który mam brać pod uwagę? Mam nie zwracać uwagi na nic
poza
> tym? Mam wierzyć bez zastrzeżeń cokolwiek by się nie działo?
> Czy jeśli nie jestem żoną nie mam prawa określać, jakiego rodzaju
prywatność
> zachowujemy w związku?
>
> Czekam na uwagi, refleksje, opinie etc.
>
> Pozdrawiam
>
> Emilia
>
> e...@g...com.pl
>
>
>
>
>
|