Data: 2002-05-20 04:26:53
Temat: Re: pytanie
Od: "Sokrates" <d...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Rena" <r...@p...pl> napisał w wiadomości
news:ac94gh$1dbu$1@pingwin.acn.pl...
> o rany - pierwsza osoba napisala dokladnie to co ja mysle po obserwacji
> znajomych ktorym dookola przybywa dzieci. pozornie dobre malzentwa pekaja
po
> urodzeniu dziecka i okazuje sie potem, ze wcale nie byly takie zgodne.
Problem takich małżeństw tkwi w tym, że z jednej strony każdy zastrzega się,
że
był świadomy tego, co mówił i słuchał w trakcie zawierania związku
małżeńskiego a
z drugiej strony nie ma zielonego pojęcia na czym małżeństwo polega i w jaki
sposób
będzie się ono rozwijało i ewoluowało. Wie się tylko to, co było przed i
jest na początku małżeństwa,
co jest zwieńczeniem przedmałżeńskiej wspólnej potrzeby i chęci bycia RAZEM,
wspólnego
nieskrępowanego dzielenia łóżka, obdażania się wzajemną miłością (seksem).
Ten etap jest
niestety dość krótkotrwały, często skraca się, gdy dość szybko rodzą się
dzieci.I z jednej strony
potrzeba bycia RAZEM nie zostaje wystarczająco nasycona a z drugiej nie jest
się przygotowanym
i wystarczająco dojrzałym(świadomym) do podjęcia dalszych etapów małżeństwa,
takich jak np.
znalezienie wspólnych CELÓW cementujących małżeństwo.Ilu mężczyzn żeni się
by mieć dzieci?
Myślę, że brakuje nam właściwych nauk o rodzinie, właściwego uświadamiania
młodym na czym małżeństwo
polega, że nie polega ono jedynie na spełnieniu tego bycia RAZEM, bo to jest
dopiero początek.
Ewentualne nauki przedmałżeńskie nie spełniają właściwie swojej roli, choćby
dlatego, że odbywają się
na chybcika tuż przed ślubem i nie dają czasu na zrozumienie i przemyślenie
pojęcia małżeństwa.
Zamiast tego uczy się kalendarzyka, który należy do okresu RAZEM a nie do
WSPÓLNYCH CELÓW.
Darek
|