Data: 2008-02-18 14:28:08
Temat: Re: reformy edukacji
Od: Elżbieta <w...@o...peel>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Mon, 18 Feb 2008 11:37:11 +0100, krys napisał(a):
> Ja biologię miałam w podstawówce z mikroskopem, preparatami oraz z
> natury( nawet w wakacje musiałam zbierać liście, łupiny, trawy,
> chrabąszcze, pędraki i inne trofea). Chemia i fizyka to były reakcje i
> doświadczenia.
No bo jak zawsze chyba znowu wszystko zależy od wykładającego. Ja się
uczyłam na biologii (jak ja nienawidzę biologii i chemii) o przekroju
poprzecznym liścia, a nigdy nie uczono nas rozpoznawania drzew, liści itp.
Na szczęście miałam dziadków na wsi i spędzałam tam każde wakacje, więc
drzewa owocowe, zboża i rośliny okopowe i warzywa babcia nauczyła mnie
rozpoznawać. Ostatnio z pierwszakami pojechałyśmy do Chaty Chlebowej w
górkach Małych (gorąco polecam). Dzieci zwiedzały stodołę pełną narzędzi
rolniczych, młóciły cepami, kręciły żarnami. Same oddzielały śmietanę,
ubijały masło (a w ogóle to stwierdziły, że masło jest z mąki) robiły ser,
próbowały serwatki i piekły zrobione własnoręcznie podpłomyki, po czym
zjadały ze zrobionym samodzielnie masłem.
W ogóle to rozpoznawanie roślin wałkuje się w I-III. Tylko wszystko zależy
od uczącego, jeden pokaże w podręczniku, drugi zabierze na działkę, do
parku (a mamy w okolicy piękny park pocysterski) czy lasu.
--
Elżbieta
|