Data: 2008-01-10 20:13:06
Temat: Re: religijność a zdrowie psychicznie
Od: Ikselka <i...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Thu, 10 Jan 2008 18:58:56 +0100, Sky napisał(a):
> Użytkownik "Duch" <n...@n...com> napisał w wiadomości
news:fm4oiq$i40$1@news.dialog.net.pl...
>> "Sky" <s...@o...pl> wrote in message news:fm3989$7sj$1@news.onet.pl...
>>
>> Gdzies czytalem, ze osoby religijne zycja srednio okolo 8 lat dluzej (z
>> Newsweeka).
>> Znaczaco rzadziej popelniaja samobojstwa.
>
> To chyba nie basdania dotyczące Polski ;)
>
> Życie w stadzie -myślenie i funkcjonowanie zgodnie z utartymi schematami
zabezpieczajacymi przed rozterkmi -więc i stresem...za cenę miałkości i służenia
strukturom konstytuujacym religię...coś za coś.
> Albo się głębiej-gwałtowniej żyje...albo się...wegetuje... ;)
Specjalnie czy nieumyślnie omijasz trzecią możliwość? - życie w spokojnym
przekonaniu o niezaburzalności porządku i ustaleń (w sensie drobnym i
najogólniejszym) i według określonego rytmu, w który w sposób oczywisty
wliczone jest szczęście jako najbardziej pożądany stan, ale i ewentualność
tragedii i niepowodzeń... niezależnie od światopoglądu.
> Tylko dlaczego tak wielu obserwuję wokoło wierzących pełnych stresu
> zabiegania, niejeden po zawale albo już na cmentarzu a i rak jakoś
> nie omija lub wypadki...ot jakby mniejsza zdolność przystosowawcza
> osób nawykłych do swoich utartych kolein "bytowania"...
Mniejsza??? Więc utożsamiasz to ze średnią długością życia czy brakiem
chorób, czy stressów???
Dla mnie jest to umiejętność wykorzystania każdej chwili w godny sposób,
choć równocześnie wiem dobrze, że nie robię tego np. siedząc w internecie,
ale nie ze względu na mizerotę tej czynności, lecz na to, że mogłabym ten
czas poświęcić na rzeczy bardziej wartościowe i warte. I niech mi kto dalej
zarzuca brak dystansu do siebie... A proszę bardzo.
Wśród niewierzących jakoś nie widzę, aby mniej cierpieli, aby byli bardziej
na luzie, aby bardziej szanowali swój czas i kształtowali poprawniejsze
relacje z ludźmi. Ostateczne rozliczenie nie na takiej "ekonomice" się
opiera. Ostatecznym rozliczeniem jest satysfakcja z własnego życia ponożona
przez dobry wkład w życie innych - a dokładnie z tej jego części, którą się
dotychczas przeżyło :-)
Podsumowując: dobry, uczciwy, czujący człowiek tę satysfakcję ma. Wiara nie
ma tutaj nic do rzeczy. Może tylko pomagać.
|