Data: 2004-01-24 21:38:44
Temat: Re: rosol
Od: Wladyslaw Los <w...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
In article <4...@b...com>,
Nessie <n...@b...com> wrote:
> > Nessie, to chyba troche odkrecanie kota ogonem, bo czym innym jest kwas
> > mlekowy w kiszonych ogorkach a czyms innym bakterie gnilne w zepsutej
> > kielbasie.
>
> Ale mowa była o rosole, który zaczął bąbelkować! (fermentacja?). Jakiego
> rodzaju fermentacja zachodzi w rosole, że jest ona dla nas szkodliwa,
> podczas gdy żurek na zakwasie własnej roboty i ogórki kiszone nie są
> szkodliwe? Niekonfrontacyjnie pytam, naprawdę nie wiem. Czy w procesie
> tej fermentacji nie powstaje również kwas mlekowy?
>
> Rozumiem, że taki rosół może być już niesmaczny, ale to przecież nie
> znaczy, że jest szkodliwy.
Bardzo rozsądna uwaga. Czy jakieś jedzenie jest popsute, czy nie to nie
jest tylko kwestia tego, czy jest szkodliwe, czy nie, ale także ma swój
aspekt kulturowy. Są tacy, co nie tkną kwaśnej kapusty, czy kwaśnego
mleka, są tacy, których obrzydzeniem przjmuje roquefort, inni krzywią
się na stuletnie jaja.
Jak jest z rosołem? Dlaczego, o Levi-Straussie!, kwaśne mleko jest
cacy, a kwaśny rosół be? Może to tylko kwestia naszego przyzwyczajenia?
Wydaje mi się, że jest to także po części kwestia ostrożności. O ile
łatwo potrafimy odróżnić dobre kwaśne mleko od mleka zepsutego (czyli
zgodnie ze współczesną wiedzą zaatakowanego np. przez bakterie gnilne)
to w przypadku mętnego i kwaśnego rosołu tego nie potrafimy. Sądzę
zresztą, że inny skład chemiczny rosołu czyni bardziej prawdopodobnym,
że zajdą w nim inne niż w mleku, szkodliwe dla nas procesy. Bakterie
kwasu mlekowego żywią się cukrami z mleka, mikroorganizmy w rosole mają
jako pożywkę głównie białka.
To tyle ja jako dyletant mikrobiolog-antropolog.
Władysław
|