Data: 2003-08-22 12:28:02
Temat: Re: rozstanie i dzieci, było ciężko... (długie)
Od: Eulalka <e...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik AsiaS napisał:
> Podziwiam Cię za odwagę, ja chyba bym się na to nie zdobyła, na szczęście
> nie mam potrzeby sprawdzać...
Nie specjalnie miałam wybór :-) Postawiono mnie przed faktem dokonanym -
znudziło mu się i stwierdził, że sie zakochał i chce byc szczęśliwy...
Czy Twój obecny partner nie miał problemów
> z zaakceptowaniem dzieci innego mężczyzny? Powiedziałaś mu od razu?
Hm... wiesz, mój obezny TZ nał i mnie i mojego ex, bo kiedyś razem
pracowaliśmy (i tam się wszyscy poznaliśmy). Wiem, że zawsze mnie lubił,
tyle, że ja byłam zajęta zdobywaniem męża, wychodzeniem za mąż i
rodzeniem dzieci. Przypadkiem spotkaliśmy sie po 5 latach jak juz byłam
w trakcie rozwodu. No i od przyjacielskich pagawędek telefonicznych i
spotkaniach na spacerach z dziećmi (mieszkałam w innym mieście, ale
mogłam sobie przyjechac do niego z dzieciakami, jak do bezpłatnego
pensjonatu nad morze).
Z dziećmi nie ma kłopotu - dla nich to taki wujek. Starsza córka co
prawda nie jest zbyt wylewna (bo i po głowie dostała od ex i
emocjonalnie ciężko to przeżyła) a młodsza miała 1,5 roczku jak sie
zaczęliśmy spotykać, więc dla niej to jedyny facet w naszym życiu -
traktuje go jak ojca (tyle, że tak nie nazywa).
> Czy zdarzyło Ci się poznać kogoś, z kim mogłabyś być ale okazało się
> niemożliwe z powodu maluszków?
Nie - wiesz to samo przyszło - jakoś nie szukałam faceta na siłe. A jak
juz sie zaczęliśmy spotykać, to przez pierwszy rok tylko raz spotkaliśmy
się bez moich dzieci. Zawsze były to spotkania intergaryjno-
rodzinno-zastępcze :-)
Od razu było wiadomo, że ja to nie znaczy tylko ja, ale ja + dzieci i
inna kombinacja nie wchodziła w rachubę.
Eulalka
|