Data: 2005-01-15 09:50:52
Temat: Re: rozwód a dzieci...
Od: "Dariusz Drzemicki" <d...@a...com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "idiom" <i...@w...pl> napisał w wiadomości
news:csai52$m32$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Dariusz Drzemicki" <d...@a...com.pl> napisał w wiadomości
> news:cs9o3c$m79$6@atlantis.news.tpi.pl...
>> Moje małżeństwo jest podobne.
>
> Czyli również Twoja żona ma tylko obowiązki, a Ty tylko prawa ?
Nie. Podobne w tym sensie, że za mało dostrzegam żonę w drobnych sprawach
codziennego życia, a tego żona potrzebuje.
> I Ty równiez
> nie szanowałbyś (nie szanujesz) działań, jakie Twoja żona podejmowałaby
> (podejmuje) w celu ratowania małżeństwa?
Nie wiem, jak to konkretnie wygląda. Znamy tylko skrótową relację jednej
strony. Może być subiektywna.
> No, to nie dziwie się, że głosisz, konieczność utrzymywnia każdego
> małżeństwa, bo
> z Twojej perspektywy małżeństwo to ciągłe "podkładanie się" kobiety, jej
> poświęcanie sie :D
Trwałość małżeństwa nakazał nam Pan Bóg i zrobił to dla naszego dobra
(wychowanie do miłości i odpowiedzialności za drugą osobę) oraz naszych
dzieci.
Wkładanie intencji wykorzystywania kobiety w utrzymanie trwałości małżeństwa
jest tak samo nieuczciwe, jak insynuacje Środy, że chrześcijaństwo powoduje
przemoc w rodzinie.
--
Pozdrawiam,
Dariusz Drzemicki
|