Data: 2002-05-13 08:32:24
Temat: Re: samodzielnoś
Od: "Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "JoJo" <g...@p...fm> napisał w wiadomości
news:abnrbd$n6h$1@news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl> napisał w
> wiadomości news:abnoih$i24$1@news.onet.pl...
> > > Podobnie jak np. kiedyś kiedy wrócili z wycieczki szkolnej o 22.30 i
> > > też przyszedł pieszo z dworca PKP (ok 30 min.), bo nie chciał czekać w
> > > dość nieprzyjemnych okolicach dworca na tramwaj.
> >
> > A tego nie rozumiem... i broń boże nie do Ciebie teraz pije, chociaż
> > pośrednio tak. Nie wyobrażam sobie nie odebrania dziecka przez rodziców
z
> > wycieczki szkolnej. Przecież nauczyciel musi takie dziecko oddać
rodzicom
> do
> > rąk własnych... i nic nie pomagają twierdzenia dziecka, że rodzice
> > powiedzieli, żebym sam do domu wrócił. Nauczyciel czeka, aż dziecko
> odbierze
> > rodzic, lub osoba dorosła przez rodziców upoważniona.
>
> dokładnie wg przepisów tak to wygląda ale przepisy sobie a życie sobie
Hmm... poniekąd... to zależy gdzie...
> >Zastanów się, co byś
> > zrobiła, gdyby coś mu się stało po drodze do domu? Takiego beztroskiego
> > nauczyciela po prostu zwalnia się ze szkoły dyscyplinarnie i tu karta
> > nauczyciela nie pomaga, abstrahując od odpowiedzialności karnej i
> cywilnej -
> > odszkodowanie dla rodziców... Może finansowo to niewielki problem dla
> > nauczyciela, bo przepisy mówią, że odpowiada do trzech swoich pensji,
ale
> > szkoła/gmina dużo by za to zapłaciła...
> chyba w USA
> z autopsji - żeby szkoła /gmina za cokolwiek odpowiadała to trzeba to
> udowodnić a udowodnić- "misja niemożliwe"
> ale jeśli już będzie taki przypadek że uzna się winę szkoły za bezsporną
to
> trzeba odczekać kilka lat w sądzie wydać forsę na adwokata a efekt i tak
> zerowy
Zapewniam Cię, że większość rodziców w takiej sytuacji skorzysta ze swoich
praw i nie jest to "pieniactwo" ze strony rodziców tylko całkiem normalna
rzecz...
Po drugie idzie nowe i już się pojawiają pierwsze procesy o odszkodowania z
powództwa cywilnego...
W sobotę byłam świadkiem sceny w tramwaju... Pani się potknęła, i ciut się
rozbiła, ale efekt końcowy była taki, że n ie byłą w stanie chodzić
(złamanie). Usiadła, "grzecznie" pozbierała nazwiska świadków wypadku... no
i oczywiście "winowajcy", który IMO nie miał z tym nic wspólnego... bo pani
się przepychała do drzwi jak tramwaj zaczął hamować popchnęła "winowajcę" a
tan łapiąc równowagę przydepnął jej nogę... Motorniczy wezwał pogotowie
(takie teraz mamy mądre tramwaje, że da się to zrobić - nie robił tego z
prywatnej komórki)... i pani została zabrana karetką... Jak myślisz na co
jej były te wszystkie dane?
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl
|