Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!newsfeed.tpinternet.
pl!newsfeed1.tpinternet.pl!newsfeed.silweb.pl!polsl.gliwice.pl!not-for-mail
From: "didziak" <d...@g...pl>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Re: samodzielność
Date: Sat, 11 May 2002 17:59:40 +0200
Organization: Durne Jurne DJ'e
Lines: 135
Message-ID: <abjk0h$kk$1@zeus.polsl.gliwice.pl>
References: <abhbmu$ats$1@news.tpi.pl> <abhpg4$gjp$1@zeus.polsl.gliwice.pl>
<abig5e$ilk$1@news.tpi.pl>
Reply-To: "didziak" <d...@g...pl>
NNTP-Posting-Host: jesienna.bmj.net.pl
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2615.200
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2615.200
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:11887
Ukryj nagłówki
Napisała Perełka moja, Maja Krężel <o...@p...onet.pl>, odpisuję
zatem co następuje:
| > Co nie zabija, wzmacnia.
| A jak to się ma do samotnego, nocnego spaceru nastolatka
(zresztą
| kogokolowiek)? Czy ilość takich samotnych wyjść bez szwanku jest
zapisywana
| na jakieś specjalne "konto", by potem zaprocentować
nienaruszalnością przez
| bandziorów?
Nie - dopisuje się do konta rozważności i samodzielności dziecka.
Dopisuje się do jego zdolności zachowania się w sytuacjach
stresogennych - a procentuje to trzeźwym myśleniem i dojrzałością
ponad wiek.
Widzisz - są dwie szkoły, albo "na głęboką wodę" albo "pod klosz".
Ja uważam, że ta pierwsza jest lepsza, zdecydowanie.
Oczywiście, że fanatyczne skrajności są złe, ale... złoty środek z
akcentem na głęboką wodę uważam za zdecydowanie najlepszą metodę.
W tym znaczeniu - jeśli dziecko będzie ostrożne NIE POWINNO mu się
nic stać - co nie zabija to wzmacnia, jego samodzielność.
| > Ja tam (bezdzietny, bez żony i szalony :->) uważam takie
| > wychowanie za słuszne.
| A ja nie.
| Zresztą, pożyjemy, zobaczymy Didziaku jak to będzie z Twoimi
własnymi
| (zwłaszcza, gdy będzie to córka) :-))
Widzisz - wiem, że córka to trochę inne podejście... Będzie trudno
i to też wiem :-)) Ale mimo wszystko będę zaciskał zęby i dawał
Jej taką miarę wolności, jaka według mnie będzie odpowiednia.
Mam młodszą siostrę, od 2 lat mieszkamy sami (ale opieka nad Nią i
krycie Jej nie od tego czasu :->) - wiem, co to oznacza i nie jest
to dla mnie nowość. Ale wiem, że Jej to jest również potrzebne...
i zagryzam często język. Siostra jeździ stopem, nocuje poza domem,
itp, itd. I - co najlepsze - sama widzi, co do czego się sprowadza
i jaki mieć stosunek do pewnych spraw, 'szlachetnych idei',
młodzieńczych zrywów...
Jeśli Ci to coś powie, po obejrzeniu "Cześć Tereska" powiedziała,
że oglądała film o swoim dzieciństwie i zna to z autopsji. Sądzę
zatem, że moja opieka (nie jestem starszym bratem od 2 lat wstecz)
nie była natarczywa i na tyle dobra (choć w kilku sprawach
apelowałem do Jej rozsądku i się nie zawiodłem), że nie zagubiła
się w tym co widziała i robiła.
A rodzice? Nie wiedzą nawet o połowie tego, co Ona robiła.
Ja absolutnie nie nakazuję innym żyć jak sam uważam, ale znam
przypadki podobne do tego, gdy chłopakowi mama obierała nawet
jabłuszko do szkoły i prasowała codziennie ciuszki (czekające od
wieczora na oparciu krzesełka) - do dziś jest wydrwiony jako
'pedzio'... Nie pochwalam drwin, ale rozumiem co je spowodowało -
właśnie ów brak samodzielności.
Zapytam jedynie - czy Twój pierwszy samodzielny raz w nowej
dziedzinie: poczynając od wyjazdu do pobliskiego miasta/centrum
miasta/sąsiedniego miasta a kończąc na innym 'pierwszym razie' był
zawsze za wiedzą/zgodą rodziców? Mój nie i sądzę, że większości
dzieci nie - dowiedzieli się po fakcie, że z kolegą (w którejś z
pierwszych klas podstawówki) pojechałem po modele do sklejania do
składnicy harcerskiej w centrum sąsiedniego miasta :->
| > Jeśli nie ma 300 pln w portfelu, nie odpyskowuje i nie będzie
się
| > stawiał, straci tylko pieniądze.
| Jeśli ... No i jeśli oczywiście trafi na humanitarnego męta.
| A te niestety ostatnimi czasy w szybkim tempie ewoluują w
odwrotnym kierunku.
Nie zauważasz, że to zatracanie się, wolności i zdrowego rozsądku
w przesadnej ostrożności (przecież sama piszesz, że nie rozmawiamy
o wyłącznie dzieciach...)?
Pijani kierowcy jeżdżą po szosach, ześwirowani uczniowie strzelają
w szkołach, a krowy nawet już w Polsce są wściekłe.
To nas różni - ja uważam, że ryzyko można podjąć gdyż jest ono
według mojej oceny znikomo małe. Ty uważasz inaczej.
| > Ryzyko i tak niewielkie, a
| > korzyści (samodzielność) spora. Przecież nikt nie zabija dla
hobby
| > małych dzieci.
| A kto mówi o zabijaniu? Wystarczy, że mu szczękę przestawią dla
zabawy, albo
| czaszkę rozwalą na złość. A poza tym Didziaku, nie ośmieszaj
się - dzieci
| (młodzież, dorośli) są napadane (i nawet mordowane) z bardziej
debilnych
| powodów, niż zdobycie trzech stów. Co Ty gazet nie czytasz, TV
nie oglądasz?
| I nie chodzi mi teraz o to, że jak się ma 15 lat to łazić nocą
po mieście nie
| należy, a jak się ma już 20 to już można. Ja mam (...) lat i też
tego unikam,
| bo uważam to za niepotrzebne ryzyko, które nic, ale to nic
wspólnego nie ma z
| wychowaniem na samodzielnego człowieka. No chyba, że ja coś
innego rozumiem
| pod hasłem "samodzielność".
Hm, to pewnie tak samo często jak te zagubione dzieci, którym
pomaga komórka... :-)
No słucham - kiedyż to ostatni raz dziecko zostało zabite z
debilnego powodu? Jak już tutaj kiedyś pisałem o tym przypadku -
pewnie ostatni przykład jest z Gliwic (przedostatni zresztą też -
kolekcjonowanie militariów zarzewiem morderstwa a ostatni to
porachunki po uderzeniu młodszej koleżanki), mojego rodzinnego
miasta... znany mi z relacji świadków/uczestników, nie z "Pod
napięciem" czy gazet. Działo się to pod koniec wakacji.
Pamiętam oba przypadki, gdyż przedostatnim żyło całe miasto
(poszukiwania Michała - plakaty, media, ochotnicy poszukujący go
podczas wakacji) a ostatni to dosłownie z mojego podwórka.
Co do pobić - może to stereotyp z bogatych domów, że dostaje się
dla idei, 'za żywota'? Ja ze swojego doświadczenia wiem, że to
niezmiernie rzadkie jest i - wbrew pozorom - wcale nie tak
powszechne. Tutaj przydaje się sztuka negocjacji i wytłumaczenia
się, załagodzenia sytuacji - ale to też musi być roztropna osoba
(nie zaś zahukana i wiecznie milcząca...). ZWŁASZCZA jeśli chodzi
o dziecko, nikt nie będzie go bił. Prędzej już dorosły zbierze 'za
nic'.
Uważam, że takie 'nie powiększajmy ryzyka - wszędzie się coś może
stać' to niepotrzebne panikarstwo; jak wyżej napisałem - można
siedzieć i drżeć w domu i trzymać dziecko 'pod kloszem', ale czy
to jest sposób?
Ono i tak zrobi co zechce - lepiej, żeby robiło to pod naszą
delikatną kontrolą niż w pełnej konspiracji i zakłamaniu przed
nami.
Oczywiście to moja opinia na ten temat.
Pozdrawiam :-)
didziak (który w wieku 8 lat - nie mogąc się doczekać na rodziców
wyjeżdżających do cioci - poszedł na piechotę 5 km do cioci i
został znaleziony w połowie drogi :->)
|