Data: 2009-04-03 15:46:26
Temat: Re: siódemka ze skrzydłem w osiem
Od: "Chiron" <e...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "tren R" <t...@p...pl> napisał w wiadomości
news:gr57lt$ov2$1@news.onet.pl...
> wiesz, te kwestie przydatne są też w rozwoju zawodowym.
> dobry menadżer musi zdawać sobie sprawę ze swoich emocji i uczuć i bardzo
> często oddzielać je od meritum.
Musi? Raczej nie. Wiesz- tu trzeba bardzo uściślić pojęcia. Co to znaczy:
"dobry manager"? Bo jeśli to znaczy taki, który potrafi przekonać innych do
swoich racji, wszystko sprzedać i zarobić kupę kasy- to na ogół ludzie tacy
nie zdają sobie sprawy wcale ze swoich uczuć. Chyba, że akurat bardzo go coś
boli- to przez chwilę, zanim nie weźmie ulubionego "draga" będzie coś
czuł:-(
Oczywiście- jeśli to ma być ktoś uczciwy, lider dbający o podwładnych,
człowiek o wysokim morale, etc- to oczywiście co najmniej powinien sobie
zdawać sprawę ze swoich uczuć.
> zastanawiam się czy rozwój duchowy ma swój kres?
> wydaje mi się, że może mieć. można osiągnąć stan, w którym już dalej nic
> nie osiągniesz. i zdawać sobie z tego sprawę.
Oczywiście że nie ma. To naprawdę kwestia tego, jak bardzo chcesz. Kres
ewentualnie może mieć rozwój intelektualny: młody, niemalże genialny
matematyk w miarę upływu lat nagle zauważa, że inni szybciej przyswajają
sobie wiedzę, a on już nawet nie nadąża za zmianami w swojej dziedzinie. Być
może zbliżył się do kresu swoich możliwości matematycznych, być może i
intelektualnych. Jednakże Jeśli przestanie poszukiwać swych rozwiązań
intelektem- ma szanse osiągnąć wiele. Zobacz- niepiśmienny hinduski wieśniak
rozwiązywał bardzo skomplikowane problemy matematyczne- wcale nie
intelektualnie. Twierdził, że pomaga mu bogini- która często przychodzi do
niego we śnie.
http://www.lo.szczecinek.pl/matma/5.htm
Rozwój duchowy nie ma granic.
> jestem psychologiem :)
> pracuję w obszarze taz HR w firmie doradztwa personalnego. przeprowadzam
> projekty rozwoju personelu.
> generalnie - rzygam tym.
> głównie dlatego, że muszę te projekty sprzedawać, a potem użerać się z
> debilami :)
To ciekawe- czemu tam jeszcze pracujesz? To oczywiście Twoja sprawa- jednak
dziwi mnie to.
>
> jestem też bardzo blisko stwierdzenia - boga w ogóle nie ma.
> ale trochę strach się do tego przyznać przed samym sobą.
> i właśnie to mnie najbardziej wkurza.
> ten strach.
No- to własnie masz coś, do przetrenowania na sobie. Odrzucić własny strach.
Nie "zagłuszyć"- ale popatrzyć na niego i go zrozumieć. Wtedy sam zobaczysz,
co zostanie.
> tak być nie powinno.
>
> a strach ten jest efektem tresury katolickiej. która zabiła myślenie.
> mówię o moim przypadku, nie o generaliach.
Wiesz, moim zdaniem- skoro znasz przyczynę- to tym łatwiej Ci będzie
zrozumieć to uczucie. Chyba że potrzebujesz usprawiedliwienia, żeby niczego
nie zmieniać- ale to Twoja rzecz.
> jednego jestem pewien - nie ma przypadku.
> coś stoi za tą całą maszynerią.
>
> tylko do cholery... co?
Oczywiście, że przypadków (no dobra: w gramatyce są) nie ma. Zaprzeczały by
istnieniu Boga. Na pytanie:co? każdy powinien sobie odpowiedzieć sam
serdecznie pozdrawiam
Chiron
|