Data: 2002-05-08 10:11:28
Temat: Re: skad sie to bierze ze feminizm znaczy rozbicie rodziny
Od: "Iza" <c...@o...net.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Monika Gibes" <i...@p...wp.pl> napisał w wiadomości
news:abasih$42o$3@news.tpi.pl...
> A, teraz już rozumiem! Kiedy pielegniarzami byli wyłącznie mężczyźni,
zawód
> ten cieszył się prestiżem.... A potem stracił ten prestiż.
Kiedys po prostu kobiety w oglole nie pracowaly zawodowo, a dzis
sfeminizowane zawody ciesza sie nizszym prestizem.
> A czy ten prestiż nie wynika też po trosze z wykształcenia? Kiedyś
> nauczyciele byli elitą intelektualną. A jak jest dziś?
To pewnie zalezy, formalne wymagania sa spore, a w praktyce roznie to
wyglada. Ja i moj maz jestesmy nauczycielami w Warszawie i musze powiedziec,
ze wbrew obiegowej opinii nie jest tak zle...tzn. wiekszosc pracujacych w
tutejszych szkolach, to ludzie z odpowiednim wyksztalceniem i na odpowiednim
poziomie. Dochodza mnie sluchy, ze calkiem odmienna jest sytuacja w
prowinacjonalnych szkolach, gdzie sa duze klopoty kadrowe. Ale podkreslam,
to zawod, do ktorego trzeba miec powolanie, trudno nastwiac sie na wielka
kariere:-)
>
> > Czy to znaczy, ze w biurze, banku,
> > sklepie i w wielu innych instytucjach kobiety maja nizsze pensje robiac
> > dokladnie to samo?!? Juz tak w umowie maja nizsza place?
> Tak się zdarza. Sama tego doświadczyłam. Pracowałam w jednej firmie z moim
> facetem (później - mężem), robiliśmy to samo, tak samo i tyle samo, z tym,
> że ja miałam minimalnie dłuższy staż w tej firmie. Ja zarabiałam 30%
mniej,
> bo "masz faceta, który może cię utrzymywać"
> (mieszkaliśmy wówczas już razem) .
To brzmi nie do wiary-kogo obchodzi z kim mieszkam i kto mnie utrzymuje? To
chyba zart! Nie wyobrazam sobie, by pracodawca cos takiego mogl
powiedziec...Co to znaczy "masz faceta"? Jednego dnia moge miec, drugiego
poslac go do diabla. Co to obchodzi pracodawce? To w ogole nie jest
merytoryczny argument-dlaczego nie poprosilas o wyjasnienie tej nizszej
placy?
> Nie miałam dzieci, nie brałam L-4
> Czy to nie jest dyskryminacja?
> Nie sądzę, abym była jednostkowym przypadkiem w skali kraju.
Dlaczego nie prosicie o wyjasnienie (i to na pismie!)? Jak mozliwe jest, by
sie na cos takiego godzic? Dziewczyny, wybaczcie, ale ja (jako
nie-feministka) uwazam, ze nikt tego nie zmieni, o ile wy bedziecie takie
sytuacje tolerowac. I tu nie ma o co walczyc! To juz zostalo wywalczone i
kodeks pracy gwarantuje na rowne prawa.
> Cieszę się, że tak odczuwasz, bo to może oznaczać, że zdarzają się
> środowiska, gdzie dyskryminacja już nie występuje.
> Choć z drugiej strony nie za bardzo chce mi się wierzyć, że nigdy nie
> spotkałaś się nawet z uwagami na temat umysłowości kobiet (coś w rodzaju
> "no, tak ona jest kobietą, więc nie można od niej zbyt wiele wymagać")
Wyobraz sobie, ze sie nie spotkalam:)Tzn, nie w odniesieniu do mnie.
(Pomijajac zarty o blondynkach, ktore lubie - i to jako blondynka:-) A gdyby
nawet, przeciez facet, ktory wypowiada podobne bzdury to jakis strasznie
zakompleksioy biedaczek, czym tu sie przejmowac?
> > I co, kobiety sa lepszym srodowiskiem wychowawczym?
>
> To zależy jak na to spojrzeć.
> Dla niektórych problemem jest, że w szkole jest dużo kobiet, a ja
zauważam,
> że niektórym mężczyznom (częściej niż kobietom) zdarza się molestowanie
> dzieci (abstrahując zupełnie od molestowania w domu)
>
Wiesz, w liceum, w ktorym poprzednio pracowalam starano sie, by wychowawcami
klasy bylo dwoch nauczycieli: kobieta i mezczyzna. I musze powiedziec, ze
eksperyment ten swietnie zdawal egazmin. Chodzilo o stworzenie bardziej
naturalnej sytuacji, jak w rodzinie. Mysle, ze gdyby wiecej facetow pacowalo
w szkolach, to byloby lepiej dla uczniow i dla atmosfery panujacej w tych
placowkach.
Pozdrawiam
Iza
|