Data: 2006-09-11 13:32:36
Temat: Re: stanowcze T/N dla wychgodzenia dziewczyny z kolezankami na tance
Od: Przemysław Dębski <p...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Slawek [am-pm]" <sl_d(na_poczta.onet.pl)@tutaj.nic> napisał w
wiadomości news:ee3hsd$gr$1@news.onet.pl...
> Ty mnie tu, kurwa, nie zagaduj, bo robotę mam pilną, a i tak do tej
> pory pozwoliłem sobie na zbyt wiele. Przy okazji, ewentualne spotkanie
> proponuję przenieść na piździernik.
Ewentualne spotkanie, to ja proponowałbym ewentualnie wpierw zacząć
zorganizować :)
> Co to ja chciałem napisać? Chyba to:
>
> Bardzo mi miło, że zechciał Szanowny Kolega skomentować moje
> tutejsze wystąpienie. Pozwolę sobie zatem w kilku słowach do tego
> komentarza się odnieść.
Jest mi równie niezmiernie !
>> Najsamprzód chciałbym zauwazyć, że roztrząsasz modelowe przypadki :)
>
> Wyłącznie. Wyobraź sobie, że rozstrząsalibyśmy realny przypadek.
> Poszlibyśmy do ludzi z widłami? ;-)
Ależ nie musimy nigdzie chodzić. Dosyć często pojawiają się na grupie tematy
z serii "On/ona jest taki/taka zrobił/nie zrobił to czy tamto, jak sądzicie
co powiniennem/powinnam w tej sytuacji zrobić/postąpić". No więc nie. Broń
boże nie chodzi mi o to by na podstawie wprost przedstawionego zagadnienia
obracać się w kręgu tegoż zagadnienia. Jedna zasadnicza sprawa. Człowiek
"podejmuje" emocjonalną decyzję na długo wcześniej, nim decyzję tę
zrealizuje. Wszelkie dylematy biorą się z prób wykonania wcześniej podjętej
decyzji. Jak to jest ? Dajcie mi człowieka, a paragraf sam się znajdzie.
Załóżmy, że pan X bzykał rodzoną siostrę swej małżonki i został na tym przez
małżonkę nakryty. Jeśli te małżeństwo się rozpadnie, to nikt mi nie wmówi,
że rozpadło się dlatego iż dla małżonki było to tak straszne i traumatyczne
przeżycie iż poprostu, no poprostu mimo najszczerszych chęci i po głębokim
przemyśleniu nie była w stanie małżonkowi i siostrze niecnego czynu wybaczyć
:) Ot poprostu "Emocjonalnie jesteś mój męzu od dawna na wylocie", przepisy
wykonawcze do tej ustawy dawno uchwalone, czas je zastosować. Idę o zakład,
że w uzasadnieniu tej decyzji znajdzie się kwestia pt." gdyby to jeszcze z
kimś innym, z jakąś inną kobietą to może byłabym w stanie to jakoś
zrozumieć - ale że z moją siostrą - nie - takiego upokorzenia przeboleć nie
mogę".
No to poluzujmy nieco kryteria. Niech to nie będzie siostra, a zwykła
kochanka sekretarka-szparka. Wówczas w uzasadnieniu przeczytamy - "gdyby to
była prostytutka, być może wybaczyłabym ci, bo miałabym pewność że chodziło
w tym wszystkim tylko o seks, niestety nie jestem w stanie znieść takiego
upokorzenia,- jak by nigdy i nic poszedłeś kochać się z inną kobietą".
No dobra wyluzujmy dalej. Niech to będzie prostytutka. "Wiesz co mnie
najbardziej boli w tym wszystkim ? Nie to że mnie zdradziłeś, nie to że
uprawiałeś z nią seks. Najbardziej boli mnie to, że za to płaciłeś. Teraz ja
czuję się jak dziwka, to tak jakby cały dorobek naszego zycia był zapłatą za
moje usługi seksualne"
No to może wersja, gdzie żadnej zdrady nie było ? "Szanowni grupowicze, od
pewnego czasu zauważam, że mój mąż ogląda się za innymi kobietami. Zawsze
nam się dobrze powodziło, mieliśmy udane zycie seksualne - czy takie
zachowanie jest normalne w tym wieku ? zaczynam mieć poważne wątpliwości co
do sensu naszego małżeństwa". Zważże iż jeśli, ktoś odpowie, że takie
zachowanie jest całkowicie normalne i nie nalezy do tego przywiązywać
większej wagi - wywiąże się polemika, jesli jednak ktoś odpisze, że tak być
nie powinno, to zamiast polemiki będzie "tak - właśnie tego najbardziej się
obawiałam, bardzo dziękuję za szczerą odpowiedź".
Odwracając sytuację, jesli ktoś "emocjonalnie chce" być z kimś, to zawsze
znajdzie paragraf, który każe "dalej to ciągnąć", nawet w obliczu
największych świństw.
Tak więc aby zaobserwować cokolwiek realne przypadki z życia wzięte, nie
trzeba do nikogo z widłami startować - wystarczy umieć czytać :)
> Powiem Ci w takim razie przy okazji, czym się charakteryzują tak zwane
> dojrzałe małżeństwa. Między innymi tym, że bardzo rzadko grają w kulki
> ze sprężynką. Zwolnione zasoby czasowe i energetyczne angażują
> w zapierdalaniu na innych frontach. Ech, długo by gadać...
>
>
>> [...] Ciekaw jestem, jak ów osobnik który dostał w pysk, zachowałby się w
>> sytuacji w której zachowanie drugiej połówki nosiłoby w jego mniemaniu
>> znamiona realnej chęci zmiany partnera na inszego. [...
>> ...] Czy kolega o wysokim statusie znów zareaguje gromkim smiechem :)
>> Troszkę cięzka sytauacja. Opierdoli ją porzadnie - pokaże swój niski
>> status. Nie opierdoli jej - zostanie zrobiony w chuja. Kopnie ją w dupę i
>> każe spierdalać ... zawsze jest niebezpieczeństwo że usłyszy "z
>> przyjemnością" zamiast "ohhhh, tylko nie to, już będę grzeczna" :)
>
>
> Zgodzę się z Tobą, że nie ma wyjścia z sytuacji bez wyjścia. No niestety.
> Nie przypuszczam zresztą, że traktujesz moje wynurzenia jako próbę
> sprzedania kitu pod nazwą "cudowna rada na każdą sytuację"?
Tak twych słow nie traktuję. Natomiast nie mogę oprzeć się wrażeniu, że są
to "cudowne rady na każdą sytuację w której rady te zadziałają". :)
[....]
> Związek, który ma się rozlecieć, najczęściej i tak się rozleci. Choćby
> najzręczniej aplikowane sztuczki tylko przedłużają agonię. Nie lepiej
> ciachnąć raz a dobrze? Wracają małżonkowie do domu, nie ma seksu
> stulecia (on ją wtedy walnął w twarz). Następnego dnia ona nadaje
> i odbiera sesemesiki, wychodzi do "przyjaciółki". Mąż nie wytrzymuje,
> wścieka się, awanturuje. Dla niej jest to ewidentny przekaz jego niskiego
> statusu, dlatego tym większą ochotę ma na pójście do "przyjaciółki",
> a nawet coraz natrętniejsza staje się myśl, żeby zostać u "niej" na stałe.
> Szybciutko nakręca się spirala zazdrości, podejrzeń, awantur (pisząc
> łatwiejszym językiem - działa dodatnie sprzężenie zwrotne), i szybko
> ktoś wylatuje z układu jak z katapulty. A na układy nie ma rady.
Tak już jest człowiek skonstruowany, że do każdej "życiowej" decyzji,
potrzebuje racjonalnych przesłanek. Zupełnie inaczej wygląda, gdy związek
kończy się z powodu ciągłych kłótni i notorycznego braku zrozumienia, niż z
powodu banalnego ale jakże szczerego "wiesz fajnie było - ale już mnie to
nudzi" :) W pierwszym przypadku działa siła wyższa w postaci tzw.
"niedopasowania", a jak wiadomo decyzje o rozstaniu oparte na niedopasowaniu
są jako tako akceptowalne społecznie. Co innego, gdy mamy doczynienia z
takim okrutnym przejawem bezmyślności i braku odpowiedzialności jak
"znudziło mi się" :) Problem w tym, że owe niedopasowanie trzeba wpierw
dosyć przekonująco wykreować :)
Na post po zbóju zaprosił
P.D.
|