Data: 2006-09-11 14:30:23
Temat: Re: stanowcze T/N dla wychgodzenia dziewczyny z kolezankami na tance
Od: "elGuapo" <e...@v...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Quasi" <q...@g...pl> wrote in message
news:ee3o1d$5h4$1@amigo.idg.com.pl...
> elGuapo napisał(a):
>
>>>>> Wiernosc kobiety, to tylko meska fanaberia,
>>>> Kobiety od mężczyzn również oczekują dość powszechnie
>>>> wierności,
>>> Ale nieco mniej - generalnie sa wyraznie mniej zazdrosne.
>
>> Kiedyś też tak mi się wydawało, ale spotkałem parę 'niezgorszych'
>> osobniczek.
>> Chyba raczej kobiety są zazdrosne o nieco inne rzeczy, niż faceci.
>> Dla faceta laska może się kochać po uszy w innym byle tylko mu nie
>> dała, a dla kobiety 'zdrada' emocjonalna ma większe znaczenie - niech
>> sobie facet nawet i pyka coś na boku, byle tylko nie zostawił mnie z
>> tego powodu.
>
> Jest *dokladnie* tak jak piszesz, vide:
>
> # Sex differences in jealousy in evolutionary and cultural perspective:
> Tests from the Netherlands, Germany and the Unitet States
> BP Buunk, A Angleitner, V Oubaid, DM Buss - Psychological Science, 1996
>
> # Jealousy and the nature of beliefs about infidelity: Tests of
> competing hypotheses about sex differences in the United States, Korea,
> and Japan
> DM Buss, TK Shackelford, LA Kirkpatrick, JC Choe, ... - Personal
> Relationships, 1999 - Blackwell Synergy
> [ http://tinyurl.com/qrlob ]
>
> Czy mam przez to rozumiec, ze:
> 1) czytales niniejsze publikacje (albo cos, gdzie byly cytowane)?
> 2) ja w jakiejs dyskusji o nich wspomnailem?
> 3) zgadles/wyspekulowales sam?
>
3) Obserwacja + odrobina domyślności (tak samo, jak z 'układem' ;)
>
> (...)
>
>
>>> De facto sasiad wcale nie jest silniejszy ode mnie, wszak mam za soba
>>> panstwowy system prawny i policje...
>
>> Ale on może mieć bardziej.
>
> ??? Nie moze.
>
Może może. Mając odpowiednie zasoby zdoła Cię zniszczyć
nienaruszając istniejącego prawa ani na jotę.
Nieważne EOT.
>
>>>>> Ona Ci robi grzecznosc i łaske, ze Cie nie zdradzi.
>
>> De facto powinienem poprawić - ona nie robi mi grzeczności, tylko
>> działa we własnym interesie. Nie zdradza mnie po to, abym jej nie
>> zostawił.
>
> Czesciowo masz racje. A czesciowo dlatego, ze ona moze miec - czesto
> uzasadnione - przekonanie, ze o zdradzie sie nie dowiesz.
>
IMHO znacznie mniej chce zdradzać, niż ma to miejsce u facetów, ale
może to myślenie życzeniowe?
>
>>> Nie. On to robi pod presja prawa i ostracyzmu spolecznego. A cudzoloztwo
>>> nie jest prawnie zakazane...
>
>> Prawnie nie, ale wciaż np. jest wystarczającym powodem do otrzymania
>> rozwodu, stąd znów j.w.
>
> Owszem. I tez j.w.
>
>
>>>>> Alez oczywiscie, ze tak. Tylko co z tego??? Czy ta swiadomosc sprawia,
>>>>> ze adoratorzy sa dla Ciebie mniej wkurwiajacy? Bo dla mnie nie...
>>>> A dla mnie tak.
>>> Hmmm... Nie wierze :-)
>
>> Na to już nic nie poradzę. BTW zahaczamy tutaj o jeden z najbardziej
>> interesujących mnie aspektów konstrukcji pt. człowiek, a mianowicie
>> relacji emocji i rozumu. Gdzie niegdzie rozum jest już w stanie
>> zapanować nad emocjami, (...)
>
> Rozum nigdy nie moze panowac nad emocjami. To emocje steruja motywacja i
> zachowaniem. Wylaczenie chocby czesci emocji (np. za pomoca
> haloperidolu) zmienia czlowieka w bezwolne zombie...
>
To wiem już co bierzesz ;)
Panowanie nad emocjami nie oznacza dla mnie kwantyfikacji ogólnej (dla
każdej emocji rozum jest w stanie nad nią zapanować),
a szczegółową (istnieją emocje, nad którymi rozumowo jesteśmy w
stanie zapanować).
Zapanować znaczy zachować się inaczej, niż wtedy, gdybyśmy
pozwolili się kierować emocjom.
Pomimo wkurzenia na osiłka mogę nad sobą zapanować i nie rozkwasić
mu pyska, bo on z pewnością zrobiłby mi większe kuku.
>
>>>> (...) oczekuję lojalności od pozostałych
>>>> samców świata,
>>> Nikt od samcow nie "oczekuje" lojalnosci, podobnie jak nie "oczekuje" od
>>> pogody ze bedzie ladna...
>
>> Ale pozostawania pogody w pewnym spodziewanym zakresie oczekujesz.
>> 20-stopniowych mrozów w środku lata i 40-stopniowych upałów w
>> środku zimy raczej nie oczekujesz.
>
> Juz zaczyna sie robic balagan pojeciowy: roznica miedzy *oczekiwaniem*,
> *spodziewaniem sie*, *przewidywaniem prawdopodobienstwa* i *chceniem*.
>
No niestety - i za tę przejrzystość warsztatu Ciebie cenię.
Ja jestem w tej dziedznie znacznie bardziej niechlujny - niestety.
> Anomalii pogodowych nie spodziewam sie, nie chce ale przewiduje, ze z
> jakims niewielkim prawdopodobienstwem moga nastapic. Czy w zwiazku z tym
> mozna powiedziec, ze ich "oczekuje"?
>
> A zdrada czy mniej lub bardziej nagla zmiana emocjonalna w kobiecie jest
> znacznie bardziej prawdopodobna niz pogodowe cuda (tym bardziej, ze np.
> moja kobireta juz kiedys taka zmiane doswiadczyla wobec jednego z
> poprzednich partnerow).
>
>> Tak też i respektowania pewnych
>> norm oczekujesz ... szczególnie o ile sam ich przestrzegasz.
>
> Co w tym wypadku znaczy "oczekuje"?
> Tak - chce ich przestrzegania.
> Nie - raczej sie nie spodziewam ich zlamania.
> Tak - uwazam, ze ich zlamanie jest prawdopodobne, choc poki co wydaje mi
> sie ze prawdopodobienstwo to jest wzglednie niewielkie.
>
>
>>>> BTW: a czy uderzyłbyś kobietę dla jej własnego dobra?
>>> Tak. Tyle, ze nie moge sobie wyobrazic sytuacji, w ktorej uznalbym ze
>>> uderzenie bedzie dla niej dobre...
>
>> Ech życie - jeszcze nie raz Cię pewnie zaskoczy. (...)
>
> Doruj sobie mentorskie westchniecia, tylko podaj jakis (chocby
> hipotetyczny) przyklad.
>
Najbanalniejszy - nie walnąłbyś jej w Twarz w celu otrzeźwienia jej
widząc, że wpada w panikę i chce zrobić coś głupiego jak np.
otwarcie drzwi w samolocie podczas lotu, a inne środki nie skutkują?
Ale skończmy to, bo ten pod-pod-pod-...-podwątek niczemu nie służy
EOT.
>
>>>> (...) To nie z 'nadskakiwaczem' zawarłem pewien
>>>> układ (choćby i domyślny), a z moją kobietą (...)
>>> I co z tego? Ja sie nie wkurwiam na nadskakiwacza, ze to ze lamie jakis
>>> wyimaginowany uklad, lecz za to, ze nadskakuje...
>
>> Więc to czysto emocjonalny impuls wyzwalany nie przez rozum ('koleś
>> łamiesz układ'), tylko poprzez jakieś odzwierzęce atawizmy.
>
> Oczywiscie, ze tak. Prrzeciez od poczatku tak pisalem.
> BTW: Termin "atawizm" w tym kontekscie mi sie nie podoba - idac tym
> tokiem myslenia i bedac konsekwentnym nalezaloby przyjac, ze praktycznie
> 100% ludzkich emocji i mechanizmow psychicznych to "odzwierzece
> atawizmy". Po co w takim razie rozrozniac :atawizmy" od "nie_atawizmow"?
>
Już wyjaśniałem (Sławkowi), iż być może używam pojęcia atawizm
nieprecyzyjnie - dla mnie atawaizm to emocja, którą może i czuć
zwierzę (np. strach) w przeciwieństwie od emocji wyższych, które
chyba tylko człowiek może czuć (przyjemność czerpana z obcowania
ze sztuką?).
>
>> (...) Instynkt rywalizacji również u mnie jest
>> raczej dużo poniżej samczej średniej. Sytuacji konfliktowych i
>> niezręcznych generalnie unikam, a mam kolegów, którzy się w nich -
>> rzekłbym - lubują.
>
> Ja tez sie lubuje - stad np. moja obecnosc na grupach dyskusyjnych.
>
To się daje dostrzec. Chociaż jakoś (to tylko intuicja) nie
wyglądasz na takiego, który lubiłby ćwiczyć z 'kukłami' -
starcie fizyczne, czy choćby i słowne face to face, mano a mano to
chyba nie Ty...
>
>> U mnie tego atawistycznego wyzwalacza nie ma lub prawie nie ma -
>> zastąpił go wyzwalacz 'rozumowy' - myśl poprzedza emocję.
>
> Mysl *zawsze* jest przed emocja. Juz nie pamietam za bardzo tego modelu
> behawioralno-poznawczego, ale zdaje sie, ze generator emocji jest
> trojstopniowy:
>
> 0) bodziec, jego recepcja i percepcja;
> 1) mysli automatyczne - uzaleznione od odruchow;
> 2) mysli (jakies tam) - uzaleznione od przekonan i wyobrazen;
> 3) emocje.
>
> O dalszym mysleniu i dzialaniu czlowieka decyduje wlasnie koktajl emocji
> na stopniu 3.
>
Ja tak wysoko uczony nie jestem, miałem raczej na myśli
rozróżnienie emocji wyzwalanych niemal automatycznie ('odruchowych')
od takich, które pojawiają się w wyniku jakiejś bardziej
wikłającej rozum dedukcji.
>
> (...)
>
>
>>>>>> - nie oni zapewniali mnie, że jestem jedyny na całym
>>>>>> świecie i inne ecie pecie.
>>>>> Ale takie "zapewnienia" to czysta kurtuazja i sa co najwyzej "na czas
>>>>> okreslone", jesli w ogole kiedykolwiek sa szczere...
>
>> O nie - jeśli to czysta kurtuazja, tzn. jeśli już na starcie z
>> premedytacją zakładasz (lub ona), że jesteś taka(-i) warunkowa(-y)
>> "bo nie znalazłem(-am) lepszej(lepszego)", to to dość kiepsko
>> wróży na przyszłość.
>
> Alez skad. A jesli myslisz inaczej, jestes idiota i samooszukujacym sie,
> zaklinajacym rzeczywistosc mitomanem.
>
Czytaj dalej.
>
>> Tutaj potrzebne jest trochę tego spoiwa, a którym wspomniałeś a
>> propos ewentualnego uderzenia kobiety - i Ty i Ona nie powinniście
>> potrafić sobie wyobrazić sytuacji, iż znajdziecie lepszego partnera
>> od siebie.
>
> Uderzenie i zastapienie, to dwie odrebne rzeczy. Nie mozna tego porownywac.
>
Nie kumam ani ani.
> Nawiasem mowiac: Oczywiscie moglbym uderzyc kobiete *nie moja*, np. w
> samoobronie. Gdyby moja kobieta sprobowalaby dokonac zamachu na moje
> zycie, automatycznie przestalaby byc "moja" i do obrony przed jej
> napascia uzylbym sily fizycznej.
>
>
>>>> Co Cię łączy z Twoja kobietą?
>>> Uwazam, ze jestem zakochany. Ona deklaruje to samo.
>
>> Pokusiłbyś się chociaż o jakąś przybliżoną definicję
>> zakochania?
>
> Definiowac mi sie nie chce, ale moge podac introspektywny opis objawowy:
>
> # Obsesyjno-kompulsywne mysli na temat kobiety, opanowujace wiekszosc uwagi.
> # Zadza monpolizowania jej czasu.
> # Zadza ukazywania sie przed nia od jak najlepszej strony, swoiste
> "godowe pozerstwo".
> # Skanalizowanie popedu seksualnego na kobiecie.
> # Indukacja "instynktow opiekunczych" i dzialan (pozornie)
> altruistycznych skierowanych na kobiete.
> # Zadza fizycznego kontaktu i bliskosci.
> # Zazdrosc.
> # "Laskoczace" uczucie blogosci podczas kontaktu z kobieta.
> # Nieznosny stan ogolnego pobudzenia, "rozdygotania" przypominajacy stan
> po zazyciu efedryny.
> # Uczucie "glodu narkotycznego" podczas rozlaki.
>
> To chyba tylem jesli chodzi o sama komponent "passion". Sa jeszcze 2
> inne komponenty, w roznych proporcjach - vide:
> [ http://tinyurl.com/fad23 ]
> [ http://tinyurl.com/gw3f9 ]
> [ http://en.wikipedia.org/wiki/Triangular_theory_of_lo
ve ]
>
>
>>>> Czy uprzedziłeś Ją, że jeśli
>>>> tylko lepsza od niej zwróci na Ciebie uwagę, to Ją natychmiast
>>>> opuścisz?
>>> Nie, jesli "zwroci sie lepsza", tylko jesli jakas inna wywola we mnie
>>> emocje, ktore przelamia moj pakiet uczuciowy wobec aktualnej partnerki
>>> (w tym przywiazanie, poczucie lojalnosci, przyjazn etc.), co poki co
>>> wydaje mi sie skrajnie malo prawdopodobne.
>
>> No więc spoiwo, o którym wspominałem jest, przynajmniej u Ciebie. (...)
>
> Jakie "spoiwo" i gdzie o nim wspominales?
>
A ledwie parę linijek wyżej:
>> Tutaj potrzebne jest trochę tego SPOIWA, a którym wspomniałeś a
>> propos ewentualnego uderzenia kobiety - i Ty i Ona nie powinniście
>> potrafić sobie wyobrazić sytuacji, iż znajdziecie lepszego partnera
>> od siebie.
>
>>> Tak, "uprzedzilem". Przeciez to truizm.
>
>> Ale Ty nie wierzysz, że to możliwe,
>
> Alez skad. Wierze, ze to mozliwe, tylko wydaje mi sie (na podstawie
> dotychczasowego doswiadczenie z "nowymi" kobietami i wymogow relacji z
> nimi), ze poki co jest to malo prawdopodobne.
>
>> Ona też nie (?!?) -
>
> Ona deklaruje podobnie do mnie: "nie chce odchodzic jako pierwsza".
>
>> sytuacja
>> jest więc IMHO normalna.
>
> Oczywiscie, ze jest normalna. To Twoje wyobrazenia chyba sa "nienormalne"...
>
>
Nie - to tylko niedostatecznie giętki język.
> (...)
>
>
>>>> Ty od Niej pewnej lojalności nie oczekujesz?
>>> "Oczekuje" - w sensie: chce, by byla lojalna, marze o tym, by byla
>>> wierna i domyslnie zakladam, ze taka jest ("domniemanie
>>> wiernosci/lojalnosci").
>
>> 'Albercik - nie krepuj się się usta-usta!'
>
> ??? ("Sexmisja"?)
>
>> Oczekujesz, oczekujesz
>
> j.w. - "oczekuje" w tym sensie, w jakim to opisalem.
>
>> - coś dajesz i czegoś oczekujesz w zamian -
>> jak dla mnie to jak najzdrowszy układ (ten kapitalista zawsze ze mnie
>> wylezie ;).
>
> A da sie inaczej???
>
Tak - czasem udeje mi się zapanować nad manifestowaniem ukrytego we
mnie filokapitalisty ;)
>
>>> Jednak swoim chciejstwem nie probuje zaklinac rzeczywistosci i biore pod
>>> uwage mozliwosc, ze mnie zdradzi... To truizm.
>
>> Bzdura - gdybyś na prawdę dopuszczał to do świadomości,
>
> Naprawde dopuszczam to do swiadomosci.
>
>> gdybyś
>> uważał, iż to dostateczne prawdopodobne, nie byłbyś z Nią.
>
> Bzdura. W ogole nasz zwiazek rozpoczynal sie jako "romans na probe"...
>
>
>> Prawdopodobieństwo tego zdarzenia nie przekracza w Twojej
>> świadomości pewnej masy krytycznej - wydaje Ci się to wystarczająco
>> nieprawdopodobne.
>
> Wystarczajaco, zeby sie tym nie przejmowac i na tym nie koncentrowac
> przy "konsumpcji" zwiazku...
>
>> Nie bierzesz więc de facto pod uwagę takiej
>> możliwości,
>
> Biore.
>
>> tak samo, jak kierowca nie bierze pod uwagę, iż może
>> uczestniczyć w wypadku.
>
> Jestem kierowca i biore taka ewentualnosc pod uwage. Nawet zapinam pasy
> i przestrzegam przepisy...
>
>> Nie bierzesz tego na serio pod uwagę, bo jeśli się to zdarzy będzie
>> to dla Ciebie całkowitym zaskoczeniem.
>
> Pewne "zaskoczenie" bedzie zawsze, bez wzgledu na to czy sie cos bierze
> na serio ("o, a jednak sie to wydarzylo i to akurat teraz") czy nie.
>
>> No chyba, że jesteś bardziej
>> androidalny, niż sądzę.
>
> Znowu kolejny z tym "androidalnym" pomowieniem... Ech...
>
Jak dla mnie EOT w/s prawdopodobieństwa, dopuszczania do
świadomości, oczekiwania itd.
Pozdrawiam
EG
|