Data: 2005-05-13 14:55:28
Temat: Re: sumienie sąsiada
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"eTaTa" w news:d6273l$jt8$1@inews.gazeta.pl...
/.../
> Dodam że za sprawą jednego.
>
> Sprawdź All, czy nie masz ręki sześciopalczastej :-))
Wejście jest zbyt ciasne, aby się tam z wentką(!?) zmieścić...
Była jeszcze jedna ręka, robacka, ale się wykruszyła.
Tam były nawet cztery wolne miejsca ;).
> Ucieczka w Szewca, lub Mistrza, jest osobniczo wygodna,
> a społecznie akceptowalna. I właściwie wydawałoby się, że innej drogi
> nie ma. Bo o połykaniu tabletek, może pomyśleć tylko frustrat.
No i o to "wydawałoby się" przecież idzie...
To, że z reguły niemal, kończy się to w jeden sposób, nie oznacza,
że już na starcie można sobie wszystko darować. Ważna jest tu droga,
a niekoniecznie osiągnięcie celu. Cel osiagają (bądź nie) wybrańcy - lecz
by go osiągać muszą go choć mgliście sobie namalować we własnych
zwojach. A do tego malowania, drogi są dwie - obie w pełnym zanurzeniu
społecznym, bo nie żyjemy w buszu, pod wodą, na pustyni czy
w niedostępnych szczytach.
Jedną można nazwać pasywną, a drugą aktywną.
Pasywna - to jedynie wsłuchiwanie się we wszelkie otoczenie, unikanie
kolizji, zadawania pytań - gromadzenie "dobytku" w ciszy własnego
rozumu (i np. saksofonu).
Jasne jest, że nie jest to metoda na głoda - szczególnie młodocianego.
Zostaje wiec droga aktywna - na której huczy od sprzeczności, wątpliwości,
emocji, niejasności... a przede wszystkim - jak to w społecznym zwyczaju
jest - od oceniania, wartościowania, etykietowania, i innego s... w bania.
Kiedy trzeba przestać? Gdy samemu dojdzie się do uporządkowania?
A jest taka możliwość, aby dojść? Bez trepanacji i lobotomii bądź innych
podobnych w skutkach farmakolepów? I znać wszystkie odpowiedzi?
Gdyby tak było, nie mielibyśmy na świecie ani saksofonów, ani pędzli,
ani klawiatur, ani czegokolwiek, w czym homo sapiens wyraża to, co nie
jest wyrażalne w żadnym jezyku.
A więc... kiedy przestać?
/.../
> Nawet Jet, robi to co robi, bo ..."chociaż tak im mogę pomóc".
> Szkoda, że "trzyma fason", bo można by z nim było pogadać.
> Ale taka rola, a mus to mus. :-)
> Zresztą pamiętam, jego próbę asymilacji, i o mało nie spieprzył
> sobie "wizerunku". Który pomimo niedosytu, bardzo mi się podoba.
Również doskonale pamiętam tę próbę. I podziwiam jednak za
konsekwentny odwrót.
> A przecież Błazen, to symbol mądrości!
Niekoniecznie ;)). Znam błaznów naturalnych, nieświadomych swego cienia.
Ale to nie znaczy, że kogokolwiek etykietuję - błazen też człowiek...
Nie nazwałem jednak PD błaznem - nazwałem go ... cytuję
>>nie wiem czy użyję właściwego słowa - "błazen"?<< parafrazując
"zarzut wk**wienia", czy też wystawiania czegoś tam do ssania.
Tak więc nie da się tu przejść gładko nad jedną etykietą - zresztą, dzięki tej
złożoności mamy to co mamy - wieczną burzę w piaskownicy, gdyż ile "oczu",
tyle powidoków.
> Co ważnego, jest poza percepcją naziemną? /.../
> Jeśli ja wiem, to oznacza, że mądrzejsi ode mnie, też.
>
> Tych paru niepiśmiennych rybaków, chyba też coś wiedziało. :-)
Podejrzany o współudział nie jest rybakiem tylko wędkarzem...;))))
/.../
> Ani "to"' niema żadnego stopnia hierarchii, ot zakonnik, ani też, pozornie,
> do niczego nie służy.
>
> chaotycznie ett
Może być i chaotycznie. Byle nie było uspokajajajco...
Nie sądzę, aby należało zamykać się już w klasztorach.
Nigdy nie wiesz, czy wędkarz dla rozrywki nie zorganizuje jakiegoś
najazdu z całopaleniem mieszkańców włącznie. Przecież spektakl
zaczął się intensyfikować po wiadomym wrześniu...
All
|