Data: 2010-07-16 17:25:02
Temat: Re: widzenie Buddy/pragnienie
Od: "kant.or" <k...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Piotrek Zawodny" <p...@o...pl> napisał
>>> Przypuszczam, że mnisi wiedzieli że są, mają swoje ja i swoje rzeczy,
>>> ciało.
>>
>> Zgoda, to chyba oczywiste.
>>
>>> Nauczyciel mówi im, że nic nie jest ja. Wymienia pięć kategorii
>>> (świadomość,
>>
>> "ja" posiada świadomość, jeśli opuszczasz swoje "ja",
>> tracisz świadomość, a w każdym razie swoją - może i tymczasowo
>> swoją, bo możliwe, ze "ja" można wymieniać jak chipy pamięci
>> w kompie albo jak książki w blibliotece, piosenki czy filmy :o)
>>
>>> formacje, ciało-materia, uczucia i postrzeżenia). To moim zdaniem
>>> teoretyczne, analityczne uporządkowanie zdarzeń.
>>
>> Nauczyciel się pomylił, albo uczniowie źle zrozumieli,
>> bo "ja" istnieje, chce tego nauczyciel czy nie.
>
>
> O tym na samym końcu.
Sam widzisz, że mnich ściemnia. :o)
Nie wierzysz samemu sobie ? O to mnichowi idzie,
bo on chce się stać Twoim mistrzem..., a najlepsza droga do tego,
to splątać myśli adepta :o)
>>> Te pięć kategorii to świat. Próbuję to uprościć, żeby było proste i
>>> jasne.
>>> Zawsze w drogach religijnych szukałem jakiejś prostoty, to znaczy
>>> jednego
>>> klucza który można wszędzie zastosować, naczelnej zasady.
>>
>> Każdy filozof chyba tego szuka...
>> Poza tym nie widzę - tu, w słowach, które przytaczasz,
>> tej ogólnej zasady.
>
> Chodzi mi o to, że zamiast mówić formacje, świadomość, ciało, uczucia,
> postrzeżenia - mówię jednym słowem "świat" (może to przesada), więc też
> mogę powiedzieć "wszystko co doświadczane"
Podziały i rozróżnienia są dobre, o ile ktoś chce być świadomy.
****************************************************
***********************
>>> Przechodzę do rzeczy. Więc B. mówi - wg mego rozumienia - cokolwiek jest
>>> nie jest ja.
>>> i raczej czuję swoje ja, a poza tym nie mam powodu uważać, że on na
>>> pewno
>>> ma rację - więc tak sobie rozmawiam o tym tutaj.
>>
>> Sam widzisz, czujesz swoje "ja", a co najważniejsze,
>> czujesz je s a m o d z i e l n i e be żadnych tzw. oświeconych
>> podpowiadaczy :o)
>
>
> You know, dobrze że o tym mówisz. Bo można inaczej myśleć i rozumieć naukę
> Sidharty. Ze względu na to, że zauważyłem, że rozumienie jej w sposób, że
> 'ja nie istnieje', nie prowadzi do dobrych rezultatów a także jest
> sprzeczne z poczuciem bezpośrednim - z tego powodu zauważyłem, że może być
> on źle interpretowany. Przytoczę Ci z pamięci fragment jego wypowiedzi,
> gdzie wcale nie musi chodzić o to, że nie ma ja.
>
> "Ciało, mnisi, nie jest ja. Gdyby ciało było ja, można by powiedzieć niech
> moje ciało będzie takie to a takie, bądź inne. Ale w związku z tym, że nie
> można powiedzieć ciału aby było takie to a takie - więc ciało nie jest ja"
Zdaje się Shidarta chciał powiedzić, że "ja " nie jest wszechmocne
czy coś w tym rodzaju, no, że "ja" jednak jest zależne od...
1) reakcji materii-enrgii,
2) innych "ja", a zwłaszcza słów, które wypowiadają.
> "Świadomość, mnisi, nie jest ja.
Czaruje. Jeśli mich uważa, ze jest JEDNO z Bogiem,
Uniwersum czy Wszechświatem, to niech powie,
na czym to konkretnie polega i czy sam jest świadomy,
o co mu chodzi. Bo jeśli o to, że jak zatracisz swoje "ja"
w ten czy inny sposób - odużajac się czy medytując,
to co on takiego widzi ? ALE KONKRETNIE.
Bo jeśli tylko czuje się bosko, to ok.,
to może być przyjemne, zwłaszcza jeśli ktoś
chce trochę się zatracić i zaniedbać... świadomość.
Jedni się upijają, inni medytują, jeszcze inni
popadają w pracoolizm albo kompletne lenistwo :o)
Wszystkie chwyty dozwolne :o)
> Gdyby świadomość była ja, można by powiedzieć 'niech moja świadomość
> będzie taka to a taka, niech nie będzie taka to a taka. Ale w
> związku......"
Da się zmieniać swoja świadomość,
człowiek robi to bezustannie, stą powiedzenie,
że "nie da się wejść dwa razy do tej samej rzeki" :o)
> "Formacje, mnisi, nie są ja......"
A czym są w takim razie, ale konkrtetnie !
> "Uczucia, mnisi, nie są ja..."
A czym są, ale konkretnie !
> "Postrzeżenia, mnisi, nie są ja..."
A czym są, ale konkretnie !
> Wszędzie oczywiście taki sam ciąg wypowiedzi.
Czyli ble, ble, ble :o) a potem mnich idzie na górę,
pozostawiając adepta w niemym zawieszeniu.
> Co z tego wynika? Że te wypowiedzi można po prostu rozumieć: ja jest, ale
> nie jest tym co tu wymieniłem.
Zgadzam się z mnichem, że "ja" jest najprawdopodobniej
"zawirowaniem" czegoś większego od "ja" - podejrzewam,
że Boga, ale nie jestem nieomylny, rzecz jasna.
zdar
kant.or
|