Data: 2004-07-25 08:38:21
Temat: Re: więzienie z kilogramów
Od: "Natek" <n...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
jbaskab w news:cdugub$o9h$1@nemesis.news.tpi.pl:
> Nieee do końca. Nie wyjdzie sie spotkać ze znajomym z którym gada na
> gg bo on ją nie zaakceptuje. Z góry stwierdza. Bo jest gruba. I trwa
> to tak z dwuletnią przerwą minimum od 10 lat.
> A wiesz kiedy schudła? Kiedy sie zakochała. Ze wzajemnoscią.
>
> Aska
A innym razem schudnie, kiedy zostanie porzucona :(
Wydaje mi się że głównym problemem jest brak zrozumienia
dla konsekwencji otyłości. Ludzie skupiają się na 'teraz'
i na psyche - bo to się wydaje największym problemem
(nieatrakcyjność itd.) - co skutkuje tym, że przy nasileniu
niewygód związanych z odchudzaniem, rezygnują, mówiąc
sobie: a trudno, jakoś żyłam(em) z kilogramami do tej pory,
to i dalej sobie poradzę.
I z tego się robi ta bezsensowna huśtawka nieudanych prób.
Potrzebne jest głębsze zrozumienie, jak bardzo niszczą swój
organizm, skracają sobie życie, narażają na poważne choroby.
Nie chodzi o wiedzę, że tak jest, tylko o autentyczne wewnętrzne
odczucie, że to mięsko jest wrogiem, z którym trzeba walczyć
o swoje życie, a nie 'kochanym ciałkiem'.
Większość osób odchudza się źle. Te diety i głodówki
są tak męczące, że dietujący tylko czeka, kiedy się skończą
i po kilku miesiącach łamie się, bo ma dość męczarni.
Lepiej jest odchudzać się powoli - zmiana sposobu odżywiania,
ale nie z liczeniem kalorii i ustalaniem menu, bo to wykańcza
psychicznie, tylko łagodnie, poprzez zmniejszanie porcji
i zastępowanie tuczących składników lekkimi.
Mam taki przykład w rodzinie. Chłopak był grubaskiem od dziecka,
ważył około setki, kiedyś wreszcie tak miał dość, że się zawziął.
Zrezygnował w 100 % z mamowych obiadków, zrezygnował całkiem
z mięsa i cukru, zaczął sobie gotować warzywka - normalne dania,
nie żadne tam cud-diety, tylko że oczywiście nieduże porcje,
ale bez głodowania. Po ok. 8 miesiącach zrzucił prawie 40 kg
i nigdy więcej nie musiał się odchudzać ani nie był na diecie.
Tyle że pozostał przy warzywach, ale bez jakichś ceregieli,
specjalnych przepisów itd. - po prostu problem znikł.
Organizm się dostosował do nowych warunków.
Wytrzymał, bo się nie zamęczał, bo to nie był dla niego jakiś
okres "do wytrzymania", tylko autentyczna zmiana - ale do tego
potrzebna jest wola. Ten tu akurat facet to taki, co kiedy zdecydował,
że przestaje palić - od następnego dnia po prostu nie palił :)
* Natek
|