Data: 2003-04-07 09:27:08
Temat: Re: [wyzalam sie] Rece opadaja :((
Od: "Dunia " <d...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Iwon\(k\)a <i...@p...onet.pl> napisał(a):
>
> > Uprzedzajac twoje pytanie - tak mam dwoje dzieci.
> > I jeśli któryś z moich synów mi powie - mamo tak zadecydowałem i
> > proszę nie rozmawiajmy o tym więcej - nie będę mu się wpieprzała z
> > butami do życiorysu.
>
> tak, tyle tylko, ze ty tutaj podajesz przyklad kiedy synowie mowia
> ci cos szczerego a nie karmia klamstwami.
>
> wiesz co ten przyklad nie ma sie nijak do Duni, bo ona robi co chce
> tyle tylko, ze uczciwie nie rozmawia z tata.
Napisalam juz, ze staralam sie, jednakze dla ojca ta prawda to byly moje
'wymysly'.
Sa Iwonka ludzie, ktorzy tak maja. Moj ojciec ma zawsze jedna ospowiedz: Zle
mialas ? Pracowalem, mialas dach nad glowa i co jesc, czego jeszcze chcesz ?
Dla niektorch fakt, ze dziecko mogloby chciec troche szczerych uczuc,
zrozumienia, a nie wiecznego wymagania, czasu z ojcem niezatrutego
wygorowanymi wymaganiami - sa czyms niezrozumialym.
Prawda... zastanawiam sie, czy moj ojciec kiedykolwiek chcial znac prawde.
Zrobil karczemna awanture, kiedy dowiedzial sie, ze ja i moj brat potrzebujemy
aparatow ortodontycznych - jak to ? moje dzieci i nie sa doskonale ? to pewnie
nie sa moje !
Kiedy w wieku 21 lat lezalam na ginekologii, nie odwiedzal mnie, a po fakcie
nawet nie zapytal co mi bylo - nie chcial znac prawdy, bo jak coreczka moze
miec problemy z 'tymi sprawami' ?
Co i jak ze sprawami damsko-meskimi - prawda nie ma znaczenia, wazne, ze corka
jest w domu do 22.
Nieomal sie wypral mojego brata, bo jako male dziecko mial problemy zdrowotne.
Prawda go nigdy wiele nie obchodzila - on nie chcial wiedziec, on zawsze wolal
miec klapki na oczach - i wszystko jest w porzadku, bo ja nie wiem o
klopotach. Problemy, o ktorych nie mowimy, nie istnieje. Prawda wiec
pozostawala pomiedzy mna, mama i bratem, a ojciec wiedzial to, co chcial
wiedziec. Kazda proba zapoznania go z problemami (klopoty zdrowotne, w szkole,
problemy okresu nastolatkowego) konczyla sie awantura. Dobrze jest i tak
trzymac.
Wyniosl to ze swojej rodziny: niepelnosprawna umyslowo siostra byla 'trzymana
w domu', bo wyslanie jej do szkoly specjalnej oznaczaloby przyzanie sie do
'problemu', czyli 'porazki' doskonalych rodzicow. Moj ojciec kontynuuje to
podejscie do zycia.
Dlatego pewnie instynktownie probuje do niego tak mowic, jak zawsze to
akceptowal: proste argumenty, oparte glownie na 'przyziemnosciach' jak praca i
pieniadze, opowiadanie o klopotach, chorobach, problemach zostawiam na rozmowy
z mama. A sama staram sie wyjsc poza ten schemat wobec mojego TZ i rozmawiac z
nim o wszystkich problemach, jakie nas dotycza.
Sprobuj kiedys 'wyznac prawde' takiej osobie ja moj ojciec. Powodzenia.
Dunia
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|