Data: 2003-06-18 08:54:38
Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania względem TŻ] chandra
Od: "Nixe" <n...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Hanka Skwarczyńska tak oto pisze:
:: Prawda. To, że facet nie rozrzuca brudnych skarpet na stole, to
:: też coś. Wybacz, ale dla mnie stanem normalnym jest pamiętanie o
:: ważnych chwilach bliskich osób. Takie zero na skali.
OK, ale w związku Justsingle takim zerem było to, że jej mąż_nie pamięta_. W
każdym razie z jej postu wynikało, że się z takim stanem rzeczy pogodziła:
"Zresztą czego mogłam się spodziewać? - TŻ nigdy nie przywiązywał wagi do
takich "bzdetów" jak drobiazgi - prezenty świadczące o pamięci"
A jeśli się nie pogodziła, to powtórzę tylko tyle, ile zostało już napisane.
Pretensje powinna mieć tylko do siebie, że nie potrafiła wcześniej
porozmawiać o tym z mężem.
:: Straszliwy wysiłek, doprawdy. Powtórzę jeszcze raz: IMO
:: pamiętanie o urodzinach żony nie jest żadną zasługą. Jest normą.
Nie dla wszystkich. Ja osobiście nie uważam tego za normę. Tzn. owszem - jest
mi bardzo miło i przyjemnie, gdy się o moich świętach pamięta, ale nie
zaszywam się w kąciku i nie płaczę, gdy ktoś o tym zapomni. Dla mnie nie są
to rzeczy priorytetowe.
:: Niemniej jednak daleka
:: jestem od rozgrzeszania faceta z ewidentnie nietrafionego
:: prezentu na podstawie faktu, że żona mu wyraźnie nie dała do
:: zrozumienia (najlepiej na piśmie, dużymi literami ;), czego by
:: sobie życzyła.
A mi byłoby cholernie przykro, gdyby ktoś urządził mi scenę, jaką Justsingle
urządziła swemu mężowi.
Bo cóż to takiego znaczy "ewidentnie nietafiony" prezent? Czy to jakaś
niewybaczalna gafa, dowód na brak szacunku, sygnał, że mąż nie kocha żony i
ją olewa (wtedy w ogóle nic by nie kupił, a może i do domu nie przyszedł)?
Czy wart jest tego, by przepłakać kilka godzin?
:: Co prawda mnie tam nie było, ale mam poważne podejrzenia, że mąż
:: Justsingle nie ma o tym płaczu pojęcia.
I to oczywiście też jest jego wina? ;-)
--
PozdrawiaM.
|