Data: 2003-06-18 10:51:06
Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania względem TŻ] chandra
Od: "boniedydy" <b...@z...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "puchaty" <p...@w...pl> napisał w wiadomości
news:bcp65e$iaq$1@news.onet.pl...
> boniedydy wrote:
> > Prostu z mostu, puchaty? Bo wierzę w majstrowanie przy takich
> > rzeczach, jak zmiana oczekiwań, wyłacznie za pomocą:
> > a) medytacji, jeśli będziesz wielkim joginem i popadniesz w medytację
> > zwaną "spłukiwaczem cech", po której (w czasie której) osiągniesz
> > kaivaliyę, będziesz już jivan-muktą i przestaniesz już czegokolwiek
> > pragnąć lub unikać; lub też jeśli będziesz wielkim joginem-buddystą i
> > osiągniesz stan Buddy (bo jeszcze jako Boddhisattva będziesz mieć
> > pragnienie, mianowicie żeby pomagać wszystkim żyjącym istotom). Na
> > niższych poziomach rozwoju duchowego niestety zostają pragnienia i
> > przywiązania, także do różnych swoich wyobrażeń, i wtedy trzeba
> > spróbować
>
> Jestem pod wrażeniem :-)))
Nie ma sprawy, moge tak częściej :)))
> > b) dobrej psychoterapii,
> > c) przemyśleń i przypadkowych
> > zdarzeń, o ile nasze oczekiwania nie tkwią w nas głęboko.
>
> A czym, jeśli nie "przypadkowym zdarzeniem" są nasze posty dla
> justsingle? Kto wie, co tak naprawdę wyniesie z tego i czy nie będą
> przyczynkiem do "przemyśleń" właśnie?
Ok. Ja miałam wrazenie, ze te oczekwiania siedzą w justsingle akurat bardzo
głęboko,ale to oczywiście moje prywatne wrażenie.
> > Rady "zmień
> > oczekiwania", jeśli dotyczy to naprawdę głeboko uwarunkowanych
> > oczekiwań, przypominają mi próby naprawiania czegoś tak delikatnego,
> > jak zegarek, przy pomocy młotka.
>
> Słusznie. Czasami młotek możę być jedyną radą na to, by rozstać się ze
> starym,
> zawodnym urządzeniem i dać sobie miejsce na nowy.
Hmmm... Pisałam raczej o sytuacji, kiedy się ma tylko jeden zegarek do
dyspozycji; potem może nastąpić ewentualnie nastepne wzegarkowienie zegarka.
> To posłużę się cytatem z Przebudzenia A. de Mello:
> "Naprawdę, nie moja to sprawa, że śpisz. I jeśli nawet będę niekiedy mówił
> "obudź się", to bynajmniej nie po to, by przerwać twój sen. Moją sprawą
jest
> robić jedynie to, co powinienem. Tańczyć swój taniec. Jeśli potraficie
> uzyskać
> coś dla siebie z tych moich rozważań, to bardzo dobrze; jeśli nie, tym
> gorzej
> dla was! Jak powiadają Arabowie: "Natura deszczu jest zawsze taka sama,
> pozwala rosnąć zarówno cierniom na bagnach, jak i kwiatom w ogrodach".
;) Cenię de Mello, ale Kriszna jest dla mnie większym autorytetem :)))
Oczywiście nie ten niebieski z Towrzystwa Świadomości Kriszny czy jak to się
tam nazywa.
> O widzisz! Tutaj zauważasz, że jest to _proces_: drogi się rozchodzą, bo
> jedno
> nie nadąża.
> Na samym początku swojego posta natomiast (w podp. a) odnosisz się do
> "rozwoju" w formie dokonanej. Jesteś już wielkim joginem/jivan-muktą ...
Nie nie, coś tu jest nie tak. Pisałam na początku postu, że nie wierzę w
zmianę głęboko zakorzenionych oczekiwań poprzez przemyślenia. Medytacją
można wykorzenic wiele neiwłasciwych rzeczy, jednak nie widziałam jeszcze
nikogo, kto by medytował (ale też nie widziałam żadnych prawdziwych mistrzów
duchowych), a z kogo by nie wyłaziły różne ludzkie namiętności i
przywiązania. Natomiast, puchaty, nie wszyscy są tak maksymalistyczni i
czywiście, że np. justsingle może chcieć rozpocząć proces zmiany swoich
oczekiwań, jednak nie wiadomo, czy jeszcze po tej zmianie mąż będzie za nia
nadażał. Przytłaczająca większość ludzi woli jakoś próbować dogadywać sie z
partnerem, zeby spełniać wzajemnie osiągalne maksimum swoich oczekiwań.
Wszystko powyzsze piszę zakładając, że kilkugodzinny jej płacz nie wynikał z
zachcianki, która bez problemu można zmienić, tylko z czegoś znacznie
glębszego.
> > Nie wszystko zalezy od nas,
>
> A co od nas nie zależy?
> Nasze relacje z innymi, nasz stosunek do związku?
Np. rozwój duchowy innych ludzi.
> > Ale też nie pomozesz nikomu, kto nie będzie gotowy :)
>
> I wzajemnie :-)
Tzn. sugerujesz, żeby Ci nie pomagać w niepomaganiu, bo jeszcze nie jesteś
na to gotowy? :))
boniedydy
|