Data: 2003-06-20 01:08:28
Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania względem TŻ] chandra
Od: "Sowa" <m...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik <j...@j...biz> napisał w wiadomości
news:2jd4fv8uh21nlnlbpa3lietgmtrnnjds0u@4ax.com...
> >Ja te dykteryjki nawet czytalam - "Plec mózgu"
>
> Zgadza sie, i nie upieram sie, ze to musialo sie zdarzyc:
To się zdarzyło - to relacje autentycznych zachowań.
> Czesciowo tak, ale przeciez kazdy podswiadomie naklada w duzym stopniu
> swoja miarke do wyobrazen nt. tego, co jest oczekiwane/przyjemne.
Więc warto ze sobą rozmawiać i przede wszystkim obserować się nawzajem - co
wydaje mi się, naturalną reakcją, gdy przebywamy z kimś, kim jesteśmy
zainteresowani. nie mówię - zaprzedaj duszę i czołgaj się u stóp, ale po
prostu jeśli wiesz, że dla kogoś coś jest ważne - to daj mu tę chwilkę
szczęścia, to potwierdzenie że stać Cię na coś więcej niż siedzenie w na
tyłku i patrzenie na własny nos, w codziennej rutynce.
> Oczywiscie, tylko dlaczego akurat ma sie to wyobrazac w tej formie,
> ktora meza/zone niespecjalnie pociaga?. Pewnie, ze tego z czasem
> _uczy sie_, ale to jest wlasnie uczenie. A zycie gna i wystarczy pare
> dni, zeby problemy odciagnely od tego, co chcialoby sie zachowac.
> I potem jest "cholera, to juz dzisiaj, a ja prezentu nie kupilem".
I to jest ten problem - niby jesteśmy dla siebie ważni, ale jak przychodzi
co do czego, to okazuje się, że chyba nie aż tak bardzo. Bo ważniejsza jest
praca, własne wygody, codzienne "usługi" typu gotowanie, seksienie itp - a
nie stać nas na chwilę uwagi dla osoby ponoć ukochanej.
Może warto się samemu zapytać - czemu?
Czemu potrafimy np. siedzieć całą noc, albo kilka z rzędu nad zleceniem, a
nie stać nas na zapamiętanie 2 dat w roku?
Czemu zasuwamy mało nie padniemy, żeby szef pochwalił, a osobę najbliższą
spychamy na ostatni plan?
Oczywiście pensja jest bardziej wymierną formą nagrody niż czasowy zachwyt
żony, ale może to nie jest najlepsza hierarchia wartości?
> Ale NIE MUSI tak byc: uwierz, ze niektorzy mezczyzni NAPRAWDE
> po prostu nie pamietaja. Nie jest to az taki ogromny problem:
> rzeczywiscie, tak jak ja to robie, mozna to zapisac w kalendarzu.
> Ale mozna tez zapomniec o tym wszystkim, bo po prostu sie
> o tym nie mysli i to czlowieka nie obchodzi, bo co innego i bardziej
> krytycznego jest na glowie, i te inne sprawy po prostu sie ignoruje, a
> skupia na tym, co w danym momencie jest problemem, ktory z jakichs
> waznych wzgledow trzeba rozwiazac.
Nie wmówisz mi, że pracujesz 24 godz na dobę i nie masz szans na pomyślenie
o czymś innym - to się zdarza tylko mamom maleńkich dzieci :-)
> >No ja tez sie ciesze bo na ogól o imieninach swoich zapominam i mam
> >niespodzianke, ale tez wiem, ze jak ja zapomne o meza, to bedzie mu
przykro
> >(i mnie tez). Bo dla niego sa wazne (wiec dla mnie tez). I to sie liczy
> >bardziej niz moje "a bo nie pamietam o bzdetach" w tym temacie. To tylko
2
> >dni w roku!
>
> Teoretycznie prawda. I ja tez nie mialem odpowiedzi na szefa "do
> k.... nedzy, dlaczego pan nie dal tego listu?!?!?!".
Ale jeśli zaczniesz "zapominać dać listu" regularnie 2 razy do roku (a
jeszcze gwiazdka, walentynki, dzień kobiet po drodze), to szef energicznie
pokazałby ci drzwi wyjściowe z pracy w ogóle.
To czemu żona ma być cierpliwsza? I czemu rozumiesz, że szef Cię w
niewybredny sposób zrugał za niedopełnienie oczekiwań, a kobiecie się
dziwisz że rozpacza?
> Ja nie mam specjalnych pretensji o to do innych ludzi: trudno, takie
> jest zycie. Dopoki wywiazuja sie z podstawowych i waznych rzeczy, nie
> przypisuje im zlych intencji.
Człowiek wywiązuje się z podstawowych rzeczy z różnych względów, np. z
poczucia obowiązku, bo tak się przyzwyczaił, bo nie ma innej możliwości - a
nam chyba chodzi o uczucia. I to o te najgorętsze - te trzeba pielęgnować,
bo nagle może się okazać, że zamiast miłej codzienności zastaniemy w domu
nieszczęśliwego, łkającego małżonka.
Sowa
|