Data: 2008-03-31 11:18:16
Temat: Re: zawał serca i by passy - co potem?
Od: JaMyszka <f...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 30 Mar, 18:39, j...@o...pl wrote:
> dzięki za odpowiedzi.
Jestem pełna uznania dla Twojej troskliwości :)
Fajnie jest mieć takie dziecko :D
Ale myślę, że to za duży ciężar na Twoje młode barki, więc poproś
mamę, by chociaż przeczytała ten wątek.
Jestem przekonana, że również dla niej będzie to wsparciem, gdy się
przekona iż leży Ci na sercu dobro rodziny:)
> mój tata dostał skierowanie na rehabilitacje ambulatoryjną. Jednak on
> nie chce z tego skorzystać, twierdzi że mu to niepotrzebne. Jest mu
> najlepiej jak sie go nie rusza i daje sie mu spokój przed telewizorem
> i komputerem.
Niektóre osoby po by passach nie mają siły przejść kilku metrów.
Niektóre są tak mało sprawne, że aż odleżyny im się na piętach robią.
Dlatego konieczna jest rehabilitacja i sukcesywne pokonywanie słabości
organizmu. Oczywiście, łatwiej jest o taką rehabilitację w ośrodkach
zamkniętych (sanatorium na prawach szpitala w ramach leczenia
poszpitalnego/rehabilitacji) - trwa to 3 tygodnie. Tam nie ma problemu
motywacji - są wyznaczone godziny na określone zajęcia i trzeba brać w
nich udział. Przy czym główny nacisk kładzie się na prawidłowe
zrośnięcie mostka.
Jedyną wadą tego sposobu rehabilitacji jest rozłąka z rodziną, ale
korzyści z powrotu do zdrowia są chyba ważniejsze.
Proponuję, by mama poprosiła w szpitalu o zamianę leczenia
poszpitalnego z ambulatoryjnej na zamkniętą.
> sam nie wiem nawet jak go namówić na rehabilitacje bo
> jak tylko zaczyna się z nim rozmawiać o zawale i operacji to zmienia
> temat.
Sądzę, że dla Twojego ojca również jest niemiła jego dzisiejsza
sytuacja. Z człowieka aktywnego nagle przeistoczył się w człowieka
zależnego od innych. A nie każdy jest w stanie uwierzyć w swoje
"drugie" życie. Znam ludzi, którzy po by passach wrócili na etat.
Fakt, ich praca była biurowa.
Myślę, że nie od rzeczy będzie uświadomienie ojcu, że w tej swojej
sytuacji nie jest osamotniony i że inni ludzie są w identycznej
sytuacji. I dobrze by było, gdyby mógł się przekonać, jak oni pokonują
pooperacyjne trudności.
> a ja trochę się o niego boję i zupełnie nie wiem jak mu pomóc i
> namówić do dalszego leczenia.
Może powiedz mu, że przy takim jego postępowaniu raczej są marne
szanse na to, by tańczył na Twoim weselu.
No i kto jak nie on ma pomóc Tobie w wychowywaniu jego wnuków?
--
Pozdrawiam :)
JM
http://www.bykom-stop.avx.pl/index.html
Bezpieczny wolontariat (Nobel?): http://www.zwijaj.pl/
|