Data: 2002-08-07 12:20:31
Temat: Re: zdrada(?) wirtualna (?)
Od: "Ania K." <a...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Qwax" <...@...q> napisał w wiadomości
news:4027-1028721274@213.17.138.62...
> "pane Hawranek - to se ne da" - przecież w zazdrości nie chodzi o to
> że ja się oglądam za ładnymi dziewczynami (nie oglądam się - po
> pierwsze nie muszę po drugie - widzę nawet nie oglądając się) tylko o
> to że MÓGŁBYM popatrzyć -> pomyśleć -> zrobić.
Czyli nie oglądasz się, bo i tak widzisz??? ;)))
Patrzenie nie oznacza robienia. Ta zalezność jest mi nieznana. To znaczy, że
jak popatrzy to pomysli i zrobi???
Tak na ulicy - wstydziłbyś się ;)))))))))))))))))
> Kobieta nie jest w stanie 'wzbudzić we mnie zazdrości' a jeżeli nawet
> to okazanie jej byłoby dla mnie jednoznaczne z takim poniżeniem
> własnej godności że nie wiem czy mógłbym sobie potem spojżeć w twarz w
> lustrze. Raz w życiu mi się to zdarzyło - wszyscy - i ja i partnerka
> byliśmy tym faktem tak zszokowani że aż wybuchnęliśmy śmiechem -
> bardzo ją za to (okazanie zazdrości) przepraszałem chociaż według
> większości ludzi miałbym 80% powodu do okazania zazdrości ( przy 100%
> pewności jej 'zdrady' - według definicji ogółu - NIE MOJEJ definicji)
A jak Cię rani to też Jej nie mówisz??? Tylko dusisz w sobie???
>
> > > No i dobrze! Kto powiedział że ludzie muszą być przez całe życie
> > > uwiązani.
> >
> > Nikt.
> > Aczkolwiek wiążąc się z kimś z miłości chcesz oszczędzić (IMHO)
> przykrości
> > drugiej osobie, więc jeżeli mówi Ci, że coś Ją rani to chyba warto
> wziąć to
> > pod uwagę zamiast się od razu rozstawać.
>
> Wiążą sie OBIE osoby - nawet jak z miłości - to nic nie trwa wiecznie
> (no niewiele - oprócz miłości ;->>> )
Ale nie o tym chyba rozmawiamy.
Dlaczego nie oszczędzić komuś przykrości kogo się kocha????
>
> > Ja cały czas mam na myśli racjonalną zazdrość, a nie zazdrość o byle
> co.
>
> Nie istnieje coś takiego jak 'racjonalna zazdrość'
Jak mój TŻ zdradzałby mnie miałabym podstawy do racjonalnej zazdrości IMHO
jak również jakby umawiałby się ZA MOIMI PLECAMI z jakąś koleżanką itp.
> No dobra.
> Jak długo wytrzymasz codzienne awantury (no dobra - przedstawienie
> tego co mi przeszkadza), które będę Ci robił z powodu Twojego kolegi
> ze szkoły z którym nie widziałaś się - i nie rozmawiałaś - od 15 lat,
> a zobaczyłaś go na ulicy i pokazałaś mi go? "Bo napewno telefonujecie
> do siebie i zmawiacie się przeciwko mnie za moimi plecami"
O Boże nigdy nikomu nie zrobiłabym z takigo powodu ani awantury ani nie
zaczynałabym rozmowy, bo wogóle nie poczulabym w takiej sytuacji zazdrości.
Ja mówię o zazdrości, która może mieć jakieś podstawy. Chyba mamy inne
pojęcie zazdrości.
Pozdrawiam
--
Ania >:-)<-<
GG 1355764
|