Data: 2002-08-07 13:09:03
Temat: Re: zostawianie dzieci było zdrada(?) wirtualna (?)
Od: "Nixe" <n...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Kania tak oto pisze:
> Ja zostawialam syna jak musialam isc do apteki po lekarstwa (mialam
> jakies 3 kilometry). Dosc szybko zrozumial, ze wracam zawsze do
> niego.
Nie bałaś się, że podczas Twojej nieobecności zrobi coś nieciekawego z
różnych powodów (strach, nuda, niczym nie hamowana ciekawość)? Przecież to
nie tylko o to chodzi, by nie zostawiać dziecka samego, bo się boi, ze mama
nie wróci, ale przede wszystkim, że 2-3 letnie dziecko nie potrafi jeszcze
być odpowiedzialne za to co robi. Nie zdaje sobie sprawy ze skutków pewnych
swoich działań.
Szczerze mówiąc podziwiam Cię. Wprawdzie Twój synek nie był już taki mały, bo
3.5 brzdąc rozumie już sporo, ale jeśli to, co pisze Qwax jest prawdą (a nie
bardzo mogę w to uwierzyć, bo sama mam niespełna 2-latka i nie wyobrażam
sobie zostawiania go na cały dzień z budzikiem, kartką i tabletką!!), to
"nieodpowiedzialność" jako określenie zachowania jego mamy jest bardzo
delikatnym określeniem. No chyba, że pamięć ludzka jest zawodna i Qwax
zostawał nie jako dwu-, ale jako cztero-, sześciolatek.
>> Wyrodna matka? Nie - służba zdrowia, która musiała sobie jakoś radzić
>> by nie stracić pracy gdy lekarz oddziałowy wyszedł z tekstem "
>> dziecko jak ma 39st. nie ucieknie z łóżka - możesz iść na dyżur"
Sorki (to do Qwaxa), ale nie bardzo chce mi się w to wszystko wierzyć, tym
bardziej, że było to w czasach, gdy nie człowiek szukał pracy, lecz praca
szukała jego (były, były takie "piękne" czasy). I pracując na etacie
położnej, na państwowej posadce, można się było wypiąć na lekarza
oddziałowego (swoją drogą niezły lekarz, który każe zostawić w domu
samotnego, gorączkującego dwulatka - nóż się w kieszeni otwiera), bo etat
znalazł się zawsze. Dlatego tłumaczenie się, że 2-letnie dziecko trzeba
zostawić, bo się straci pracę jest po prostu żałosne. O ile wiem, to od
zawsze istniało coś takiego, jak "zwolnienie lekarskie". Dla osoby powiązanej
ze służbą zdrowia było ono chyba nietrudne do zdobycia nawet w "nietypowych"
sytuacjach, a co dopiero wtedy, gdy samotna matka miała ciężko chorego
malucha pod swoją opieką.
Dziękuję bardzo, ale uczenie dziecka samodzielności w powyższy sposób to dla
mnie totalne nieporozumienie. I o ile się nie mylę, podpada chyba nawet pod
jakiś paragraf.
--
Pozdrawiam
Maja
|