Data: 2022-05-20 00:23:18
Temat: Rozmowa z kurierem.
Od: XL <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Znamy się od lat. Piątka dzieci, mój dawny uczeń, wspaniały ojciec. Dziś
przywiózł mi słoiki na moje wojenne mięsne zapasy - spytał, co będę
wekować. Ja zapytałam, co u niego, bo nie widzieliśmy się od stycznia. W
lutym ,,na kowid" zmarli jego ojciec oraz babcia - nie ,,na choroby
towarzyszące", bo ich nie mieli i byli silni i zdrowi oraz aktywni
fizycznie. Zatem zmarli ,,na kowid". Oboje dwukrotnie zaszprycowani, czyli
jako przekonani o słuszności całej tej paranoi powierzyli się szpitalnym
,,opiekunom".
Udało się załatwić to, aby nie zostali wywiezieni, jak inni, z dala od
rodziny, ,,w Polskę" nie wiadomo, gdzie, lecz aby pozostali w podkieleckim
oddziale płucnym zamienionym na kowidowy.
Pomimo braku duszności trafili pod respiratory. Ojciec nie godził się na
respirator, więc go uśpiono - w trakcie respiracji czasem wybudzał się i
szarpał chcąc się uwolnić, więc go wtedy znowu usypiano (by XL: czyli był
respirowany WBREW WOLI! Na to jest sąd!), aby nie robił zadymy.
W odpowiedzi przedstawiłam pokrótce swoją własną historię z lutego,
wspominając pierwszy moment wielkiego wahania w momencie wystąpienia
gorączki na trzy dni przed weekendem (co wymogło konieczność podjęcia
szybkiej decyzji) oraz drugi taki moment już w trakcie leczenia zastrzykami
od B., przyjmowanymi w weekend na kieleckim pogotowiu, kiedy to mnie
pierwszy raz nienawistnie ,,napadły" lekarka z pielęgniarą o to, że udałam
się do B. zamiast do szpitala. Wyszłam wtedy z zabiegowego po tym ataku
prawie złamana psychicznie, prawie zdecydowana na szpital, ale jeszcze na
korytarzu powiedziałam sobie twardo: ,,pilnuj obranego kursu!".
Mężczyzna zbladł, widoczna była na jego twarzy rozpacz i rozterka.
Powiedział, że nie powinien ojca i babci dawać do szpitala. Starałam się go
pocieszyć tym, że decyzja należała do ojca i babci - bo
to oni zdecydowali o sobie, a nie on o nich. I że skoro poddali się
szczepieniom, to znaczy, że naprawdę wierzyli w ich skuteczność i perswazje
nic by nie dały. Odjechał i tak z ciężkim sercem. Żal mi go. I ich.
--
XL
Polish Lvov forever!
|