Strona główna Grupy pl.rec.kuchnia Suszona włoszczyzna

Grupy

Szukaj w grupach

 

Suszona włoszczyzna

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 30


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2014-05-09 16:04:40

Temat: Re: Suszona włoszczyzna
Od: FEniks <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2014-05-09 15:58, FEniks pisze:
>
> To zapytam tak - jadł Pan kiedyś zupę przygotowaną z takiej suszonej
> włoszczyzny? Ja jadłam raz (nie licząc kiedyś spożytych w polowych
> warunkach zup z paczki) i nie było to zbyt dobre. Takie suszone
> warzywa, moim skromnym zdaniem, nie są dobre jako bazowe na zupę np.
> jarzynową, bo ich konsystencja nawet po długotrwałym gotowaniu nie
> przypomina świeżo gotowanych. No, może do takich wywarów, z których i
> tak się te warzywa później odcedza, to prędzej. Co innego jako dodatek
> dosmaczniający, w postaci sproszkowanej jako wegeta, czy inna kostka
> Knorra - mogą się te suszone sprawdzić. Ale dla mnie gra nie warta
> świeczki, bo ja lubię zupy ze świeżych lub mrożonych warzyw i nie
> potrzebuję takich dodatków. Wystarczy mi, że wrzucę garść mrożonego
> lubczyku, czy pietruszki. Wielkiej potrzeby używania kostek Knorra też
> nie zauważam, a stosowane od czasu do czasu dziury w brzuchu mi nie
> zrobią.

No i zapomniałabym o specjalnej dedykacji

http://www.tekstowo.pl/piosenka,wojciech_mlynarski,z
urek.html

Ewa
--

Marcheweczke ciach-ciach-ciach,
pietruszeczke ciach-ciach-ciach,
porek i selerek trach - siekam

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2014-05-09 16:18:13

Temat: Re: Suszona włoszczyzna
Od: FEniks <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2014-05-09 15:02, Jarosław Sokołowski pisze:
> Pani Ewa napisała:
>
>> Teraz sobie pomyślałam (pod wpływem Pana wzmianki o ajvarze i pesto), że
>> taka pasta - gdyby do niej użyć może trochę mniej przypraw - świetnie
>> nadawałaby się też do chleba, jako coś a' la pasztet dla wegetarianina.
> Ale dlaczego mniej przypraw?

Zakładam, że tamta pasta ma być koncentratem, który wrzucimy do np.
dwóch litrów wody. Sama mogłaby być zbyt intensywna, ale oczywiście - co
kto lubi.

> Do chleba nadaje się choćby macedoński
> pindżur -- składniki podobne do ajwaru, ale jakby trochę biedniej
> przyrządzony (Macedonia krajem dość ubogim), nie tak gęsy, zmiksowany
> nie aż tak gładko, czerwonej papryki mniej, za to pomidor, a nawet
> marchew. Podobnie ljutenica (konia z rzędem temu, kto odróżni jedno
> od drugiego po czym innym, niż po nazwie). Jak się tak chwilę zastanowić,
> to technika sporządzania podobna do sosu włoskiej pizzy. Tutaj Pani
> pomysł został twórczo rozwinięty -- najpierw posmarować, a dopiero
> później upiec ciasto chlebowe. Kolejne śródziemnomorskie danie ubogich.

No i narobił mi Pan ochoty na te dania dla ubogich.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2014-05-09 16:34:45

Temat: Re: Suszona włoszczyzna
Od: FEniks <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2014-05-09 16:04, FEniks pisze:
>
> No i zapomniałabym o specjalnej dedykacji

Miała iść oczywiście wersja audio:

http://pluszonator.wrzuta.pl/audio/4F0tJggWQT1/wojci
ech_mlynarski_-_zurek

Filmowej nie mogę znaleźć.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2014-05-09 17:42:33

Temat: Re: Suszona włoszczyzna
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Pani Ewa napisała:

> To zapytam tak - jadł Pan kiedyś zupę przygotowaną z takiej suszonej
> włoszczyzny? Ja jadłam raz (nie licząc kiedyś spożytych w polowych
> warunkach zup z paczki) i nie było to zbyt dobre. Takie suszone warzywa,
> moim skromnym zdaniem, nie są dobre jako bazowe na zupę np. jarzynową,
> bo ich konsystencja nawet po długotrwałym gotowaniu nie przypomina
> świeżo gotowanych. No, może do takich wywarów, z których i tak się te
> warzywa później odcedza, to prędzej. Co innego jako dodatek
> dosmaczniający, w postaci sproszkowanej jako wegeta, czy inna kostka
> Knorra - mogą się te suszone sprawdzić. Ale dla mnie gra nie warta
> świeczki, bo ja lubię zupy ze świeżych lub mrożonych warzyw i nie
> potrzebuję takich dodatków. Wystarczy mi, że wrzucę garść mrożonego
> lubczyku, czy pietruszki. Wielkiej potrzeby używania kostek Knorra też
> nie zauważam, a stosowane od czasu do czasu dziury w brzuchu mi nie zrobią.

Toć o tym piszę -- włoszczyzna nie jest tym samym, co warzywa na zupę.
Dla mnie przynajmniej. Włoszczyzna jest na wywar. A to co z wywaru
zostanie, to produkt uboczny. Na zupę jarzynową potrzeba czegoś innego
-- świeżyzny najlepiej. Suszone, a lepiej jeszcze liofilizowane, takie
w drobnych płatkach, mogą się sprawdzić na przykład w krupniku. Bo on
cały z suszonego, taka zimowa zupa. I to jest nowy wkład technologiczny
w starą krupniczą tradycję.

Niezaprzeczalne postępy w chłodnictwie sprawiły, że dostęp do młodych
i świeżych warzyw mamy przez cały rok. To sprawiło, że mamy teraz
całkiem inną kuchnię niż kilkadziesiąt lat temu. I w to mi graj --
jak dla mnie, mrożone warzywa, to postać idealna. Skoro już je kupuję,
a nie sam uprawiam, to wiem, że tak utrwalone nie są wcale gorsze od
tych nie mrożonych. A lepsze mogą być.

Jeśli kto chce zrobić coś ze suszonego, to niech ugotuje fasolówę.
Albo grochówkę. A nawet groch z kapustą -- tej ostatniej przystoi
utrwalanie przez kiszenie.

Jarek

PS
Ten żurek, to mi Pani sprzątnęła sprzed nosa!

--
Z wszystkich zup nam najlepiej smakowała
przyprawiona z umiarem, acz pikantna,
Taka posilna, taka przymilna,
kartoflanka, kochana kartoflanka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2014-05-09 18:02:34

Temat: Re: Suszona włoszczyzna
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Pani Ewa napisała:

>>> Teraz sobie pomyślałam (pod wpływem Pana wzmianki o ajvarze i pesto), że
>>> taka pasta - gdyby do niej użyć może trochę mniej przypraw - świetnie
>>> nadawałaby się też do chleba, jako coś a' la pasztet dla wegetarianina.
>> Ale dlaczego mniej przypraw?
>
> Zakładam, że tamta pasta ma być koncentratem, który wrzucimy do np.
> dwóch litrów wody. Sama mogłaby być zbyt intensywna, ale oczywiście
> - co kto lubi.

Niech się Pani zdecyduje -- na zupę, na chleb, na pasztet, czy co tam
jeszcze. Jak ktoś sam trudni się domowym warzywnictwem, może sobie te
swoje ziemiopłody zawekować. A potem do zupy stosować (czy co kto lubi).
Najczęściej robi się to z pomidorami. Ale w zasadzie wszystko można.

>> Do chleba nadaje się choćby macedoński pindżur -- składniki podobne
>> do ajwaru, ale jakby trochę biedniej przyrządzony (Macedonia krajem
>> dość ubogim), nie tak gęsy, zmiksowany nie aż tak gładko, czerwonej
>> papryki mniej, za to pomidor, a nawet marchew. Podobnie ljutenica
>> (konia z rzędem temu, kto odróżni jedno od drugiego po czym innym,
>> niż po nazwie). Jak się tak chwilę zastanowić, to technika sporządzania
>> podobna do sosu włoskiej pizzy. Tutaj Pani pomysł został twórczo
>> rozwinięty -- najpierw posmarować, a dopiero później upiec ciasto
>> chlebowe. Kolejne śródziemnomorskie danie ubogich.
>
> No i narobił mi Pan ochoty na te dania dla ubogich.

Strawa dla ubogich często bywa lepszą od tych wszystkich pasztetów
z języków słowiczych. I łatwo ją modyfikować, czyniąc nieskończone
wariacje -- bo kto ubogiemu zabroni? Mnie się czasem zdarzy, gdy
późnym wieczorem z domu pieczywo wyjdzie, zrobić takie bułowate
ciasto drożdżowe i rzucić na to coś w rodzaju ljutenicy. Tyle że
z większą ilością cebuli. Rzucić *w trakcie* pieczenia -- nie od
razu, jak w pizzy i nie po upeczeniu jak w "na chleb". Ciasto może
być z kminkiem (jeśli nie zapomnę). W tych bałkańskich paciajach
kminek też często jest obecny.

Jarek

--
Czasem ktoś się spyta | Wariackie papiery
gdy zajrzy do wora | i dyplom doktora
czy to jest na zupę | który nie pomoże
czy to na doktorat | kiedy będziesz chora

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2014-05-09 21:22:19

Temat: Re: Suszona włoszczyzna
Od: "artustas" <a...@g...com> szukaj wiadomości tego autora


kosmos (a przynajmniej w Bieszczady). Ja kupuję w Kauflandzie po kilka
kilogramów "włoszczyzny mrożonej", krojonej w słupki i nabieranej
łopatą wprost z lodówy. A później po trochu, gdy coś na szybko potrzeba,
pobieram z zamrażalnika.


----------------------------------------------------
----------------------------

Haa, cóż za słuszność!, zrobię sobie w zamrażalniku w jednej z szuflad
warzywniak.
Z własnym suszeniem dam sobie spokój, za dużo zachodu, to już lepiej kupić
jednak ... Kucharek 100 g, około 2,5 - 3 zł, wystarcza mi na 3,4 zupy/sosy,
więc zbytniego rwania PLN nie ma :).

pzdr.
Artur

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2014-05-10 11:44:35

Temat: Re: Suszona włoszczyzna
Od: FEniks <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2014-05-09 17:42, Jarosław Sokołowski pisze:
> Toć o tym piszę -- włoszczyzna nie jest tym samym, co warzywa na zupę.
> Dla mnie przynajmniej. Włoszczyzna jest na wywar. A to co z wywaru
> zostanie, to produkt uboczny. Na zupę jarzynową potrzeba czegoś innego
> -- świeżyzny najlepiej.

Toć właśnie dlatego założyłam - być może błędnie - że wątkodawcy jednak
o dosmaczniacz chodziło.
> PS Ten żurek, to mi Pani sprzątnęła sprzed nosa!

Przepraszam, ale głodna byłam i czasu nie miałam gotować, bo kwiecie w
ogródku czekało na posadzenie.
Ale teraz:

Wzięła kucharka -
Nożem ciach!
Pokrajała, posiekała:
Kartofle,
Buraki,
Marchewkę,
Fasolę,
Kapustę,
Pietruszkę,
Selery
I groch -
I do garnka!

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


18. Data: 2014-05-10 11:50:31

Temat: Re: Suszona włoszczyzna
Od: FEniks <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2014-05-09 18:02, Jarosław Sokołowski pisze:
> Niech się Pani zdecyduje -- na zupę, na chleb, na pasztet, czy co tam
> jeszcze.

Ja już zdecydowałam - jako dosmaczniacz do zupy z dużą ilością przypraw,
a jako pasta do chleba - z trochę mniejszą.

> Strawa dla ubogich często bywa lepszą od tych wszystkich pasztetów z
> języków słowiczych. I łatwo ją modyfikować, czyniąc nieskończone
> wariacje -- bo kto ubogiemu zabroni? Mnie się czasem zdarzy, gdy
> późnym wieczorem z domu pieczywo wyjdzie, zrobić takie bułowate ciasto
> drożdżowe i rzucić na to coś w rodzaju ljutenicy. Tyle że z większą
> ilością cebuli. Rzucić *w trakcie* pieczenia -- nie od razu, jak w
> pizzy i nie po upeczeniu jak w "na chleb". Ciasto może być z kminkiem
> (jeśli nie zapomnę). W tych bałkańskich paciajach kminek też często
> jest obecny.

A to ciasto drożdżowe robi Pan jak na pizzę?
Kupiłam sobie ostatnio we Włoszech mieszankę do wypieku pizzy. Tak z
ciekawości, czy wyjdzie lepsze ciasto niż to, które zwykle robię.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


19. Data: 2014-05-10 16:19:14

Temat: Re: Suszona włoszczyzna
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Pani Ewa napisała:

>> Strawa dla ubogich często bywa lepszą od tych wszystkich pasztetów
>> z języków słowiczych. I łatwo ją modyfikować, czyniąc nieskończone
>> wariacje -- bo kto ubogiemu zabroni? Mnie się czasem zdarzy, gdy
>> późnym wieczorem z domu pieczywo wyjdzie, zrobić takie bułowate
>> ciasto drożdżowe i rzucić na to coś w rodzaju ljutenicy. Tyle że
>> z większą ilością cebuli. Rzucić *w trakcie* pieczenia -- nie od
>> razu, jak w pizzy i nie po upeczeniu jak w "na chleb". Ciasto może
>> być z kminkiem (jeśli nie zapomnę). W tych bałkańskich paciajach
>> kminek też często jest obecny.
>
> A to ciasto drożdżowe robi Pan jak na pizzę?
> Kupiłam sobie ostatnio we Włoszech mieszankę do wypieku pizzy. Tak
> z ciekawości, czy wyjdzie lepsze ciasto niż to, które zwykle robię.

Wyszło lepsze? Tak z ciekawości pytam. Bo z tymi Włochami, porca miseria,
to człowiek nijak nie dojdzie. Jak którego spytać, to powie, że ciasto
pizzy nie może mieć w sobie niczego poza mąką, wodą oraz odrobiną drożdży
i soli. A wszystko inne ode złego pochodzi. Ale gdy się trafi przybysz,
co chce zapłacić, to najlepiej mu czegoś do wora namieszać i powiedzieć,
że to mieszanka do wypieku pizzy.

Ja sobie w domu prawdziwej pizzy nie zrobię, bo prawdziwego pieca nie
mam. Jak bym nie zagniatał, to i tak mi wyjdzie co innego niż powinno.
Gdy będę miał ochotę na autentyk, to pojadę na przykład do gaździny
z Murzasichla. Zawszeć to bliżej niż do Neapolu. Gaździna była jeszcze
bardziej przebiegła niż Pani, bo z Włoch przywiozła sobie nie mieszankę
do wypieku, a chłopa sobie przywiozła. Takiego, co się zna. On najpierw
piec właściwy, drewnem opalany, wzniósł, a teraz po całych dniach siedzi
przy nim, zagniata i wypieka. Gaździna zbiera dutki. I interes kwitnie.

Ciasto na pizzę ma być spoiste samo w sobie, a do otoczenia ma się nie
kleić. Ulepiony placek można w górę podrzucać nadając mu ruch wirowy,
co go jeszcze lepiej wewnętrznie kształtuje. Albo powiesić na żerdzi
niczym zegar Dalego. Nie, nie o coś takiego mi chodzi. Bułowate ciasto
rozrabia się w dzierzy mikserem, robotem, czy jak sie ono urządzenie
zwie. Takie, co ma te dwa śrubowate kręciołki. Na poczętek dając drożdże
posilone cukrem. Raczej dużo niż mało, bo chodzi o to, by było szybko.
Ludzie głodni czekają. Mąki i wody tyle, by to kręcidło dobrze kręciło,
a mieszanie nie trwało Bóg wie ile czasu. Więc to gęste nie jest, leje
się swobodnie. Może nie tyle leje, co wypełza jak ameba na nibynóżkach.
Do ciasta można dosypać kminku, dodać oliwek pociętych, a i rodzynki
w małej ilości nie zawadzą. Dobrze jak to trochę podrośnie (chyba że
strasznie gardłują, że głodni). Wylać najlepiej na dno formy okrągłej,
tortownicy chociażby. Ale przecież nie forma najważniejsza, lecz treść.
Konsystencja najlepsza jest wtedy, gdy prawie samo się rozpływa, tylko
leko trzeba w rozpłaszczeniu pomóc ręką lub jakim przyborem kuchennym.

Gdyby na to od razu coś ciężkiego wywalić, to by się zapadło do środka.
Więc podpiekamy trochę. Ale tylko odrobinę -- ciasto przy tym rośnie,
a na wierzchu wysycha i sztywnieje. Wtedy dajemy na wierzch to, co
przygotowaliśmy. Jeśli ze słoika, to oczywiśie nie wprost z lodówki,
lecz podgrzne nieco. Zapaść się trochę powinno i związać z ciastem, ale
nie wpaść po samo dno. Brzegi dobrze jest zostawić wolne. Jakiś rodzaj
ljutenicy pasuje akuratnio. Ale pasuje wiele innych mieszanin o podobnej
konsystencji. Żydzi z południowowschodniej Polski wymyślili cebularz --
podobny placek, ale z samą cebulą. Też może być. Oni to jeszcze makiem
posypali. Również może być. Jak posypiemy serem, wrócimy znów do klimatów
neapolitańskich.

Jarek

--
W głowie mi się mąci.
Zaś Salvador Dali...
Ze mną się pan trąci?
Znowu mi dolali!

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


20. Data: 2014-05-10 17:19:37

Temat: Re: Suszona włoszczyzna
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sat, 10 May 2014 16:19:14 +0200, Jarosław Sokołowski napisał(a):

> Bułowate ciasto
> rozrabia się w dzierzy

Już nie w dzieży? 3-)
--
XL "Nie należy mylić prawdy z opinią większości." Jean Cocteau

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Smardze
Re: suszone pomidory
Pokrzywy
Co z goleni wołowej?
Jaka marynata do karkówki z grilla?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Schabowe"
www.kingtrust.to Cloned Cards With Pin Shop Dumps Vaild Sell Good Cashapp Paypal Transfer Wu Money gram payonee
Jak zrobić lody, nie zamarzające na kamień w zamrażarce?
Olej rzepakowy
BEST DUMPS CLONING(www.kingtrust.to ) TRACK 1&2 SITE SEARCH 2023 Go to any ATM and make your cashout

zobacz wszyskie »