Strona główna Grupy pl.sci.psychologia To juz koniec....

Grupy

Szukaj w grupach

 

To juz koniec....

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-06-23 22:50:10

Temat: Re: To juz koniec....
Od: "PowerBox" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

> to on robi z siebie durnia ???
> a niesłyszał o potrzebie wygadania sie, uzewnętrznienia??

- cos tam słyszał piąte przez dziesiąte. Samo gadanie nic nie zmienia.
Wygadywanie się w ten sposób jedynie powoduje dalsze ćwiczenie
nieefektywnych stanów emocjonalnych, z perspektywy których wszystko jest do
dupy oprócz papieru toaletowego. (to dowcip z czasów PRL, jeszcze było:
kiosk spłonął - zapałki zostały).

Rozumiem opisaną sytuację i wydaje mi się, że mówienie, że komuś nie udało
się coś trzy razy i że to koniec świata - to niepotrzebne robienie z siebie
durnia większego niż się nim jest. Nawet zakładam, że ten człowiek jest
obiektywnie wartościowym i mądrym człowiekiem, tylko chwilowo zaplątał się w
jakieś wyuczone mazgajstwo i w nabytą bezradność.

Tak samo jak ktoś nie może wstać rano z łóżka mówi do siebie: "oooooooo j e
e e e e n y y y, a a a l l l l l e e e e e j e s t e m ś p i ą c y.
(to już koniec)

Inny ktoś myśli: bum bum bum!!!!!!!!!!!, dalej! ruszaj się!!!!!!!!!!!!!" - i
wstaje jak rakieta. (ciekawe co wspaniałego mnie dziś spotka)

Przypominam pewien cytat, nie bez powodu tutaj, a właściwie jego sens, jak
zwykle nie wiem czyje to : najważniejszą rozmową jest ta, którą prowadzisz
sam ze sobą, najważniejszym zdaniem(opinią) jakie masz jest to - jakie masz
o sobie samym".

Coś jak to.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-06-24 08:55:57

Temat: Re: To juz koniec....
Od: "PowerBox" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

dostałem od pewnego grupowicza odnośnie tego wątku interesujący list na
priwa, oto jego treść :

TY DEBILU, nie odpisuj jak nie umiesz "wspierać"...
nie czytaj, jak są to dla Ciebie głupoty
to grupa: psychologia
czego tu szukasz??????????????
gwiazdor się znalazł... i to jaki "oryginalny" - coś nowego wymyślił...

>Ciekawe jak to robią ci, którzy są samotni, bezrobotni ze średnim
>wykształceniem, w długach - a mimo to są pogodni i zamiast wypisywać
głupoty

Tak, tacy ludzie na pewno NIGDY nie mają dołów,
tryskają radością i mają gdzieś wszystko i wszystkich, tak, z pewnością tak
jest...
Bzdury, każdy człowiek: mądry, głupi, bogaty, biedny, ładny i brzydki na
swój sposób przeżywa swoje
LUDZKIE dramaty (te małe i duże),
----------------------------------------------------
------------------------
----------------
a jak małej dziewczynce (np. swojej córeczce), która RYCZY bo ubrudziła jej
się nowa lalka,
wytłumaczysz że to nie dramat?, powiesz jej:
"słuchaj mała, ludzie w Afryce umierają z głodu, a ty drzesz gębę przez
lalkę???"
----------------------------------------------------
------------------------
-----------------
tylko, że dla małej dziewczynki, w danej chwili akurat lalka ma NAJWIĘKSZE
znaczenie, o!


*****

Może teraz się jakoś do tego ustosunkuję:

> TY DEBILU, nie odpisuj jak nie umiesz "wspierać"...

- rozumiem doskonale, ze wielu ludziom może się nie podobać, ze trzeba
PODNIEŚĆ SIĘ TYLE RAZY ILE TRZEBA I ANI RAZU ZA MAŁO. Może też być ciężkie
do słuchania, ze mają się wziąć w garść, przestać się użalać i koncentrować
tylko na niepowodzeniach. Zamiast tego niech w ramach odtrutki
skoncentrują się jakiś czas tylko na powodzeniach., Oni nie chcą tego robić,
bo uwielbiają pławić się we własnym mentalnym gnoju swoich negatywnych
myśli. Dlatego czują się tak jak się czują.

Znacznie łatwiej i przyjemniej jest napisać, że wszystko będzie dobrze, ci
ohydni profesorowie kiedyś pozdychają i w końcu zdasz egzaminy. Jak się
pomodlisz to partnerka wypięknieje. Jak zapomnisz o mandatach to one znikną
z rzeczywistości i tym sposobem cofniesz przykre konsekwencje
nieodpowiedzialnego zachowania. To wspiera, ale niestety pogarsza realny
problem. Moja wypowiedź ma inny charakter daje jakieś nowe dla tej osoby
spojrzenie i dla niektórych to może już podnosić na duchu - tylko dla osób
na pewnym etapie rozwoju świadomości i odpowiedzialności. Inni, którzy nie
dorośli do stawiania czoła naporowi faktów odczuwają to jako dołowanie.
Chłopczyk, który nie zaliczył egzaminu może być ciężko zdołowany kiedy mama
mu powie, że trzeba się nauczyć. Nie wystarcza to, ze się uczyłeś, tylko
zostajesz oceniony za to, co wiesz. To takie proste. Później duży chłopczyk
strajkuje, bo nie może mu się pomieścić w głowie, że jak włoży w siebie dużo
efektywnej pracy to będzie warty tyle ile zechce, zda egzamin na taką ocenę
jaką w głębi chce. Jeśli duży chłopczyk będzie wart 1 000 000zł miesięcznie
dla firmy, to firma chętnie mu zapłaci 100 000zł - to będzie chicken fee -
jak mówi Jim Rohn. Niestety to, ze trzeba nad sobą pracować żeby mieć efekty
w postaci pieniędzy, dobrego samopoczucia, dobrych związków itd - to jest
cholernie ciężka rzecz do słuchania dla takich ludzi jak Ty.

> nie czytaj, jak są to dla Ciebie głupoty

- to nie są dla mnie głupoty, gdyby tak było nie odpisywałbym wcale.
Natomiast głupotami są dla mnie określenia typu: TY DEBILKO.
Posłużyłem się trywializacją jako narzędziem, może trochę przestrzeliłem,
może nie.


> to grupa: psychologia

- wiem to, przed chwilą sprawdziłem w nagłówku...

> czego tu szukasz??????????????

- lepszego zrozumienia tego, co się wokół mnie dzieje. Szukam sensownych
partnerów do rozmowy, niestety nie mogę Cię do nich zaliczyć, odpowiadam z
powodu chęci ustosunkowania się do Twoich naiwnych zarzutów.

> gwiazdor się znalazł... i to jaki "oryginalny" - coś nowego wymyślił...

- skąd wiesz, ze jestem gwiazdorem - może wcale nim nie jestem?

> >Ciekawe jak to robią ci, którzy są samotni, bezrobotni ze średnim
>> wykształceniem, w długach - a mimo to są pogodni i zamiast wypisywać
głupoty

> Tak, tacy ludzie na pewno NIGDY nie mają dołów,
> tryskają radością i mają gdzieś wszystko i wszystkich, tak, z pewnością
tak
jest...


- posłuchaj, nie chodzi o "manie" innych gdzieś. Jeśli tak ograniczenie
pojmujesz świat, to jesteś po prostu jeszcze mało doświadczona. Mi chodzi o
przypisywanie innych ocen wydarzeniom a nie o wypieranie świadomości ich
istnienia.

Bzdury, każdy człowiek: mądry, głupi, bogaty, biedny, ładny i brzydki na
swój sposób przeżywa swoje
LUDZKIE dramaty (te małe i duże)

- gorzej jak małe, zwykłe rzeczy ktoś ciągle przeżywa jako dramaty wojenne i
nie może się nadziwić dlaczego życie stało się z powodu kilku pierdół nie do
zniesienia.

----------------------------------------------------
------------------------
----------------
a jak małej dziewczynce (np. swojej córeczce), która RYCZY bo ubrudziła jej
się nowa lalka,
wytłumaczysz że to nie dramat?, powiesz jej:
"słuchaj mała, ludzie w Afryce umierają z głodu, a ty drzesz gębę przez
lalkę???"
----------------------------------------------------
------------------------
-----------------
tylko, że dla małej dziewczynki, w danej chwili akurat lalka ma NAJWIĘKSZE
znaczenie, o!

- tak właśnie jest, że dla ludzi nieszczęśliwych emocjonalnie w danej chwili
kilka obiektywnie mało istotnych przeszkód, czasem zwykłych bzdur staje się
w
ich mózgach końcem świata. Właśnie w tym jest szkopuł. Cały właśnie problem
na tym polega. Doskonale to podsumowałaś, z taką przenikliwością "w danej
chwili akurat lalka ma NAJWIĘKSZE znaczenie, o!"
Sama widzisz jakie to proste, ale jest znacznie gorzej z wyciąganiem z tego
praktycznych wniosków. Na uwagę zasługuje fakt, że córeczka przestaje ryczeć
kiedy dobrowolnie przypisze inne znaczenie całej sytuacji (czasami pod
wpływem kogoś z zewnątrz jak nie umie sama MYŚLEĆ) np. 'nic takiego się nie
stało, mama mi pierze sukienki to ja też wypiorę mojej kochanej lalce'. W
oka mgnieniu "tragedia" staje się bazą do nowego budujące uczucia miłości i
do koncentracji na rozwiązaniu problemu. Tymczasem całe wydarzenie
obiektywnie cały czas było neutralne. Zmieniały się jedynie oceny i
przekonania na jego temat powodując zmianę odczuwania nawykowych emocji. To
takie proste, nie mów, że tego nie rozumiesz, bo zapytam czego Ty tutaj
szukasz...

O to samo co Tobie z laleczką chodziło mi, tylko mając świadomość, że
rozmawiam z dorosłym człowiekiem użyłem innych środków wyrazu.


Ostatnia rzecz. Już wiem od Ciebie czego nie mam robić, napisz teraz co mam
robić.

Pozdrawiam ArtDeco.

PowerBox.




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-06-24 09:35:30

Temat: Re: To juz koniec....
Od: Jaroslaw Sakowski <j...@p...bojanowo.sdi.tpnet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Witam,

"Pejter" <p...@i...pl> writes:

> Własnie powrocilem z mojej juz trzeciej w ciągu trzech lat uczelni
> wyzszej i

Nie kazdy sie nadaje na typowe studia, wiem cos o tym.

> znowu egzamin niezdany a poprawka we wrzesniu, siedze od siedmiu lat z
> kobietą ktorej nie kocham , a mimo to z nią jestem bo boje sie jej
> powiedziec co czuje i jak zareaguje, w pracy jestem tlumaczem a wiec

To jest powazny blad - jak nie masz dzieci to wez rozwod i juz. Co za
sens udawac ? Przeciez z tego sa tylko staty. Nie mozesz po prostu
porozmawiac z zona ? I co to znaczy kocha/ nie kocha, rozumiem ze
mozna nie miec do kogos zaufania albo zona nie chce pracowac na
wspolne dobro tylko ucieka w jakies mistycyzmy (to jest dopiero
tragedia, znam to bo z kumplem bylo podobnie).

> wszystkie dokumenty przechodza przeze mnie no i oczywiscie jak cos
> jest nie tak to na mnie wszyscy psy wieszają, kazdy problem w firmie
> jest moim problemem. Chce zalozyc wlasną firme, jednak nie angazuje
> sie w to bo cos

Nie rozumiem jednej rzeczy - jak juz jestes tlumaczem i masz prace
stala dluzszy czas to po co CI jeszcze jedne studia ? Zmuszaja Ciebie
w pracy czy jak ?

> mnie blokuje nie mam do tego motywacji, chce ale nie
> wychodzi. Jeszcze na

Jak to nie wychodzi ? Musisz znalezc rynek i zarejestrowac
dzialanosc. Na poczatku poprobuj na zlecenia - bedziesz wiedzial
jakie masz szanse na utrzymanie sie i rynek. Ostroznie i malymi
krokami zwlaszcza jak I praca stabilna bo faktycznie nie kazdy na duza
wode od razu sie nadaje a i obecna polityka bardzo nie sprzyja malym
firmom. Mozna tez miec firme pracujac na etat - wtedy jest znacznie
mniejszy ZUS. Poprobuj tez oglosic sie w sieci jak masz dostep,
poszperaj po WWW z ofertami.

--
Jarek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-06-24 16:31:00

Temat: Re: To juz koniec....
Od: "PowerBox" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Nigdy nie walcz. Walczac zawsze przegrasz.
>
> Wyszperane w sieci:

Zawiń się w prześcieradło i podczołgaj się do najbliższego cmentarza

- też gdzieś zasłyszane...


> "Chcę wam przedstawić prostą zasadę sukcesu życiowego. Jest ona tak prosta
i
> łatwa, że aż niewiarygodna. Zasada ta brzmi: Musicie tak pokierować swą
> podświadomością, aby ona sama pokierowała wami w zadanym kierunku.

- to brzmi dla mnie sensownie.



> Jeden z najlepszych prezydentów USA, Lincoln, przegrał 18 rozmaitych
> kampanii wyborczych, zanim wygrał wybory do Białego Domu. Edison wykonał
> około 10 tysięcy prób, zanim zbudował dobrą żarówkę. Długo im się nie
> udawało, ale to ich nie zniechęciło, bo wierzyli w siebie.

- oni nigdy nie walczyli, gdyby tak było przecież by nie wygrali.


> Porażki trzeba przyjmować z wdzięcznością, powtarzam, z wdzięcznością.
Każda
> porażka jest krokiem do celu, ponieważ każda niesie jakąś lekcję.
Traktowana
> w ten sposób porażka nie będzie powodem depresji, ale zachętą - jestem
> bliżej celu! Dlaczego? Bo już wiem, co mi w tym przeszkadza.

to wszystko jest kwestią postawy i przyjętych przekonań. Te wyżej
zaprezentowane zdają się być wspomagające. Jednak można je zmodyfikować
odciążając uwagę ze słowa 'porażka'. Można je zastąpić inna oceną np.
'wynik'. Wszystko jest wynikiem czegoś tam w przeszłości. Po co nadawać od
razu obezwładniające oceny do wszystkiego. Osiągnąłeś słaby wynik, bo
posługiwałeś się nieodpowiednimi środkami - to zupełnie zmienia ładunek
emocjonalny i co najważniejsze jest w 100% zgodne z obiektywną
rzeczywistością, czyli nie manipulujemy kontekstem dla lepszego
samopoczucia, tylko sucho stwierdzamy fakty. Na ich podstawie nie można w
wielu sytuacjach się źle czuć.

> Do sukcesu potrzeba wytrwałości i woli. Wielu ludzi czegoś pragnie, ale
nie
> potrafi osiągnąć. Poprzestają na życzeniu. Życzenie nie wystarczy - jest
> słabe i zmienne. Trzeba mieć zamiar, czyli podjąć decyzję - tak, osiągnę
to
> a to. I wtedy bezzwłocznie przystąpić do działania.

- ładnie, tylko powiedz mi jeszcze jak chcieć na tyle, żeby mnie nie
powstrzymało byle co.

> Spójrzcie na swoje życie jak na odbicie waszych zamiarów. Jesteście tam,
> gdzie chcieliście być.

- to zdanie kwalifikuje się na napisanie sobie nad łóżkiem. Badania raz po
raz dowodzą, że ludzie wzrastają tylko do miejsca, w którym chcą być...


>Dokładnie w wybranym miejscu. Jesteście w takim
> stanie psychicznym, jakiego pragnęliście - nawet, jeśli jesteście z siebie
> niezadowoleni. Życie daje wam dokładnie to, czego szczerze pragniecie. Jak
> to możliwe? Dzieje się tak dlatego, że najszczersze pragnienie, do którego
> często nie chcecie się przyznać przed sobą, wpływa na tysiące decyzji,
które
> podejmujecie codziennie podświadomie. Czegoś innego sobie życzycie, ale
> jeszcze nie postanowiliście, że to osiągniecie. I nie osiągacie dlatego,
że
> nie podjęliście decyzji. Natomiast czegoś innego pragniecie podświadomie,
i
> właśnie to osiągacie. Potem porównujecie świadome życzenie i
rzeczywistość.
> I dochodzicie do wniosku, że świat wam nie sprzyja. A to wy sami
sabotujecie
> swe życie. Osiągnęliście to, czego naprawdę chcieliście.

- tak to niestety jest i trudność polega na dogłębnym skumaniu tego faktu...


> Sukces jest skutkiem pewnej postawy umysłowej. Jest to zewnętrzny wyraz -
> wewnętrznego skupienia. To skutek kierowania myśli na określony cel.
> Niestety, większość ludzi uważa, ze sukces przychodzi z powodu
okoliczności
> zewnętrznych. Otóż nie, to my stwarzamy te okoliczności, które następnie
> stwarzają sukces, albo mu przeszkadzają.

- szkoda, że dobre posty tak szybko giną w natłoku wciąż przybywających
bzdur.


> Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, że
> są ofiarami pesymistycznego programu umysłu.

- nawet z tych niewielu, którzy sobie z tego zdają sprawę wielu nie wie jak
to zmienić.

> Nie wolno powtarzać sobie mniej lub bardziej bezwiednie, że "nic mi
> nie wychodzi".

- tutaj obaj jesteśmy zgodni.

> Przeciwnie, trzeba
> sobie powtarzać: "Każdego dnia i pod każdym względem jest mi lepiej i
> lepiej", choćby wam się zdawało, że jest odwrotnie.

- i tutaj zaczynają się schody. Z dwojga złego gadanie pozytywne jest lepsze
od negatywnego, ALE.........
- mówiąc, właściwie kłamiąc samemu sobie, że jest fajnie, że mam milion
dolarów, że mam wspaniałą rodzinę i przyjaciół - człowiek wcześniej czy
później poniesie straszliwe tego konsekwencje psychiczne. Opowiadając sobie
samemu bzdury tego typu osoba z wolna traci zaufanie do siebie samej,
przegina lagę i oddala się od realiów w innym kierunku z równie fatalnymi
skutkami co idąc w kierunku negatywnego marudzenia. Oszukiwanie kogoś jest
słabym rozwiązanie ale okłamywanie samego siebie, ze jest lepiej i lepiej to
już istne szaleństwo. Wcześniej czy później ktoś taki bardzo oddala się od
rzeczywistości i z reguły kończy na nawet bardziej zatwardziałym stanowisku,
że wszystko jest do dupy.


> Bo to jest właśnie
> program, który trzeba dać podświadomości do wykonania. Trzeba te słowa
> powtarzać jak najczęściej, najlepiej w stanie rozluźnienia, przed
zaśnięciem
> i po obudzeniu. Trzeba zalać podświadomość tą formułą, aż przeniknie do
> głębi. A wtedy wyłoni się z odmętów - optymistyczna osobowość. Pojawi się
> entuzjazm, energia, odwaga, wytrwałość w osiąganiu celów.

- osobiście przestrzegam przed bezkrytycznym stosowaniem takich pseudo-
afirmacji. Trzeba rozgraniczyć dwie rzeczy:
- afirmacje dotyczące zewnętrznego świata, które najczęściej przeczą
obiektywnym faktom. (mam w garażu Ferrari, zarabiam 10000000$ rocznie).
Stosowanie ich powoduje szybką erozję najcenniejszych składników osobowości,
m. in pozytywnej samooceny.
- afirmacje dotyczące składników emocjonalnych są znacznie bezpieczniejsze
(czuję się fajnie) i często przynoszą wyśmienite rezultaty. One też w pewnym
sensie przeczą realiom, ale korzysta się tutaj z furtki, ze nasze emocje i
zachowania nie są obiektywne i jedyne prawdziwe. Jeśli ktoś zbije ulubiony
wazon i czuje się podle mówiąc sobie "jestem pacanem, czuję się źle" - to
skorzysta zamieniając to stanowisko na dowolne inne - bo może się czuć
dowolnie inaczej w tej samej sytuacji - może być np. zmotywowany, żeby
zdobyć jeszcze lepszy wazon... Najlepiej używać to z równoległymi zmianami
dogłębnych przekonań - to działa na podświadomość jak dynamit na skałę.
Autor tutaj chyba miał dobrą intencję i pisał o uczuciach a nie o stanie np.
posiadania.


> Ziarnem są myśli a fakty są
> żniwem.

- pod warunkiem że rozumiemy to w sensie, że myśli nie zmieniają
rzeczywistości (nie ma znaczenia co sądzę o czymś - to i tak jest). Myśli
natomiast mogą powodować fizyczne działanie człowieka zmieniającego coś w
rzeczywistości.


> Sekret sukcesu nie jest żadnym sekretem. Można go ująć w kilku prostych
> słowach: Jeśli myślisz, że potrafisz, albo jeśli myślisz, że nie
potrafisz,
> to masz rację w każdym wypadku. Jest tak, jak myślisz."

- jakie to musi być przykre do słuchania dla wszystkich nieszczęśników, że
sami sobie zgotowali ten los.




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-06-26 20:46:29

Temat: Re: To juz koniec....
Od: "Elizabeth" <w...@p...com> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "amber" <a...@N...onet.pl> napisał w wiadomości
news:af23be$p1k$1@sunsite.icm.edu.pl...
> Wyszperane w sieci:
>
> Wszedł na mównicę, oparł się lekko oburącz o pulpit, a gdy ucichł gwar,
> odezwał się w te słowa:
>
> "Chcę wam przedstawić prostą zasadę sukcesu życiowego. Jest ona tak
prosta i
> łatwa, że aż niewiarygodna. Zasada ta brzmi: Musicie tak pokierować swą
> podświadomością, aby ona sama pokierowała wami w zadanym kierunku.

Brawo, brawo, ale to moja dewiza życiowa!!! I ten tekst poniżej również!!!
To najprawdziwsza prawda:)) Dziękuję:))) i pozdrawiam!
Elizabeth


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-06-27 21:11:24

Temat: Re: To juz koniec....
Od: "amber" <a...@N...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik PowerBox

> > Nigdy nie walcz. Walczac zawsze przegrasz.
>
> Zawiń się w prześcieradło i podczołgaj się do najbliższego cmentarza

Masz dokladnie to, na czym skupiasz swoja uwage, co zasilasz wlasna energia.
Zdaje sie, ze nie widzisz roznicy pomiedzy walka ze starym, a budowaniem
nowego;-)
>
> - ładnie, tylko powiedz mi jeszcze jak chcieć na tyle, żeby mnie nie
> powstrzymało byle co.

Jezeli jest cos, co Cie powstrzymuje, to jest to jakis bardzo wazny powod.
Trzeba do niego dotrzec. Jezeli masz dobry kontakt ze swoja podswiadomoscia,
podparty wzjaemnym zaufaniem, to wystarczy pytanie, co to jest, jaki to jest
poglad itp. Odpowiedzia bedzie pierwsza mysl, moze to byc w formie symboli,
ale calkowicie zrozumialych dla Ciebie. Sluzy temu tez chyba psychoanaliza.
A jak juz wiesz, to wybierasz: afirmacje, medytacje, modlitwe. Ze strony
http://www.hypnos.iq.pl/4/hipnoza2.html mozesz sobie sciagnac programik do
sugestii podprogowej (Generic Subliminal Message Generator). Do wyboru do
koloru, dla mistykow i sceptykow ;-)

pozdrawiam
amber


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-06-28 00:41:56

Temat: Re: To juz koniec....
Od: "PowerBox" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

> > - ładnie, tylko powiedz mi jeszcze jak chcieć na tyle, żeby mnie nie
> > powstrzymało byle co.
>
> Jezeli jest cos, co Cie powstrzymuje, to jest to jakis bardzo wazny powod.
> Trzeba do niego dotrzec. Jezeli masz dobry kontakt ze swoja
podswiadomoscia,
> podparty wzjaemnym zaufaniem, to wystarczy pytanie, co to jest, jaki to
jest
> poglad itp. Odpowiedzia bedzie pierwsza mysl, moze to byc w formie
symboli,
> ale calkowicie zrozumialych dla Ciebie.


- bardziej chodziło mi o to, że człowiek ma tylko kilka rzeczy, które są dla
niego witalnie ważne. To takie, które "są na 100%". Kilka dążeń, przed
zrealizowaniem których nic nie zniechęca, nic nie jest w stanie zatrzymać
dążenia. Jeśli ktoś dąży na 30%, 50%, 95% to potencjalnie wcześniej, czy
później jakaś przeszkoda zatrzyma realizacje i wszelki wysiłek - i koniec.
Jednak tych rzeczy na 100% nigdy się nie zarzuca. Można ich nigdy nie
osiągnąć, ale dążenie płynące z samego środka nigdy nie ustaje... Jak do tej
pory nie znam metody, żeby zmienić coś z 80% na 100%.

Moje pytanie bardziej brzmiało jak to zrobić, jak zmienić 35%, 95% na pełne
100%...

Twoja odpowiedź bardziej dotyczyła sposobu odczytania tych, które są na
100%...


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-06-28 16:52:47

Temat: Re: To juz koniec....
Od: "amber" <a...@N...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik PowerBox

> Moje pytanie bardziej brzmiało jak to zrobić, jak zmienić 35%, 95% na
pełne
> 100%...
>
> Twoja odpowiedź bardziej dotyczyła sposobu odczytania tych, które są na
> 100%...

Odpowiedzialam dokladnie na Twoje pytanie :-)
Podam Ci dwa przyklady, moglabym wiecej, moze w ten sposob szybciej sie
zrouzmiemy ;-)
Studiuje prawo. Gdzies okolo drugiego roku doszlam do wniosku, ze to totalna
pomylka. Drugi rok jeszcze jakos przebrnelam sila rozpedu, ale trzeci
zawalilam, pomimo ze cos tam sie uczylam. W tym roku podjelam decyzje, ze
skoncze te studia. Motywacje mialam tak na 30%. Skupilam sie nad chce, zdam,
zasluguje, pozbyciu sie wszelkich obaw, lekow, calkowitym zaufaniu sobie.
Mysle, ze nie przygotowalam sie lepiej, niz rok wczesniej, ale z tego
niewielkiego zakresu materialu jaki opanowalam, dostawalam pytania, na ktore
potrafilam najlepiej odpowiedziec. Mozesz powiedziec, ze to szczesliwy zbieg
okolicznosci. Ok. Tylko powiedz mi dlaczego ta szczesliwa gwiazda nie swieci
mi, kiedy sie boje, nie wierze w siebie?
Drugi przyklad, ktory mnie zadziwil, chociaz bardziej odpowiednie byloby,
rzucil na kolana przed potega wlasnej podswiadomosci. Mialam niewielki
biust, takie skromne A, a chcialam wiecej ;-) Wiedzialam, ze lezy to w
mozliwosciach mojej podswiadomosci. Wtedy jeszcze do dialogu z
podsiwadomoscia poslugiwalam sie wahadelkiem, bo nie za bardzo ufalam
subtelnym informacja plynacym z wewnatrz, nawet trudno bylo mi je wychwycic,
rozroznic, co jest mysla swiadomsci, a podswiadomosci. Dostalam wyrazna
odpowiedz, ze jest to jak najbardziej mozliwe, nie jest to zadnym problemem.
'Schody' zaczely sie przy realizacji. Motywacja mojej podswiadomosci byla na
poziomie 0%. Wyszly mi wtedy poglady, ktore zostaly mi zaszczepione glownie
przez mojaj mame, ze kobieta jest czyms gorszym od mezczyzny, ze zle jest
byc kobieta itp.itd. Nigdy nic takiego nie uslyszalam, zostalo mi to
przekazane poza werbalnie, powiem wrecz, ze bylam tym 'nasaczana' od dnia
narodzin. Zaczelam pracowac na akceptacja swojej kobiecosci. Po okolo dwoch
miesiacach moje marzenie sie spelnilo :-)
To tak w wielkim skrocie, do czego prowadzi oczyszczenie umyslu z mysli,
przekonan, pogladow dotyczacych nas samych, 'wprogramowaniu' nowych i daniu
sobie tym samym 100% szansy.

slonecznie
amber


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-06-30 10:43:02

Temat: Re: To juz koniec....
Od: "Little Dorrit" <z...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Elizabeth" <w...@p...com> napisał w wiadomości
news:afde4f$gjc$1@news.tpi.pl...
>
> >
> > "Chcę wam przedstawić prostą zasadę sukcesu życiowego. Jest ona
tak
> prosta i
> > łatwa, że aż niewiarygodna. Zasada ta brzmi: Musicie tak
pokierować swą
> > podświadomością, aby ona sama pokierowała wami w zadanym kierunku.
>
>>> Brawo, brawo, ale to moja dewiza życiowa!!!

Hi, hi hi - to widać. Bo ludzie świadomi, z reguły kierują się
rozumem.
Dorrit


>Elizabeth
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-06-30 14:36:51

Temat: Re: To juz koniec....
Od: "PowerBox" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

> > > "Chcę wam przedstawić prostą zasadę sukcesu życiowego. Jest ona
> tak prosta i
> > > łatwa, że aż niewiarygodna. Zasada ta brzmi: Musicie tak
> pokierować swą
> > > podświadomością, aby ona sama pokierowała wami w zadanym kierunku.
> >
> >>> Brawo, brawo, ale to moja dewiza życiowa!!!


> Hi, hi hi - to widać. Bo ludzie świadomi, z reguły kierują się
> rozumem.

Tutaj rozumowanie wygląda tak:
1. Przez większość czasu (?) ludzkim zachowaniem kierują nieświadome
automatyzmy. Dzięki temu reakcje są szybkie, automatyczne, powtarzalne i co
ważne - odciążają świadomość od ciągłego ocenienia ogromnego potoku
informacji.
2. Poprzez wolicjonalne skierowanie własnej świadomości można świadomie,
kierując się własnym rozumem wpłynąć na zawartość podświadomości.
3. Tym sposobem człowiek świadomy ustawia automat (czy chce, czy nie i tak
to robi, bo nie można uciec od oceniania i organizowania napływających
informacji). Automatyczna, 'nieświadoma' podświadomość dalej sama kieruje
zachowaniem i emocjami, dla niewprawnego oka to wygląda na sterowanie
nieświadome a tak jest tylko pośrednio.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Moje podejscie do zdrady :)
Nerwica natrectw - kilka pytan
wojna, przemoc bin Laden
Byc aniolem
Ku prawdzie

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »