Data: 2002-09-20 21:18:28
Temat: Z baba nie wygra
Od: m...@w...fr (Magdalena Nawrocka)
Pokaż wszystkie nagłówki
Z BABA NIE WYGRA
Gdzie sa problemy finansowe, tam sa zatargi. My takowe mamy.
W sobote juz na dzien dobry dowiedzialam sie do granic
sfrustrowanego meza, jak to sie zle gospodaruje, robiac zbedne
zapasy, jakbym miala jeszcze w sobie fobie z biednej Polski.
Prawda. Wszystkiego rezerwa, wszystkiego zelazny zapas, a nuz
wykupia, a nuz zabraknie.
Potem pojechalismy po zakupy. Ja na wszelki wypadek wzielam
proszki na uspokojenie - spokojniutko. Za to maz sie ciska. -
Program minimum!!! - wrzeszczy. Co ja wloze do wozka, to on
wyklada. Wszystko zbedne.
Idzie jesien, wybieram sobie twarzowy sweterek i spodnie. Nie
ma mowy! Moj malzonek skrupulatnie zanosi wybrany przeze towar
mnie na miejsce. Niech czeka na tych z pieniedzmi.
To samo dla pokarmu dla swinki morskiej, naszej kochanej
Punki. Co ja jestem winna, ze jest ona wybredna jak diabli? Co jej
nie kupilam jakis specjalny super przystosowany specjal dla
swinek, wypinala sie na niego, z wsciekloscia wywala z miski i nic
nie zarla. Nawet z puree bylo podobnie. Wyczytalysmy z Dorotka w
specjalistycznej ksiazce, ze swinki morskie wprost przepadaja za
tak przyrzadzonymi ziemniakami. Pospieszylam ugotowac, bylo tego z
cwierc kilko, Punki nawet nie powachala. Dopasowalam jej wreszcie
zarcie. Idzie do wozka. Z wozka na polke. Faktycznie, w domu az
sie przewala od zbednego towaru.
Bez przerwy na obiad utarczka w toku. Zdesperowany, ze do
mnie nic nie dociera, ze nie rozumiem problemu moj malzonek, aby
mi naoczni, rzecze do mnie w te slowa: - Moge sie zalozyc, ze
samych makaronow, masz w szafce, co najmniej dziesiec. A ja mialam
tak dosyc, widocznie srodki uspokajajace przestaly juz dzialac, ze
bylam gotowa chocby przegrac, aby doprowadzic do konca te
bezsensowna dyskusje. Zaproponowalam niebagatelna sume stu euro.
Przebilismy. Zaczelo sie liczenie klusek.
Moj maz dokladnie wyjal wszystko z szafki i zabral sie do
odkladania trefnego towaru na strone. Nawet peczak i make chcial
policzyc za makaron, ale nie dalam. I zgadnijcie, ile bylo
paczek?! Tak, dziewiec!!! Moj maz przegral zaklad. Innych towarow
nie odwazylam sie liczyc. Ze smiechem zawiozl mnie z powrotem do
sklepu, gdzie osobiscie wyszukal odlozony na polke sweterek. Ja
zlapalam jeszcze w locie bluzke pod kolor, a z reszty ero, ktore
mi pozostalo mam juz upatrzona jesienna kurteczke.
Jak mowie, z baba nie wygra. ;-)
Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
|