Strona główna Grupy pl.soc.rodzina zdradziłem - było mi to potrzebne ale nie wiem co dalej a może inaczej? [długie] (było Re: zdradziłem - było mi to potrzebne ale nie wiem co dalej)

Grupy

Szukaj w grupach

 

a może inaczej? [długie] (było Re: zdradziłem - było mi to potrzebne ale nie wiem co dalej)

« poprzedni post następny post »
Data: 2003-11-29 19:00:20
Temat: a może inaczej? [długie] (było Re: zdradziłem - było mi to potrzebne ale nie wiem co dalej)
Od: Kami <K...@j...net>
Pokaż wszystkie nagłówki

Witam

Podczytuję psr z doskoku, czytałam również ostatnie dyskusje.
Często jest mowa o ratowaniu związku, o potrzebie rozmów, walki, często
kobiety twierdzą, że mężczyźni powinni _jeszcze_bardziej_ się starać.
Nie mówię tego 'przeciw' dyskutantkom, to raczej dlatego, że tak się
podzieliły role w tych kilku ostatnich wątkach - pojawiają się
mężczyźni, którzy nie bardzo potrafią żyć ze swoimi partnerkami (a nie
kobiety, które nie potrafią żyć ze swoimi partnerami), a grupowiczki
prezentują po prostu swoje zdanie, dość kobiece zresztą.
No i oczywistym jest, że jeśli dwoje ludzi zainwestowało coś w swoj
związek: czas, emocje, uczucia,... a poza tym w związku tym pojawiły się
dzieci, to warto o to stadło powalczyć. Żeby było dobrze, żeby dzieciak
miał dobrą rodzinę, żeby dawać szczęście sobie wzajemnie i młodym.
Ale czy nie sądzicie, że są również związki, które po prostu nie powinny
były nigdy powstać, a już na pewno zostać zalegalizowane (bo papierek
jest przecież swego rodzaju przeszkodą w rozstaniu i utrudna decyzję)
ani się 'rozmnożyć'...? Przecież tak naprawdę ludzie są przeróżni, nie
jest tak, że każda dowolna para ludzi dowolnych płci ma predyspozycje do
bycia przyjaciółmi, nie wszyscy zostają znajomymi, nie wszyscy choćby
się tolerują. Nie wszyscy zatem mają predyspozycje do stworzenia
związku. I czasem może być tak, że dwoje ludzi się spotkało,
zafascynowało sobą, pokochało i zaczęło być ze sobą, mimo że de facto
nie powinni. Tylko to wyłazi kiedyś, po latach. Jasne, że 'widziały gały
co brały', że jeśli jest się ze sobą ileś lat przed ślubem i dzieckiem,
to rosną szanse na zauważenie nieakceptowalnych wad u partnera. Ale
przecież zdarza się, że coś pozostanie niezauważone (to 'coś' to może
czasem być cała ideologia bycia razem), że pojawi się coś nowego,
wreszcie że oboje partnerzy zmienią się tak, że stopień niedopasowania
uczyni związek bezsensownym.
Gdzie jest granica, za którą nie warto już spalać się w walce o związek?
Do którego momentu trzeba walczyć? Przecież związek np.: składający się
z mężczyzny potrzebującego seksu 3x w tygodniu (nie kopulacji, tylko
seksu jako wyrazu miłości/miłości + spełnienia/orgazmu
_z_kochaną_kobietą_) i z kobiety chcącej kochać się 2x na kwartał nie
będzie związkiem szczęśliwym. Facet może walczyć, może szukać powodów
'oziębłości' partnerki, badać jej hormony i zapewniać romantyczne
rozrywki, może wreszcie ograniczać swoje potrzeby. Tylko czy będzie
szczęśliwy? Ona może tak, bo on 'nie będzie jej męczył', ale on? Czy w
efekcie związek będzie szczęśliwy? I da dzieciakowi szczęście + dobre
wzorce?
Wydaje mi się, że czasem lepiej się rozstać, zostawić dobre wspomnienia,
zapewnić dziecku/dzieciom dwoje zadowolonych z życia rodziców żyjących z
zadowolonymi z życia partnerami, niż żyć w takiej nieszczęśliwej
rodzinie...
Nie chcę usprawiedliwiać zdradzających facetów - to jest dość paskudne,
świadczy o jakimś tchórzostwie i o tym, że jednak często rządzi nimi
penis nie to, co w głowie/sercu. Ale czy nie jest też tak, że jeśli do
tej zdrady dochodzi, to znaczy że coś było na rzeczy? Że jakaś granica
została przekroczona? Że zyski ze związku są zdecydowanie mniejsze niż
straty?
Może czasem lepiej nie szukać powodów, metod ratowania, nie spalać się w
tysiącu nic nie dających rozmów, tylko pomyśleć, jak zminimalizować ból
i problemy rozstania?
Może czasem świadectwem odpowiedzialności i dojrzałości będzie
rozstanie, a nie skazana na porażkę walka?
Problem chyba w tym, żeby umieć rozpoznać, kiedy związek nie ma racji
bytu, a kiedy cięzka praca da cudowne efekty i 'żyli długo i
szczęśliwie'...

Pozdrawiam
--
Kami (zamyślona)
____________________________
k...@p...net
ICQ: 81442231 - GG# 436414

 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
29.11 Mrowka
30.11 Jacek
30.11 idiom
30.11 =sve@na=
30.11 Mrowka
30.11 Jacek
30.11 Kami
30.11 Mrowka
30.11 Grzegorz Janoszka
30.11 brow\(J\)arek
30.11 Elżbieta
30.11 Jacek
30.11 Jacek
30.11 Grzegorz Janoszka
30.11 Elżbieta
"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Analiza wyborcza
Deklaracja polityczna - Kukiz'15
Zbrodnie w majestacie prawa
Byle tylko do jesieni i wszystko się zmieni
Zjazd woJOWników
Re: Circuit Court PREDATOR Judge James J. Lombardi
Coś się komuś pomyliło.
Prymitywne Piractwo Prawne
Czy opiekunka dziecięca to dobry zawód?
Rusza rzadowy projekt "Heart" na swoim, wszystkim zostanie zabrane
NOWY: 2025-12-07 Algorytmy - komentarz [po lekturze ks.]
"Młodzieżowe Słowo Roku 2025 - głosowanie", ale bez podania znaczeń tych neologizmów
[polscy - przyp. JMJ] Naukowcy będą pracować nad zwiększeniem wiarygodności sztucznej inteligencji.
[polscy - przyp. JMJ] Naukowcy będą pracować nad zwiększeniem wiarygodności sztucznej inteligencji.
Reżim Talibów w Afganistanie zakazał kobietom: pracy w większości zawodów, studiowania, nauki w szkołach średnich i podstawowych!!!
Edukuję się jak używać Thunderbirda
NOWY: 2025-09-29 Alg., Strukt. Danych i Tech. Prog. - komentarz.pdf
Polska [masowo - przyp. JMJ] importuje paprykę, a polska gnije na polach
Kol. sukces po polsku: polscy naukowcy przywracają życie morskim roślinom
Tak działa edukacja Putina. Już przedszkolaki śpiewają, że są gotowe skonać w boju
Medycyna - czy jej potrzebujemy?
Atak na [argentyńskie - przyp. JMJ] badaczki, które zbadały szczepionki na COVID-19
Xi Jinping: ,,Prognozy mówią, że w tym stuleciu istnieje szansa dożycia 150 lat"
Zbrodnia 3 Maja
Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem