| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-01-13 20:57:27
Temat: Re: grunt to zakupy...
Użytkownik "Pyzol" <n...@s...ca> napisał w wiadomości
news:bu18gt$bsbcn$2@ID-192479.news.uni-berlin.de...
> > może wtedy mogłabym przemówic do niej
> > moze by mnie usłyszała
>
> Operowalabys tym jezykiem tylko wtedy, kiedy bylabys w podobnym do jej,
> stanie.
a jak terapeuci porozumiewają się z pacjentami?
muszą jakoś znaleźć wspólny język
a nie są w tym stanie co pacjeńci
(mam nadzieję ;))
>Chcesz?
nie, nie chcę ;)
ale czasem też nie bywam do końca przewidywalna
;)
Natalia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2004-01-13 21:12:34
Temat: Re: grunt to zakupy...
Użytkownik "nonnocere" <m...@g...pl> napisał w wiadomości > > nie
zaczyna się od worka, tylko od wymachów i wykopów na sucho ;))
>
> Na sucho mi nie wystarcza ;) Kieyś skończyłam kurs samoobrony, straż
> miejska u nas prowadziła. Dobrze mi robiły takie ćwiczenia.
bo ćwiczenia ogólnie są fajne
mnie dużo dały ;))
kondycja mi się poprawiła
nie schudłam jakoś specjalnie
ale też nie o to chodziło ;)
> > jak??
>
> Nie ma niestety gotowej recepty dla wszystkich. Każdy ma swoją, trzeba
> "tylko" w nią utrafić.
to wszystko jest takie skomplikowane
aż przerażające chwilami
nie do ogarnięcia
przynajmniej ja nie nadążam
> Czasem jest tak, że ktoś spostrzega wszystko całkiem inaczej. I bardzo
> ciężko przebić się przez to spostrzeganie.
usiłuję to pojąć na przykładzie
mojej niskiej samooceny
bo inni mi mówią, że ona jest zaniżona
a ja im nie wierzę
i to jest strasznie trudne do zmiany
to jest cały system myślenia do kitu
podobnie jest gdy ja tłumaczę innym że nie warto się zabijać
a oni mi nie wierzą
;)
Natalia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-01-13 21:15:18
Temat: Re: grunt to zakupy...
"Natalia" <k...@p...do_not_type_it.onet.pl> wrote in message
news:bu1m3n$717$1@news.onet.pl...
> a jak terapeuci porozumiewają się z pacjentami?
Zmuszaja ich do sluchania innego jezyka. Ale to sztuka, ktorej dluuuugo
trzeba sie uczyc.
Kaska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-01-13 21:19:29
Temat: Re: grunt to zakupy...
Użytkownik "Pyzol" <n...@s...ca> napisał w wiadomości
news:bu1n5m$cjnse$4@ID-192479.news.uni-berlin.de...
> > a jak terapeuci porozumiewają się z pacjentami?
>
> Zmuszaja ich do sluchania innego jezyka. Ale to sztuka, ktorej dluuuugo
> trzeba sie uczyc.
haha
to ja wolę boks ;)
prędzej się nauczę
pozdrowienia
Natalia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-01-14 06:59:16
Temat: Re: grunt to zakupy...Natalia wrote:
> bo ćwiczenia ogólnie są fajne
> mnie dużo dały ;))
> kondycja mi się poprawiła
> nie schudłam jakoś specjalnie
> ale też nie o to chodziło ;)
no schudnąć raczej ciężko, bo się człowieka robi bardziej "masywny" ;)
> to wszystko jest takie skomplikowane
> aż przerażające chwilami
> nie do ogarnięcia
> przynajmniej ja nie nadążam
w zrozumieniu może pomóc rozmowa z osobami, które to przeszły. I małymi
kroczkami doszły do normalności i świat stał się bardziej przyjazny.
Osoba, która pracowa z potencjalnymi samobójcami, opowiadała o takich
negocjacjach ze swoim podopiecznymi. Po pierwsze spotkania muszą być
częstrze, czasem w bardzo trudnych sytuacjach nawet codzienne. I na
każde kolejne spotkanie był omawiany kontrakt "że do kolejnego razu nie
odbierzesz sobie życia". Ludzie na to idą, tym bardziej, że sam fakt, że
sygnalizują komuś problem, świadczy o tym, że tak naprawdę chcą żyć.
Tylko jest ta inna siła, która tak mocno ciągnie w dół. Osoba, która
ewidentnie chce sobie odebrać życie, zwykle nie daje nam szansy, by je
uratować.
> usiłuję to pojąć na przykładzie
> mojej niskiej samooceny
> bo inni mi mówią, że ona jest zaniżona
> a ja im nie wierzę
> i to jest strasznie trudne do zmiany
> to jest cały system myślenia do kitu
>
> podobnie jest gdy ja tłumaczę innym że nie warto się zabijać
> a oni mi nie wierzą
> ;)
Cieszę się, że usiłujeś to pojąć. Nie każdy chce spróbować. Zwykle mówią
"wejś się w garść" itp...
kiedy ktoś inaczej spostrzega świat, jest skutkiem chemii mózgu i tego
od tak nie da się przeskoczyć. Przyczyna może być różna: zwykle zarówno
ze sfery biologicznej jak i psychicznej. Tego nie da się odzielić.
Tarapia poznawcza ma tu duże pole do popisu - bo pracuje właśnie nad tym
spostrzeganiem - siebie i świata. Ale ogólnie terapie psychologiczne
mają jeden zasadniczy "feler" - potrzeba czasu. A jak zagrożenie
odebraniem sobie życia jest bardzo wysokie, wtedy nie ma dużo tego
czasu. Wtedy farmakoterapia może się okazać konieczna, by dać sobie ten
czas.
--
Pozdrawiam, Magdalena S.
"Aby zdobywać wielkość, człowiek musi tworzyć, a nie odtwarzać"
Antoine de Saint - Exupery
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-01-14 08:39:39
Temat: Re: grunt to zakupy..."Natalia" napisała
w wiadomości news:bu1n01$a4a$1@news.onet.pl...
> > Czasem jest tak, że ktoś spostrzega wszystko całkiem inaczej. I bardzo
> > ciężko przebić się przez to spostrzeganie.
>
> usiłuję to pojąć na przykładzie
> mojej niskiej samooceny
> bo inni mi mówią, że ona jest zaniżona
> a ja im nie wierzę
> i to jest strasznie trudne do zmiany
> to jest cały system myślenia do kitu
>
> podobnie jest gdy ja tłumaczę innym że nie warto się zabijać
> a oni mi nie wierzą
No widzisz, jakie to proste. To znaczy - jak strasznie trudne.
Emocje rządzą rozumem. Rozumiesz? Zawsze i wszędzie -
- u "normalnych" i "nienormalnych", mądrych czy głupich.
Nie tylko w powyżej opisanych sytuacjach, w których
zdiagnozowałaś "cały system myślenia do kitu".
Nie uzdrowisz zatem chorych emocji u innego człowieka
usiłując trafić do jego rozumu, co zresztą jest bardzo
łatwe - i zazwyczaj nadzwyczaj mało skuteczne (jak
zresztą sama zauważasz).
Do emocji można podobno się jakoś dokopać - okrężną
drogą i bez użycia środków farmakologicznych, o ile rzecz
jasna nie mamy do czynienia z problemem natury organicznej,
na przykład uszkodzeniem mózgu, zakłóceniem równowagi
hormonalnej czy potencjalnie całą masą innych czynników.
"My", laicy i amatorzy, usiłujemy trochę intuicyjnie, trochę
na chybił-trafił, a trochę na zasadzie znanych mądrości
ludowych pomagać innym ludziom w ich problemach
emocjonalnych. Wszyscy wiemy o tym, że niekiedy
wystarczy kogoś uważnie wysłuchać, wczuć się w jego
trudne położenie, aby w jakiś niewytłumaczalny na logikę
sposób (bo bez podsuwania jakichkolwiek rozwiązań
dotyczących owej trudnej sytuacji) rozproszyć czy
zneutralizować "niedobre myśli", zatruwające świadomość
owego kogoś. Niestety, intuicyjne, ludowo-rozsądkowe
recepty bywają skuteczne, ale głównie w przypadku
delikwentów o zdrowych podstawach emocjonalnych.
Gdy ktoś ma lekko popaprane owe podstawy,
sprawa robi się trudna i poważna. Czy naprawdę
sądzisz, że jesteś w stanie skutecznie pomóc w takich
sytuacjach? Czy masz blade pojęcie o mechanizmach
generowania emocji, umiesz w kontrolowany sposób
docierać do wciąż tajemniczego i tylko z grubsza
poznanego "mózgu emocjonalnego"? Zauważ zresztą,
że to nie ty masz docierać do owego "mózgu", bo tylko
chory delikwent ma jakikolwiek "wewnętrzny" dostęp
do swoich "zaklętych rewirów". Musisz więc przekazać
choremu sposób, w jaki ma się *sam* wyleczyć.
Czy wiesz, jak w ogóle się za to zabrać?
Nie zamierzam Cię odwodzić od udzielenia jakiejkolwiek
pomocy Twojej znajomej czy przyjaciółce. Jeśli już coś
jednak chcesz robić, to staraj się docierać swoimi
emocjami do jej emocji. Wytęż swoją intuicję i odgadnij
jakiś najlepszy sposób. Nie przekonuj jej, że jest kochana,
potrzebna innym, tylko spraw, żeby to *odczuła*. No i za
wszelką cenę - i przede wszystkim - postaraj się ją
zaciągnąć do dobrego fachowca (co zresztą Magda
obok również bez żadnych niedomówień podpowiada).
A tutaj, na grupie, możemy co najwyżej leczyć zdrowych
ludzi. ;-)
--
Sławek
P.S. Tak po cichu mówiąc nie sądzę, aby ktokolwiek na
świecie miał pojęcie o mechanizmach generowania emocji
w zakresie pozwalającym na pełne zrozumienie i wyleczenie
dowolnych przypadków (nawet zakładając te lżejsze,
"nieorganiczne" ich odmiany). Terapeuci też posługują się
głównie intuicją, rozwijaną przez lata nauki i praktyki,
a wspomaganą intuicją swoich nauczycieli czy prekursorów
danego nurtu. Jak dla mnie, to nic innego, tylko szarlataneria
i magia, chociaż będąca niekiedy całkiem skuteczna. ;-)))
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-01-14 10:24:30
Temat: Re: grunt to zakupy...On Wed, 14 Jan 2004 09:39:39 +0100, "Slawek [am-pm]"
<sl_d[SPAM_BE]@gazeta.pl> wrote:
>Emocje rządzą rozumem. Rozumiesz? Zawsze i wszędzie -
>- u "normalnych" i "nienormalnych", mądrych czy głupich.
>Nie tylko w powyżej opisanych sytuacjach, w których
>zdiagnozowałaś "cały system myślenia do kitu".
Wyjątkowo zgodzę się z Kolegą. ;-))
>Nie uzdrowisz zatem chorych emocji u innego człowieka
>usiłując trafić do jego rozumu, co zresztą jest bardzo
>łatwe - i zazwyczaj nadzwyczaj mało skuteczne (jak
>zresztą sama zauważasz).
A tutaj złagodziłbym kategoryczność twierdzenia. Uważam, że
artykulacja emocji może niejako rykoszetem te emocje przeformułować.
Nazwanie pewnych odczuć może doprowadzić do ich ~korekty. Artykulacja
taka - to już domena "rozumnej mowy", toteż celowanie w rozum nie
zawsze jest bezsensowne. Oczywiście warunkiem sukcesu jest autentyczne
"wczucie się" w położenie osoby, którą chcemy "uzdrowić"; musimy
nawiązać kontakt z jej wewnętrzną logiką rozumienia świata. Samo
odwołanie się do kanonów poprawnego myślenia rzeczywiście na niewiele
się zda.
--
Amnesiak
------
"Człowiek jest miarą wszystkich rzeczy."
Protagoras
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-01-14 15:19:40
Temat: Re: grunt to zakupy...
Użytkownik "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_BE]@gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:bu2v8v$o26$1@atlantis.news.tpi.pl...
> > usiłuję to pojąć na przykładzie
> > mojej niskiej samooceny
> > bo inni mi mówią, że ona jest zaniżona
> > a ja im nie wierzę
> > i to jest strasznie trudne do zmiany
> > to jest cały system myślenia do kitu
> >
> > podobnie jest gdy ja tłumaczę innym że nie warto się zabijać
> > a oni mi nie wierzą
>
>
> No widzisz, jakie to proste. To znaczy - jak strasznie trudne.
tak, wiem, że to trudne
to właściwie jedyna rzecz jaką wiem ;)
jak z tą moją cholerną samooceną
nie widzę sposobu, by ją polepszyć
ale z tym można zyć
i nawet jest to fajne życie ;))
fajne życie może też mieć
osoba niezbyt rozgarnięta ;)
(za jaką się w gruncie rzeczy uważam) ;)
przecież nie muszę od razu realizować się zawodowo
czego z pewnością nie zrobię
w obecnym stanie mej samooceny
ale mogę poświęcić się całkowicie
życiu "domowemu"
;))
> Emocje rządzą rozumem. Rozumiesz? Zawsze i wszędzie -
> - u "normalnych" i "nienormalnych", mądrych czy głupich.
> Nie tylko w powyżej opisanych sytuacjach, w których
> zdiagnozowałaś "cały system myślenia do kitu".
kłopot jeszcze w tym, że taki "system myślenia do kitu"
nie jest mi zupełnie obcy ;)
a nadal go nie rozumiem
to mnie przeraża
> Nie uzdrowisz zatem chorych emocji u innego człowieka
ciekawe, czy ktoś w ogóle jest w stanie to zrobić...
(BTW, czy też byś powiedział, że moja samoocena to
kwestia "chorych emocji"?
> Do emocji można podobno się jakoś dokopać - okrężną
> drogą i bez użycia środków farmakologicznych, o ile
np jak?
Niestety, intuicyjne, ludowo-rozsądkowe
> recepty bywają skuteczne, ale głównie w przypadku
> delikwentów o zdrowych podstawach emocjonalnych.
;) dobrze wiem to po sobie
> Gdy ktoś ma lekko popaprane owe podstawy,
> sprawa robi się trudna i poważna. Czy naprawdę
> sądzisz, że jesteś w stanie skutecznie pomóc w takich
> sytuacjach?
nie, ;)
ale czy to znaczy że mam być wobec tego obojętna?
Czy masz blade pojęcie o mechanizmach
> generowania emocji, umiesz w kontrolowany sposób
> docierać do wciąż tajemniczego i tylko z grubsza
> poznanego "mózgu emocjonalnego"?
oki, nie mam
poddaję się ;))
Zauważ zresztą,
> że to nie ty masz docierać do owego "mózgu", bo tylko
> chory delikwent ma jakikolwiek "wewnętrzny" dostęp
> do swoich "zaklętych rewirów". Musisz więc przekazać
> choremu sposób, w jaki ma się *sam* wyleczyć.
> Czy wiesz, jak w ogóle się za to zabrać?
oczywiście, że nie
gdybym wiedziała, nie byłoby tych postów
no i sama wyciągnęłabym się z tej pieprzonej niskiej samooceny, a tu cóż,
uczę się z nią żyć jak najprzyjemniej
> Nie zamierzam Cię odwodzić od udzielenia jakiejkolwiek
> pomocy Twojej znajomej czy przyjaciółce. Jeśli już coś
> jednak chcesz robić, to staraj się docierać swoimi
> emocjami do jej emocji.
pech w tym,
mimo najszczerszych chęci, dzielenie się emocjami
nie jest moją mocną stroną
wychodzi mi tylko w obecności mego faceta
i to też nie zawsze :)
ale powtarzam - nauczyłąm się z tym żyć jak najprzyjemniej ;)
BTW też nie wierzę jakoś w skutecznośc działań psychoterapeutów
i to także nie jest optymistyczne ;)
pozdrowienia
Natalia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-01-14 15:37:19
Temat: Re: grunt to zakupy...
Użytkownik "nonnocere" <m...@g...pl> napisał w wiadomości
news:bu2pc1$g9$>
no schudnąć raczej ciężko, bo się człowieka robi bardziej "masywny" ;)
chciałabym wygladać na wątłą dzieweczkę
delikatne, chudziutkie ramiona ;)
mały biust...
a tu niestety...
jestem, hm, dość łaskawie obdarowana przez naturę ;))
> Osoba, która pracowa z potencjalnymi samobójcami, opowiadała o takich
> negocjacjach ze swoim podopiecznymi. Po pierwsze spotkania muszą być
> częstrze, czasem w bardzo trudnych sytuacjach nawet codzienne.
tak, wiem, też to już słyszałam ;)
Ludzie na to idą, tym bardziej, że sam fakt, że
> sygnalizują komuś problem, świadczy o tym, że tak naprawdę chcą żyć.
no nie wiem...
> Tylko jest ta inna siła, która tak mocno ciągnie w dół. Osoba, która
> ewidentnie chce sobie odebrać życie, zwykle nie daje nam szansy, by je
> uratować.
niestety,
ale już powoli dochodzę do siebie po tym s.
> Cieszę się, że usiłujeś to pojąć. Nie każdy chce spróbować. Zwykle mówią
> "wejś się w garść" itp...
często sama sobie tak mówię
działa przy wielu okazjach
z wyjątkiem niskiej samooceny, o której wytrwale
jakoś od wczoraj tu trąbię, tytułem przykładu ;)
swojego czasu osiągnęłam już taki stan
że tak nisko się ceniłam, że uważałam, że byle słowo w moim wykonaniu,
choćby "dzień dobry"
niewarte jest niczyjej uwagi
w związku z tym naprawde nic nie mówiłam
teraz jest całkiem dobrze ;)
(mówie sąsiadkom dzień dobry ;)))
> kiedy ktoś inaczej spostrzega świat, jest skutkiem chemii mózgu i tego
> od tak nie da się przeskoczyć. Przyczyna może być różna: zwykle zarówno
> ze sfery biologicznej jak i psychicznej. Tego nie da się odzielić.
> Tarapia poznawcza ma tu duże pole do popisu - bo pracuje właśnie nad tym
> spostrzeganiem - siebie i świata. Ale ogólnie terapie psychologiczne
> mają jeden zasadniczy "feler" - potrzeba czasu. A jak zagrożenie
> odebraniem sobie życia jest bardzo wysokie, wtedy nie ma dużo tego
> czasu. Wtedy farmakoterapia może się okazać konieczna, by dać sobie ten
> czas.
a możliwe jest całkowite wyleczenie terapią kogoś, kto
ma takie problemy?
pozdrowienia
Natalia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-01-14 18:22:52
Temat: Re: grunt to zakupy...Natalia wrote:
> a możliwe jest całkowite wyleczenie terapią kogoś, kto
> ma takie problemy?
Kiedyś uważano, że na przykład w przypadku depresji tylko
farmakoterapia. Ostatnio jest coraz więcej doniesień na temat badań nad
skutecznością psychoterapii czy farmokoterapii. I wychodzi, że są równie
skuteczne.
A czy całkowite wyleczenie jest możliwe.. hmm.. zależy czego wyleczenie.
Jeżeli chodzi o zaburzenia z kręgu depresyjnych, to mogą byc całkowicie
wyleczalne i często się tak dzieje (jak terapia trafiona w sedno
sprawy). Tym bardziej jeśli przyczyna jest bardziej biologiczna.
Bywa też, że czyjeś uwarunkowania osobowościowe predysponują kogoś do
zaburzeń depresyjnych. Ale te predyspozycje, mogą być też w kwestii
przyjętej normy i taka osoba może dobrze funkcjonować społecznie, choć
może być jej trudniej. Ale czy to leczyć? Raczej poznać samego siebie,
swoje możliwości i ograniczenia. I robić z tym co się zechce :) Czasem
niektórzy lubią swoją "melancholię" :). Na siłę nie ma co tu zmieniać.
Chyba, że ktoś sam zechce.
--
Pozdrawiam, Magdalena S.
"Aby zdobywać wielkość, człowiek musi tworzyć, a nie odtwarzać"
Antoine de Saint - Exupery
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |