Data: 2002-04-30 11:28:17
Temat: jak pomaga się samotnym matkom w moim mieście
Od: "Monika Gibes" <i...@p...wp.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Alex Jańczak <o...@z...com.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:aalcpp$j0p$...@n...tpi.pl...
> I ja poproszę, na moim osiedlu właśnie rodzi się coś w rodzaju cyklicznych
> spotkań dla samotnych matek, ciekawe na co mogę się natknąć :)
Mam nadzieję, że Ty na coś takiego się nie natkniesz, że to jednostkowy
przypadek.
Chyba jednak napiszę na ogólnym:
Zacznę od wprowadzenia:
Mieszkam w 100 tysięcznym mieście, w którym kościołów jest bardzo dużo
(niemal każde nieduże osiedla ma swój własny kościół, a do tego dochodzi
jeszcze jeden, zbudowany w latach 80, dwupiętrowy moloch,w którym bez
problemu zmieściliby się w ciągu jednej niedzieli wszyscy
wierni-praktykujący z naszego miasta). Dlatego miasto postanowiło, że nie
przeznaczy już nowego gruntu pod kościół. Za to przeznaczyło ziemię na
ośrodek pomocy dla samotnych matek - grunt dostał Kościół bo miał tam
stworzyć taki właśnie ośrodek.
Kiedy dwa lata temu wróciłam z MIśkiem do swojego miasta i po kilku
miesiącach otrząsnęłam się z marazmu i znalazłam pracę, pomyślałam, że
ponieważ mnie się udało wyjść z dołka, mogłabym pomóc innym. Przy okazji
chciałam komuś oddać wózek, z którego wyrósł właśnie półroczny Misiek.
Zadzwoniłam do Ośrodka Pomocy Społecznej i tam dowiedziałam sie, ze oni w
żaden specjalny sposób nie zajmują się samotnymi matkami, bo te przeszły pod
skrzydła ośrodka kościelnego, wspomaganego z budżetu miasta. Któregoś dnia
wybrałam się na wiosenny spacer do tego ośrodka, żeby porozmawiać o tym, jak
mogłabym pomóc - wymyśliłam sobie, że mogłabym zrobić stronę internetową
ośrodka, rozreklamować go w sieci, spróbować znaleźć sponsorów itp. - zrobić
coś z działki public relation, bo to potrafię. Kiedy trafiłam na miejsce
zastałam tam - w pełni wykończony mały kościół, niemal wykończony średniej
wielkości dom i barak, któremu jeszcze daleko było do stanu
surowego-zamkniętego. Od ciecia dowiedziałam się, że kościół już
funkcjonuje, ale jest otwarty tylko w czasie mszy, plebania (ów dom, niemal
wykończony) będzie używana lada moment a na razie ksiądz proboszcz z wikarym
mieszkają w sąsiedniej parafii, a na ośrodek przyjdzie jeszcze trochę
poczekać (to ten barak). Dostałam numer do księży z tej parafii. Zadzwoniłam
tam. Mój zapał, żeby pomagać ośrodkowi został szybko ostudzony informacją o
tym, że ośrodek nie ruszy szybciej niż na jesieni (bo "sponsorzy nie są zbyt
chojni") i moja pomoc w niczym się im nie przyda. Przypomniałam sobie
jeszcze o wózku i ubrankach, które mogłabym podarować jakiejść kobiecie w
potrzebie. Ksiądz nie ukrywał, że nie jest w stanie wskazać mi choćby jednej
takiej matki - tłumaczył się, że ośrodek jeszcze nie funkcjonuje, więc nie
ma pojęcia, kto może potrzebowac pomocy i zaproponował, aby zgłosiła się z
tymi rzeczami po jego otwarciu.
To było dwa lata temu. Na koniec dodam, że ośrodek dalej nie jest skończony,
ale na plebanii w między czasie wymieniono okna na takie, przez które
parafianie z sąsiedniego bloku nie mogą zaglądać do pokoju proboszcza ;-)
I tak wygląda w moim mieście pomoc dla samotnych matek.
Monika
|