Data: 2001-09-27 15:31:37
Temat: kursy - dosc dlugie
Od: cezary gmyz <c...@z...dwws.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Tak mi chodzi po glowie bo wlasnie pisze tekst o rozmaitych kursach dlaczego
w Polsce nie ma kursow gotowania. Rozmawialem na ten temat nawet z Magda B.
przez telefon i ona opowiedziala mi jak to w USA wyglada. Zagladnalem na
strony na temat tych kursow i popadlem w zachwycenie bogata tematyka tych
kursow. Zreszta zobaczcie sami
http://www.sbcc.cc.ca.us/rt/ce/cooking.htm
Sprobowalem przeszukac polskie strony, wbilem haslo kurs gotowania i
wywalilo mi liste wynikow z propozycjami nauki gotowanie w Sienie we
Wloszech, na Santorini i pare informacji o dzialalnosci zacnych Kol Gospodyn
Wiejskich ale tylko dla czlonkin. W Warszawie nie znalazlem ani jednego
kursu czy warszatu gotowania. Jedyny z intersujacych mnie kursow dotyczyl
kursu na temat wina. Jednak jego koszt byl w stanie zabic chyba
najwytrzymalszych z was: 950 PLN podczas, gdy takie kursy w USA kosztuja
maks 50 USD. Ja powiem szczerze choc wiem troche o gotowaniu chetnie bym sie
podszkolil w wielu dziedzinach: np kuchni wloskiej.
Potem znalazlem w internecie kobiete, ktora naucza tanca irlandzkiego i do
niej zadzwonilem. Gadalismy z pol godziny ale najwazniejsze co mi
powiedziala to, ze takie kursy odpowiednio zorganizowane moga sie obejsc bez
dotacji. U niej kurs kosztuje 150 PLN i kwota ta pokrywa koszta wynajecia
sali a jeszcze troche z tego zostaje na potrzeby szkoly i utrzymanie
instruktorow.
Moze skoro nikt ich nie organizuje moznaby pomyslec samemu o takim kolku
samoksztalceniowym. Marzyloby mi sie by zapraszac jako instruktorow kucharzy
niekoniecznie zawodowcow z roznych krajow, w Warszawie przeciez i w innych
duzych miastach jest ich zatrzesienie. Magda mi opowiadal, ze na takich
kursach ucza nie tylko zawodowcy z papierami ale rowniez ludzie bez
kulinarnego wyksztalcenia ale swietnie gotujacy. Sama Magda tez wyklada.
Ja, gdyby cos takiego istanialo, w trzy sekundy bym sie zapisal na przyklad
na kurs tradycyjnego polskiego wedliniarstwa.
W duzych miastach moznaby przeciez korzystac z bazy szkol gastronomicznych,
mowie o bazie lokalowej czy tez kuchniowej nie kadrze pedagogicznej bo z
nimi roznie bywa.
Procz tego trafilem tez, informacje, ze na kurs gotowania wedlug badan
OBOP-u zapisaloby sie chetnie 5 procent Polakow. Jezeli w Warszawie mieszka
ok miliona osob to daje to liczbe 50 tysiecy potencjalnych chetnych. Legion
caly. Ja sam ciagle sie ucze na przyklad podgladajac programy telewizyjne
ale na przyklad ta efektowana sztuczka z podrzucaniem jedzeniem na patelni
ciagle srednio mi wychodzi mimo, ze ogladalem ja na zwolnionym tempie.
Chcialbym od Was wiedziec czego byscie chcieli sie uczyc na takich kursach?
Czarek
|