Strona główna Grupy pl.sci.psychologia to może być przełom

Grupy

Szukaj w grupach

 

to może być przełom

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 78


« poprzedni wątek następny wątek »

51. Data: 2008-04-07 12:23:13

Temat: Re: to może być przełom
Od: gazebo <g...@c...net> szukaj wiadomości tego autora

michal pisze:
>
>> po prostu jestem zdania, ze taka wiedza to potega :) czasem ofc
>> trzeba w ramach obowiazujacych norm/obyczajow czy tez w ramach
>> zadoscuczynienia drugiej polowie kazac komus spadac na molo, ale
>> ogolnie jestem zdania, ze to sa naprawde wyjatki
>
> Potęga jest potrzebna, żeby pokonać wroga. Moj partnerka nie jest moim
> wrogiem, więc nie mam zamiaru wytaczać przeciwko niej dział.
>

pewnie sie zle wyrazilem, chodzilo mi o ludzi, ktorzy nas zaczepiaja,
dla partnerki jak najbardziej robimy te rzeczy ale jak napisalem
niekoniecznie slusznie

--
The Gnome

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


52. Data: 2008-04-07 12:40:31

Temat: Re: to może być przełom
Od: "michal" <6...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

gazebo wrote:
>>> po prostu jestem zdania, ze taka wiedza to potega :) czasem ofc
>>> trzeba w ramach obowiazujacych norm/obyczajow czy tez w ramach
>>> zadoscuczynienia drugiej polowie kazac komus spadac na molo, ale
>>> ogolnie jestem zdania, ze to sa naprawde wyjatki

>> Potęga jest potrzebna, żeby pokonać wroga. Moj partnerka nie jest
>> moim wrogiem, więc nie mam zamiaru wytaczać przeciwko niej dział.

> pewnie sie zle wyrazilem, chodzilo mi o ludzi, ktorzy nas zaczepiaja,
> dla partnerki jak najbardziej robimy te rzeczy ale jak napisalem
> niekoniecznie slusznie

Nie wiem, do czego odnosisz słuszność.

--
pozdrawiam
michał


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


53. Data: 2008-04-07 13:00:20

Temat: Re: to może być przełom
Od: gazebo <g...@c...net> szukaj wiadomości tego autora

michal pisze:
>> pewnie sie zle wyrazilem, chodzilo mi o ludzi, ktorzy nas zaczepiaja,
>> dla partnerki jak najbardziej robimy te rzeczy ale jak napisalem
>> niekoniecznie slusznie
>
> Nie wiem, do czego odnosisz słuszność.
>


do calosci zagadnienia, mozesz kazac spieprzac babie durnej, ktora zle
mowi o osobie, na ktorej ci (mi) zalezy, ekstremalnie mozna nawet komus
wpieprzyc za to samo czyli za obraze osoby, o ktora sie troszczymy,
uwazam, ze bradzo rzadko sytuacja tego od nas wymaga, o wiele czesciej
nie tylko zdrowiej dla wszytskich ale i z pozytkiem zdobytych informacji
na przyszlosc jest dac komus wygadac swoje, niech sobie pogada, mowiac
wprost, ja ufam/znam/kocham i nie musze tego udowadniac, wiekszym
zyskiem jest dla mnie poznac ludzi, ktorzy mnie/ciebie oczerniaja,
emocje chowam w trabke, przykladowo, przychodzi do mnie baba i mowi, ze
moja sie puszcza, a ja na to, ze to straszne, ze mnie tam nie bylo bo
trojkat to jest totslkny odjazd i faktycznie nie zrobie teraz zonie
obiaduu za kare i co pni mi jeszcze radzi na przyszlosc

--
The Gnome

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


54. Data: 2008-04-07 13:06:03

Temat: Re: to może być przełom
Od: "michal" <6...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

tren R wrote:

>> Myślałem, że juz wykazałem, dlaczego te przykłady nie są
>> porównywalne. Relacje z moją żoną, mają znaczenie i rzutują na
>> codzienną moja egzystencję. Problem ustalania granicy między życiem
>> a śmiercią, nie spędza mi snu z powiek. Mogę go traktować, jako
>> interesujaca ciekawostkę.

> nie porównuję sytuacji tylko mechanizmy.

Jednak te mechanizmy są przypisane sytuacjom o różnym znaczeniu dla
jednostki. Najważniejszym więc "mechanizmem" powinien tu być rozsądek,
czysta kalkulacja. Co mi przyjdzie z wertowania czasopism naukowych,
zasięgania osobistych opinii autorytetów w dziedzinie medycyny, po to, żeby
udowodnić na grupie psp, że ten akurat przypadek jest zmartwychstaniem albo
pomyłką lekarza - kiedy sprawa mnie osobiście nie dotyka.
Inny więc mechanizm stosuje człowiek w szukaniu prawdy, kiedy tematem jest
ciekawostka przyrodnicza, a innym, kiedy od prawdy zależy jego dzień
jutrzejszy.

>>> stosowanie strategii konfirmacyjnej w tym przypadku jest szczególnym
>>> naużyciem

>> Z punktu widzenia logiki, konfirmacja jest zawsze pozytywnym
>> zdarzeniem. Sprecyzuj więc może, co miałeś na myśli, zarzucając
>> nadużycie.

> nie jestem pewien czy się dobrze zrozumieliśmy.
> poprzez strategię konfirmacyjną w tym przypadku rozumiem nie
> dopuszczanie do analizy przypadków, które są sprzeczne z hipotezą. a
> tak jest w przypadku stwierdzenia śmierci mózgowej - transplantacja
> pozbawia 'ofiarę' możliwości dowiedzenia, że była 'żywa'. tutaj widzę
> owo nadużycie.
> ty również, nie dopuszczając informacji 'od sąsiadki' [szerzej biorąc
> - informacji, które pokazują "prawdę"] stosujesz taką strategię.

A gdzie popełniam nadużycie? Odnośnie sąsiadki, czy sensacyjnej informacji?

Odnośnie stwierdzenia śmierci mózgowej, żeby pokusić się o jakąkolwiek
opinię tego przypadku (zakładam już, że ta dziedzina leży w kręgu moich
żywotnych zainteresowań), potrzebowałbym rzetelnych informacji z różnych
źródeł. Notatka prasowa, wzmianka w Internecie, czy nawet sensacyjny artykuł
taką rzetelną informacja nie jest. Dla mnie.

Natomiast w przypadku plotkowania, czy donoszenia sąsiadki na moją żonę,
byłbym w zupełnie innej sytuacji. Jej informacje byłyby dla naszego związku
krzywdzące. O zdradzie mojej żony mam prawo dowiadywać się tylko od niej.
Ona jest wolnym człowiekiem i dysponuje swoim życiem. Jeśli zechce mi o tym
powiedzieć, to się dowiem. Sąsiadka czy ktokolwiek inny może sobie dowoli
magiel uprawiać bez skutków dla naszego związku. Skutki odczuje zapewne moja
relacja z nią.

--
pozdrawiam
michał


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


55. Data: 2008-04-11 13:07:12

Temat: Re: to może być przełom
Od: tren R <t...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

On 7 Kwi, 15:06, "michal" <6...@g...pl> wrote:

> Co mi przyjdzie z wertowania czasopism naukowych,
> zasięgania osobistych opinii autorytetów w dziedzinie medycyny, po to, żeby
> udowodnić na grupie psp, że ten akurat przypadek jest zmartwychstaniem albo
> pomyłką lekarza - kiedy sprawa mnie osobiście nie dotyka.

nie wiem czemu stawiasz tezę, że "ktoś" tu cokolwiek chce udowodnić.
temat jest poddany pod dysputę. moje stanowisko w tej kwestii
kontrujesz stwierdzeniami o braku pełnych informacji bądź o niskiej
użyteczności informacji dla ciebie.
wszak nie o to chodzi. nawet nie odnosząc się do artykułu zlinkowanego
przeze mnie - dyskusja wydaje się ciekawa, zwłaszcza w świetle
vonbraunowego spostrzeżenia - o braku możliwości weryfikacji stanu
śmierci mózgowej, z prostej przyczyny - materiał zostaje pobrany,
czyli przysłowiowy gwóźdź do trumny zostaje wbity.
zresztą - ja podałem tylko ciekawostkę, ale włąśnie mocno zainspirował
mnie wątek sprzed kilku lat, który przypomniał gazebo. na nim tak na
prawdę opieram swoje przemyślenia.
jeśli masz coś do powiedzenia w temacie, to chętnie się dowiem co.
jeśli nie masz, to nie musisz powtarzać, że źródła są nierzetelne,
lekarze źle interpretują wyniki a poza tym dyskusja o tym nic ci nie
daje.

> Inny więc mechanizm stosuje człowiek w szukaniu prawdy, kiedy tematem jest
> ciekawostka przyrodnicza, a innym, kiedy od prawdy zależy jego dzień
> jutrzejszy.

to jakaś nowomowa :)
"mechanizm szukania prawdy" - co to jest?

> A gdzie popełniam nadużycie? Odnośnie sąsiadki, czy sensacyjnej informacji?

odnośnie traktowania przytoczonych informacji jako humbugu. nie
wnikając w problem,
niezależnie od prawdziwości/fałszywości tej informacji, ale
deprecjonując nawet dyskusję o nim.


> Natomiast w przypadku plotkowania, czy donoszenia sąsiadki na moją żonę,
> byłbym w zupełnie innej sytuacji. Jej informacje byłyby dla naszego związku
> krzywdzące. O zdradzie mojej żony mam prawo dowiadywać się tylko od niej.
> Ona jest wolnym człowiekiem i dysponuje swoim życiem. Jeśli zechce mi o tym
> powiedzieć, to się dowiem.

uczepiłeś się jak pijany płota.
zwizualizuj sobie zatem anjlepszego twojego przyjaciela, który z bólem
serca
przychodzi do ciebie z informacją o zdradzie twojej żony.
nie chodzi mi o to - kto ci coś mówi - ale o nowe informacje, które
możesz zbagatelizować
ale jednak mogą one istotnie zmienić twoje życie. nawet jeśli cię nie
interesują.

> Sąsiadka czy ktokolwiek inny może sobie dowoli
> magiel uprawiać bez skutków dla naszego związku. Skutki odczuje zapewne moja
> relacja z nią.

zabija się posłańca przynoszącego złe wieści...?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


56. Data: 2008-04-12 02:21:47

Temat: Re: to może być przełom
Od: "michal" <6...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

tren R wrote:
>> Co mi przyjdzie z wertowania czasopism naukowych,
>> zasięgania osobistych opinii autorytetów w dziedzinie medycyny, po
>> to, żeby udowodnić na grupie psp, że ten akurat przypadek jest
>> zmartwychstaniem albo pomyłką lekarza - kiedy sprawa mnie osobiście
>> nie dotyka.

> nie wiem czemu stawiasz tezę, że "ktoś" tu cokolwiek chce udowodnić.
> temat jest poddany pod dysputę. moje stanowisko w tej kwestii
> kontrujesz stwierdzeniami o braku pełnych informacji bądź o niskiej
> użyteczności informacji dla ciebie.

Przyjmij to może, jako moje stanowisko?

> wszak nie o to chodzi. nawet nie odnosząc się do artykułu zlinkowanego
> przeze mnie - dyskusja wydaje się ciekawa, zwłaszcza w świetle
> vonbraunowego spostrzeżenia - o braku możliwości weryfikacji stanu
> śmierci mózgowej, z prostej przyczyny - materiał zostaje pobrany,
> czyli przysłowiowy gwóźdź do trumny zostaje wbity.
> zresztą - ja podałem tylko ciekawostkę, ale włąśnie mocno zainspirował
> mnie wątek sprzed kilku lat, który przypomniał gazebo. na nim tak na
> prawdę opieram swoje przemyślenia.
> jeśli masz coś do powiedzenia w temacie, to chętnie się dowiem co.
> jeśli nie masz, to nie musisz powtarzać, że źródła są nierzetelne,
> lekarze źle interpretują wyniki a poza tym dyskusja o tym nic ci nie
> daje.

Ale mogę, prawda? Jak to jest ze swobodą wypowiedzi tutaj? Mogę tak
zinterpretwać swoje zdanie na ten temat? To jest moje trzeźwe spojrzenie
laika na sensacyjną wiadomość. Przyjąłem też do wiadomości, że Ciebie
szokuje taka informacja i wzbudza filozoficzno-praktyczne podejrzenia, że
jakiś bliżej nieokreślony procent dawców pośmiertnych jednak na stole
jeszcze żyło.
Wczoraj wieczorem przypadkiem na "Discovery civilization" dowiedziałem się,
że istnieje tzw. grupa zwoleników spiskowej teorii lotu na księżyc Apollo 11
(czy jakoś tak). Zwolennicy spisków twierdzą, że lądowanie Apollo 11 było
mistyfikacją stworzoną w celach propagandowych w studio telewizyjnym. To
było ciakwsze. Dla mnie oczywiście. Także nie mam wątpliwości, że relacje z
lotu załogowego były prawdziwe.

>> Inny więc mechanizm stosuje człowiek w szukaniu prawdy, kiedy
>> tematem jest ciekawostka przyrodnicza, a innym, kiedy od prawdy
>> zależy jego dzień jutrzejszy.

> to jakaś nowomowa :)
> "mechanizm szukania prawdy" - co to jest?

Sam sobie takie "urządzenie" skleciłeś. Ja czytam swoje zdanie i nie widzę
takiego określenia. ;)
Pisząc "mechanizm" miałem na myśli sposób myślenia w szukaniu prawdy.


>> A gdzie popełniam nadużycie? Odnośnie sąsiadki, czy sensacyjnej
>> informacji?

> odnośnie traktowania przytoczonych informacji jako humbugu. nie
> wnikając w problem,
> niezależnie od prawdziwości/fałszywości tej informacji, ale
> deprecjonując nawet dyskusję o nim.

Przecież dyskutujemy.

>> Natomiast w przypadku plotkowania, czy donoszenia sąsiadki na moją
>> żonę, byłbym w zupełnie innej sytuacji. Jej informacje byłyby dla
>> naszego związku krzywdzące. O zdradzie mojej żony mam prawo
>> dowiadywać się tylko od niej. Ona jest wolnym człowiekiem i
>> dysponuje swoim życiem. Jeśli zechce mi o tym powiedzieć, to się
>> dowiem.

> uczepiłeś się jak pijany płota.
> zwizualizuj sobie zatem anjlepszego twojego przyjaciela, który z bólem
> serca
> przychodzi do ciebie z informacją o zdradzie twojej żony.

Nie ja podawałem przykład z doniesieniem o zdradzie żony dla porównania z
doniesieniem prasowym.
Przyjaciela już takiego miałem. Rezultat - nie jest moim przyjacielem. Pisał
do mnie listy co miesiąc, kiedy mieszkałem w internacie i opowiadał w nich o
tym, co moja dziewczyna robi i z kim się spotyka w czasie mojej
nieobecności. "Awaryjnie" wróciłem do domu rzucając szkołę, żeby osobiście
dopilnować zagrożonej miłości. Z dzisiejszej perspektywy widzę to tak, że
dziewczynie usiłował odebrać prawo do samodecydowania o swoich poczynaniach.
Myślał wg swoich norm moralnych, że ona powinna być moją własnością i ktoś
tę własność sprzeniewierza. A to była sprawa między mną i nią. Bez niego.
Proste jak sztacheta w płocie, którego się czepiam. :)

> nie chodzi mi o to - kto ci coś mówi - ale o nowe informacje, które
> możesz zbagatelizować
> ale jednak mogą one istotnie zmienić twoje życie. nawet jeśli cię nie
> interesują.

W przypadku z moim przyjacielem zmieniły moje życie. Ale to było dawno temu.
Wtedy myślałem inaczej. Dzisiaj nie sądzę, żeby podobna historia miała
podobną moc sprawczą. Doradzę każdemu mężowi, że jeśli ktoś przychodzi
powiedzieć coś złego o jego żonie, to niekoniecznie jest przyjacielem jego
związku. Natomiast informacja o przypadku "zmartwychstania" ma miejsce
obecnie, nieprawdaż? Więc dzisiaj mam do niej taki stosunek, jak starałem
się wyrazić.

>> Sąsiadka czy ktokolwiek inny może sobie dowoli
>> magiel uprawiać bez skutków dla naszego związku. Skutki odczuje
>> zapewne moja relacja z nią.

> zabija się posłańca przynoszącego złe wieści...?

Nie toleruje się wtracania w nie swoje sprawy, ponieważ mówimy o
donosicielstwie.

--
pozdrawiam
michał


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


57. Data: 2008-04-12 06:20:35

Temat: Re: to może być przełom
Od: tren R <t...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora

michal pisze:

> Przyjąłem też do wiadomości, że Ciebie
> szokuje taka informacja i wzbudza filozoficzno-praktyczne podejrzenia,
> że jakiś bliżej nieokreślony procent dawców pośmiertnych jednak na stole
> jeszcze żyło.

wzbudza podejrzenia, ale nie szokuje.

> Wczoraj wieczorem przypadkiem na "Discovery civilization" dowiedziałem
> się, że istnieje tzw. grupa zwoleników spiskowej teorii lotu na księżyc
> Apollo 11 (czy jakoś tak). Zwolennicy spisków twierdzą, że lądowanie
> Apollo 11 było mistyfikacją stworzoną w celach propagandowych w studio
> telewizyjnym. To było ciakwsze. Dla mnie oczywiście. Także nie mam
> wątpliwości, że relacje z lotu załogowego były prawdziwe.

no ale co z tego?

>>> Inny więc mechanizm stosuje człowiek w szukaniu prawdy, kiedy
>>> tematem jest ciekawostka przyrodnicza, a innym, kiedy od prawdy
>>> zależy jego dzień jutrzejszy.
>
>> to jakaś nowomowa :)
>> "mechanizm szukania prawdy" - co to jest?
>
> Sam sobie takie "urządzenie" skleciłeś. Ja czytam swoje zdanie i nie
> widzę takiego określenia. ;)
> Pisząc "mechanizm" miałem na myśli sposób myślenia w szukaniu prawdy.

więc jakie są te sposoby myślenia? o jednym z nich już ci wspominałem -
ale chyba niewiele ci to powiedziało. "sposób myślenia w szukaniu
prawdy" - jaki sposób / sposoby zastosowałeś w przypadku śmierci
mózgowej oraz lądowania apollo?


> Przecież dyskutujemy.

nie, raczej nie. to taka zwykła pyskówka.


>> uczepiłeś się jak pijany płota.
>> zwizualizuj sobie zatem anjlepszego twojego przyjaciela, który z bólem
>> serca
>> przychodzi do ciebie z informacją o zdradzie twojej żony.
>
> Nie ja podawałem przykład z doniesieniem o zdradzie żony dla porównania
> z doniesieniem prasowym.

ROTFL
przypomniał mi się skecz z tartakiem i sękiem - kojarzysz?
coś powiedziane "przy okazji" zaczyna żyć własnym życiem.
olej tą żonę, olej wszystkie żony na świecie!
chodziło mi o WERYFIKACJę DOSTARCZONYCH NOWYCH INFORMACJI.
aż boję sie podawać kolejny przykład - bo znowu się go uczepisz
i zaczniesz roztrząsać widłami jego treść, zamiast skupić się na
analizie jego szlachetnej struktury :)

> A to była sprawa
> między mną i nią. Bez niego. Proste jak sztacheta w płocie, którego się
> czepiam. :)

tak, tylko, że ja w ogóle nie o tym kolego :)

>> nie chodzi mi o to - kto ci coś mówi - ale o nowe informacje, które
>> możesz zbagatelizować
>> ale jednak mogą one istotnie zmienić twoje życie. nawet jeśli cię nie
>> interesują.
>
> W przypadku z moim przyjacielem zmieniły moje życie. Ale to było dawno
> temu. Wtedy myślałem inaczej. Dzisiaj nie sądzę, żeby podobna historia
> miała podobną moc sprawczą.

mam propozycję - nie rozmawiajmy już o twoich perypetiach miłosnych, ok? :)

> Doradzę każdemu mężowi, że jeśli ktoś
> przychodzi powiedzieć coś złego o jego żonie, to niekoniecznie jest
> przyjacielem jego związku.

a co byś doradzał żonom?!
zabawny z ciebie gość, szczerze mówiąc. :)


>> zabija się posłańca przynoszącego złe wieści...?
>
> Nie toleruje się wtracania w nie swoje sprawy, ponieważ mówimy o
> donosicielstwie.

ok, jeszcze raz wrócę w twój świat. wałkowany temat, ale coś można z
niego jeszcze wycisnąć.
przyjaciel by ci "donosił" czy informował?

zakładając, że TY jesteś przyjacielem kogoś, o kim wiesz, że zdradza go
żona.
powiesz mu?

--
http://a.co.po.nas.pozostanie.patrz.pl
http://siodme.niebo.patrz.pl
tre Niro, tren hakker
a wszystko to ja! a wszystko to ja!

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


58. Data: 2008-04-12 15:18:35

Temat: Re: to może być przełom
Od: "michal" <6...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

tren R wrote:
>> Przyjąłem też do wiadomości, że Ciebie
>> szokuje taka informacja i wzbudza filozoficzno-praktyczne
>> podejrzenia, że jakiś bliżej nieokreślony procent dawców
>> pośmiertnych jednak na stole jeszcze żyło.

> wzbudza podejrzenia, ale nie szokuje.

Ok.

>> Wczoraj wieczorem przypadkiem na "Discovery civilization"
>> dowiedziałem się, że istnieje tzw. grupa zwoleników spiskowej teorii
>> lotu na księżyc Apollo 11 (czy jakoś tak). Zwolennicy spisków
>> twierdzą, że lądowanie Apollo 11 było mistyfikacją stworzoną w
>> celach propagandowych w studio telewizyjnym. To było ciakwsze. Dla
>> mnie oczywiście. Także nie mam wątpliwości, że relacje z lotu
>> załogowego były prawdziwe.

> no ale co z tego?

Może to, że trudno mnie skierować przeciw uznanym przez naukę tezom i to
przy pomocy sensacyjnych informacji. I zalecałbym takie podejście innym.

>>>> Inny więc mechanizm stosuje człowiek w szukaniu prawdy, kiedy
>>>> tematem jest ciekawostka przyrodnicza, a innym, kiedy od prawdy
>>>> zależy jego dzień jutrzejszy.

>>> to jakaś nowomowa :)
>>> "mechanizm szukania prawdy" - co to jest?

>> Sam sobie takie "urządzenie" skleciłeś. Ja czytam swoje zdanie i nie
>> widzę takiego określenia. ;)
>> Pisząc "mechanizm" miałem na myśli sposób myślenia w szukaniu prawdy.

> więc jakie są te sposoby myślenia? o jednym z nich już ci wspominałem
> - ale chyba niewiele ci to powiedziało. "sposób myślenia w szukaniu
> prawdy" - jaki sposób / sposoby zastosowałeś w przypadku śmierci
> mózgowej oraz lądowania apollo?

Musiałbym Ci dość pokaźny wykład zrobić, żeby Ci to wyjaśnić. Nie widzę
jednak w tym żadnej korzyści dla Ciebie i dla mnie. Zbyt dużo nas dzieli
właśnie w sposobie myślenia.

>> Przecież dyskutujemy.

> nie, raczej nie. to taka zwykła pyskówka.

Mówisz za siebie.

>>> uczepiłeś się jak pijany płota.
>>> zwizualizuj sobie zatem anjlepszego twojego przyjaciela, który z
>>> bólem serca
>>> przychodzi do ciebie z informacją o zdradzie twojej żony.

>> Nie ja podawałem przykład z doniesieniem o zdradzie żony dla
>> porównania z doniesieniem prasowym.

> ROTFL
> przypomniał mi się skecz z tartakiem i sękiem - kojarzysz?
> coś powiedziane "przy okazji" zaczyna żyć własnym życiem.
> olej tą żonę, olej wszystkie żony na świecie!
> chodziło mi o WERYFIKACJę DOSTARCZONYCH NOWYCH INFORMACJI.
> aż boję sie podawać kolejny przykład - bo znowu się go uczepisz
> i zaczniesz roztrząsać widłami jego treść, zamiast skupić się na
> analizie jego szlachetnej struktury :)

Ty się naprawdę o mnie martwisz. Uspokój trochę emocje i nie bój się
rozmawiać. Mnie podałeś kilka informacji, które sobie wcześniej sam
"zweryfikowałeś", a jednocześnie zaprzeczasz, że chcesz mi coś udowodnić.
Wiesz na pewno, o co Ci chodzi w tej rozmowie? Bo ja już się gubię.

>> A to była sprawa
>> między mną i nią. Bez niego. Proste jak sztacheta w płocie, którego
>> się czepiam. :)

> tak, tylko, że ja w ogóle nie o tym kolego :)

Kazałeś mi sobie przyjaciela wyobrazić, a teraz twierdzisz, że nie o tym
chciałeś...
Wprowadzasz te "sęki" do rozmowy i zapominasz zaraz o tym? ;)

>>> nie chodzi mi o to - kto ci coś mówi - ale o nowe informacje, które
>>> możesz zbagatelizować
>>> ale jednak mogą one istotnie zmienić twoje życie. nawet jeśli cię
>>> nie interesują.

>> W przypadku z moim przyjacielem zmieniły moje życie. Ale to było
>> dawno temu. Wtedy myślałem inaczej. Dzisiaj nie sądzę, żeby podobna
>> historia miała podobną moc sprawczą.

> mam propozycję - nie rozmawiajmy już o twoich perypetiach miłosnych,
> ok? :)

O czym tylko chcesz.

>> Doradzę każdemu mężowi, że jeśli ktoś
>> przychodzi powiedzieć coś złego o jego żonie, to niekoniecznie jest
>> przyjacielem jego związku.

> a co byś doradzał żonom?!
> zabawny z ciebie gość, szczerze mówiąc. :)

Mam na ten "sęk" odpowiedzieć, szczerze mówiąc, czy nie o to Ci chodzi?
Zaryzykuję. Dokładnie doradzałbym żonom to samo. Kobieta też człowiek. :)

>>> zabija się posłańca przynoszącego złe wieści...?

>> Nie toleruje się wtracania w nie swoje sprawy, ponieważ mówimy o
>> donosicielstwie.

> ok, jeszcze raz wrócę w twój świat. wałkowany temat, ale coś można z
> niego jeszcze wycisnąć.
> przyjaciel by ci "donosił" czy informował?

Donosicielstwo to jest informowanie w określonym celu, który to cel nie musi
byc zbieżny z celem adresata informacji.
Dla jasności należy jeszce wspomnieć, że charakter przekazania wieści
zmienia się, jeśli informator jest o informację proszony.

> zakładając, że TY jesteś przyjacielem kogoś, o kim wiesz, że zdradza
> go żona.
> powiesz mu?

Oczywiście, że nie. Pomijając już kwestię, że nie moja to sprawa, tylko
między przyjacielem a jego żoną, to jeszcze ponadto: Mogą być tylko dwie
sytuacje, kiedy wiedziałbym na pewno. że żona go zdradza. Pierwsza, to
gdybym leżał pod przysłowiowym łóżkiem zrady, a druga wtedy, gdyby zdradzała
go ze mną. Wszystkie inne sytuacje byłyby tylko żródłem moich domysłów.
Swoje niepotwierdzone domysły mogę zostawić tylko dla siebie. Nawet jeśli
jestem plotkarzem, to nie chcę być donosicielem.
Gdyby przyjaciel spytał mnie, co myślę o wierności jego żony, też byłbym
bardzo ostrożny w osądzie, ale to już jest zupełnie inna sytuacja.

--
pozdrawiam
michał


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


59. Data: 2008-04-14 06:29:37

Temat: Re: to może być przełom
Od: tren R <t...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

On 12 Kwi, 17:18, "michal" <6...@g...pl> wrote:

> Może to, że trudno mnie skierować przeciw uznanym przez naukę tezom i to
> przy pomocy sensacyjnych informacji. I zalecałbym takie podejście innym.

choć zasadniczo rozumiem i doceniam podejście naukowe
to również jednak zalecałbym "innym" podejście mniej dogmatyczne do
'kanonów' i 'tez'.

> >> Pisząc "mechanizm" miałem na myśli sposób myślenia w szukaniu prawdy.
> > więc jakie są te sposoby myślenia? o jednym z nich już ci wspominałem
> > - ale chyba niewiele ci to powiedziało. "sposób myślenia w szukaniu
> > prawdy" - jaki sposób / sposoby zastosowałeś w przypadku śmierci
> > mózgowej oraz lądowania apollo?
>
> Musiałbym Ci dość pokaźny wykład zrobić, żeby Ci to wyjaśnić. Nie widzę
> jednak w tym żadnej korzyści dla Ciebie i dla mnie. Zbyt dużo nas dzieli
> właśnie w sposobie myślenia.

w takim razie pozostanę nieoświecony :)
bo ty nie widzisz korzyści.

> >> Przecież dyskutujemy.
> > nie, raczej nie. to taka zwykła pyskówka.
>
> Mówisz za siebie.

oczywiście, że za siebie - w jakimkolwiek momencie tej pyskówki miałeś
wrażenie, że mówię za ciebie?

> Ty się naprawdę o mnie martwisz. Uspokój trochę emocje i nie bój się
> rozmawiać.

a z czego wnosisz o moich emocjach i strachu przed rozmową? :)
nie boję się rozmawiać. choć, przepraszam, boję się. bo nie rozumiem -
po co mam nie bać się rozmawiać, skoro "zbyt dużo nas dzieli w
sposobie myślenia"?

> Mnie podałeś kilka informacji, które sobie wcześniej sam
> "zweryfikowałeś", a jednocześnie zaprzeczasz, że chcesz mi coś udowodnić.
> Wiesz na pewno, o co Ci chodzi w tej rozmowie? Bo ja już się gubię.

nauczycielu! zgubiłeś się?
uspokój trochę emocje i nie bój się rozmawiać... może się
odnajdziesz...?

> Kazałeś mi sobie przyjaciela wyobrazić, a teraz twierdzisz, że nie o tym
> chciałeś...
> Wprowadzasz te "sęki" do rozmowy i zapominasz zaraz o tym? ;)

hihi, niech zgadnę - rozumowanie abstrakcyjne, alegorie itp - to nie
twoja bajka?
cyfry, liczby - w tym się dobrze czujesz?

> > zakładając, że TY jesteś przyjacielem kogoś, o kim wiesz, że zdradza
> > go żona.
> > powiesz mu?
>
> Oczywiście, że nie. Pomijając już kwestię, że nie moja to sprawa, tylko
> między przyjacielem a jego żoną, to jeszcze ponadto: Mogą być tylko dwie
> sytuacje, kiedy wiedziałbym na pewno. że żona go zdradza. Pierwsza, to
> gdybym leżał pod przysłowiowym łóżkiem zrady, a druga wtedy, gdyby zdradzała
> go ze mną. Wszystkie inne sytuacje byłyby tylko żródłem moich domysłów.

eee tam, ograniczasz się niepotrzebnie. a co z podsłuchami? :)
czyli - jako przyjaciel, zostawiłbyś tę wiedzę dla siebie. uważasz, że
to fair?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


60. Data: 2008-04-14 21:54:20

Temat: Re: to może być przełom
Od: "michal" <6...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

tren R wrote:
>> Może to, że trudno mnie skierować przeciw uznanym przez naukę tezom
>> i to przy pomocy sensacyjnych informacji. I zalecałbym takie
>> podejście innym.

> choć zasadniczo rozumiem i doceniam podejście naukowe
> to również jednak zalecałbym "innym" podejście mniej dogmatyczne do
> 'kanonów' i 'tez'.

Pomyślę o tym. Na razie pozostaję jednak przy swoim dogmatyźmie.

>>>> Pisząc "mechanizm" miałem na myśli sposób myślenia w szukaniu
>>>> prawdy.
>>> więc jakie są te sposoby myślenia? o jednym z nich już ci
>>> wspominałem - ale chyba niewiele ci to powiedziało. "sposób
>>> myślenia w szukaniu prawdy" - jaki sposób / sposoby zastosowałeś w
>>> przypadku śmierci mózgowej oraz lądowania apollo?

>> Musiałbym Ci dość pokaźny wykład zrobić, żeby Ci to wyjaśnić. Nie
>> widzę jednak w tym żadnej korzyści dla Ciebie i dla mnie. Zbyt dużo
>> nas dzieli właśnie w sposobie myślenia.

> w takim razie pozostanę nieoświecony :)
> bo ty nie widzisz korzyści.

Nic nie szkodzi. Cała przyjemność po mojej stronie. ;)

>>>> Przecież dyskutujemy.
>>> nie, raczej nie. to taka zwykła pyskówka.

>> Mówisz za siebie.

> oczywiście, że za siebie - w jakimkolwiek momencie tej pyskówki miałeś
> wrażenie, że mówię za ciebie?

Tak mogłem zrozumieć porównanie naszej dyskusji do pyskówki. Nie
zaznaczyłeś, że tylko Ty "zwyczajnie pyskowałeś". ;)))

>> Ty się naprawdę o mnie martwisz. Uspokój trochę emocje i nie bój się
>> rozmawiać.

> a z czego wnosisz o moich emocjach i strachu przed rozmową? :)
> nie boję się rozmawiać. choć, przepraszam, boję się. bo nie rozumiem -
> po co mam nie bać się rozmawiać, skoro "zbyt dużo nas dzieli w
> sposobie myślenia"?

Ten cytat nosi znamiona emocji i obaw:

"> olej tą żonę, olej wszystkie żony na świecie!
> chodziło mi o WERYFIKACJę DOSTARCZONYCH NOWYCH INFORMACJI.
> aż boję sie podawać kolejny przykład - bo znowu się go uczepisz
> i zaczniesz roztrząsać widłami jego treść, zamiast skupić się na
> analizie jego szlachetnej struktury :)"

Oprócz tego jest tu mało grzeczna dyrektywa, co powinienem zrobić i nad czym
się skupić. Co ufam rozwieje również Twoje wątpliwości, co do mówienia/nie
mówienia za mnie. ;)



>> Mnie podałeś kilka informacji, które sobie wcześniej sam
>> "zweryfikowałeś", a jednocześnie zaprzeczasz, że chcesz mi coś
>> udowodnić. Wiesz na pewno, o co Ci chodzi w tej rozmowie? Bo ja już
>> się gubię.

> nauczycielu! zgubiłeś się?
> uspokój trochę emocje i nie bój się rozmawiać... może się
> odnajdziesz...?

Przestałeś krzyczeć - to dobrze rokuje na przyszłość. :)

>> Kazałeś mi sobie przyjaciela wyobrazić, a teraz twierdzisz, że nie o
>> tym chciałeś...
>> Wprowadzasz te "sęki" do rozmowy i zapominasz zaraz o tym? ;)

> hihi, niech zgadnę - rozumowanie abstrakcyjne, alegorie itp - to nie
> twoja bajka?
> cyfry, liczby - w tym się dobrze czujesz?

Nie.

>>> zakładając, że TY jesteś przyjacielem kogoś, o kim wiesz, że zdradza
>>> go żona.
>>> powiesz mu?

>> Oczywiście, że nie. Pomijając już kwestię, że nie moja to sprawa,
>> tylko między przyjacielem a jego żoną, to jeszcze ponadto: Mogą być
>> tylko dwie sytuacje, kiedy wiedziałbym na pewno. że żona go zdradza.
>> Pierwsza, to gdybym leżał pod przysłowiowym łóżkiem zrady, a druga
>> wtedy, gdyby zdradzała go ze mną. Wszystkie inne sytuacje byłyby
>> tylko żródłem moich domysłów.

> eee tam, ograniczasz się niepotrzebnie. a co z podsłuchami? :)
> czyli - jako przyjaciel, zostawiłbyś tę wiedzę dla siebie. uważasz, że
> to fair?

Jaką wiedzę? Nigdy nie leżałem pod niczyjim łóżkiem. Raz leżałem z żoną
przyjaciela w łóżku. I raz kolegi. Ale też nie poleciałem do nich ze skargą.
:)

--
pozdrawiam
michał


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 5 . [ 6 ] . 7 . 8


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: Ojciec przy porodzie myśli o rozwodzie
Re: Ojciec przy porodzie myśli o rozwodzie
Re: Ojciec przy porodzie myśli o rozwodzie
Re: Ojciec przy porodzie myśli o rozwodzie
Re: A może nie kupować chińszczyzny?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »