Data: 2002-07-11 10:24:48
Temat: uprzedzenie? negatywne nastawienie?
Od: "Anka P." <j...@t...linux.net.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Byl sobie watek "Do czego potrzebna jest tesciowa?".
Napisalam w nim, ze mnie jets potrzebna do denerwowania sie.
Kilka osob probowalo mi w w odpowiedzi wytlumaczyc, ze moze nie powinnam
tak odbierac niektorych spraw. I zaczelam sie nad tym zastanawiac.
Ale..... powiedzcie mi jak powinnam przyjac cos takiego?
Tydzien temu w sobote przyjechala tesciowa ze swoja mama, a prababcia
misia, szwagier i jego dziewczyna. Mieszkaja 50 km od Krakowa, wiec
przyjechali na caly dzien, w zwiazku z tym ugotowalam obiad, jakas kawa,
deser i inne takie. Umeczylam sie przy tym, bo to jednak obiad dla 6
osob, ciagle trzeba rozmawiac, opowiadac co robi misio, jak sobie
radzimy, zmyc gooore naczyn, karmic malego, przewijac. Maz pomagal mi
bardzi, ale mimo wszystko bylo to meczace, zwlaszcza jak sie ciagle
slyszalo rady i porady w stylu "Niech on tak nie lezy, bo mu reka
scierpnie" kiedy np misiek sam wybieral sobie taka pozycje do drzemki.
Nie chce mi sie opisywac ze szczegolami, bo za dlugo by mi to zajelo.
W kazdym razie wczoraj podczas rozmowy telefonicznej moja tesciowa
najpierw zapytala "Czy mozemy do was przyjechac w sobote (znowyu byla tu
mowa o 4 osobach)?", a potem dodala "wyjasniajaco" "Ja wiem, ze obiady
dla nas to koszty i czas, ale mu _musimy_ go widziec czesto", co jak sie
okazalo oznaczalo naloty conajmniej co 2 tygodnie jesli nie czesciej.
Czy ja jestem do niej uprzedzona, jesli scierpla mi na sama mysl o tych
wizytach skora? Przeciez ja nie wytrzymam przede wszystkim tych
pseudoporad, jak jeszcze raz zobacze jak prababcia wywija i rzuca malym
(zeby udowodnic, ze ona sie nie boi brac na rece takich malych dzieci)
no i to zajmowanie sie nimi na kazdym kroku........
Anka
|