Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Czy to się skończy...?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Czy to się skończy...?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2004-11-09 11:22:24

Temat: Re: Czy to się skończy...?
Od: "Vicky" <b...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "no i nic" <_...@w...pl> napisał w wiadomości
news:cmq4u0$6ld$1@news.dialog.net.pl...
> Vicky wrote:
> [...]
>> Próbowałeś kiedyś przeczekać tą arytmie?
>
> Tak. Tylko raz mi się to udało - gdy poziom stresu "potrzebnego" do jej
> wystąpienia był dosyć wysoki (w dni powszednie trudno jest mi ją
> "wywołać" -
> w weekend - niesamowicie łatwo) - wtedy zjechałem z głównej drogi i widok
> spokojnej ulicy nieco mnie uspokoił. Arytmia pomęczyła mnie jeszcze przez
> kilka minut ale właśnie wspomniany wcześniej widok spacerujących ludzi,
> parku, mostu w parku, domów uspokoił mnie na tyle, żebym mógł udać się z
> powrotem do domu (a byłem tak spanikowany, że nie dałbym rady sam wrócić -
> i
> to z połowy drogi do pracy). Może to kwestia tego, że przed wyjazdem
> wziąłem
> większą dawkę tabletki na zmniejszenie pulsu i ciśnienia - a w weekendy
> zdarza mi się wziąć tego nieco mniej...

Wiesz nie o to mi chodziło ...
A raczej żeby ją zostawić samej sobie .. niech robi co ma robić i koniec ...
Spróbuj tak ..
Jeśli w ten sposób ją "poznasz" będzie Ci o wiele łatwiej .. zobaczysz że to
nic groźnego .. że możecie sobie razem żyć .. i nic złego Ci nie grozi z jej
strony ..
Wiem że to bardzo trudne i straszne - przynajmniej jak na pierwszy raz ..
ale być może pomogło by Ci to każde kolejne zdenerwowanie jakoś wyciszyć.
Jednak zanim się tak stanie musisz mieć całkowitą pewność że to jest na tle
nerwowym to po pierwsze, a po drugie dobrze by było skonsultować to z
psychologiem. Ja niestety nie mieszkam we Wrocławiu więc nie polece Ci
nikogo - bo nie znam.

> Wiem, że trudno by mi było przeczekać arytmię gdybym np. zatrzymał się w
> drodze z pracy do domu żeby się uspokoić. W głowie miałbym mnóstwo myśli
> np.
> "ale do domu jeszcze daleko, noc taka ciemna, nie ma nigdzie ludzi,
> taksówka
> w razie czego szybko nie przyjedzie a ty masz zawsze największy problem z
> powrotem...".

I właśnie w takim momencie powinieneś się jej "poddać", ale zapewne tego nie
zrobisz .. więc gdybyś w przyjaźniejszych warunkach (np. wiesz że ktoś jest
blisko) znowu tak się poczuł to spróbuj.

A tak na marginesie .. może znasz kogoś kto jeździ w Twoją stronę do pracy?
Może mógłbyś jeździć z kimś albo go zabierać ze sobą?

Pozdrawiam
Vicky


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2004-11-09 11:32:41

Temat: Re: Czy to się skończy...?
Od: Paweł Niezbecki <s...@p...acn.wawa> szukaj wiadomości tego autora

Vicky<b...@a...pl>
news:cmq999$2p6r$1@mamut.aster.pl:

[...]
> A tak na marginesie .. może znasz kogoś kto jeździ w Twoją stronę do
> pracy? Może mógłbyś jeździć z kimś albo go zabierać ze sobą?

A tak na marginesie marginesu, A. mógłby pomyśleć o bezpieczeństwie innych
użytkowników dróg i w ogóle zrezygnować z prowadzenia samochodu, skoro w
każdej chwili może wpaść w panikę i zrobić coś nieobliczalnego.

Paff


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-11-09 11:40:52

Temat: Re: Czy to się skończy...?
Od: "Vicky" <b...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Paweł Niezbecki" <s...@p...acn.wawa> napisał w wiadomości
news:cmq9u3$2q2l$1@mamut.aster.pl...
> Vicky<b...@a...pl>
> news:cmq999$2p6r$1@mamut.aster.pl:
>
> [...]
>> A tak na marginesie .. może znasz kogoś kto jeździ w Twoją stronę do
>> pracy? Może mógłbyś jeździć z kimś albo go zabierać ze sobą?
>
> A tak na marginesie marginesu, A. mógłby pomyśleć o bezpieczeństwie innych
> użytkowników dróg i w ogóle zrezygnować z prowadzenia samochodu, skoro w
> każdej chwili może wpaść w panikę i zrobić coś nieobliczalnego.

Wciśnięcie "awaryjnych" nie wymaga aż tak dużo zachodu. :]
Poza tym w korkach to chyba wiele na liczniku nie ma .. ?

Pozdrawiam
Vicky


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-11-09 11:43:49

Temat: Re: Czy to się skończy...?
Od: Paweł Niezbecki <s...@p...acn.wawa> szukaj wiadomości tego autora

Vicky<b...@a...pl>
news:cmqabt$2vbp$1@mamut1.aster.pl:

[...]
>> A tak na marginesie marginesu, A. mógłby pomyśleć o bezpieczeństwie
>> innych użytkowników dróg i w ogóle zrezygnować z prowadzenia
>> samochodu, skoro w każdej chwili może wpaść w panikę i zrobić coś
>> nieobliczalnego.
>
> Wciśnięcie "awaryjnych" nie wymaga aż tak dużo zachodu. :]
> Poza tym w korkach to chyba wiele na liczniku nie ma .. ?

W panice różne cuda mogą się zdarzyć. Można uruchomić 'efekt domina'. A
nawet jeśli życie i zdrowie innych użytkowników drogi nie jest zagrożone, to
na pewno całość ich samochodów.

Tak czy inaczej, zamiast myśleć ciągle o sobie, co dodatkowo mu szkodzi,
mógłby pomyśleć o innych.

P.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-11-09 11:55:55

Temat: Re: Czy to się skończy...?
Od: "Vicky" <b...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Paweł Niezbecki" <s...@p...acn.wawa> napisał w wiadomości
news:cmqaiu$2vi6$1@mamut1.aster.pl...

> W panice różne cuda mogą się zdarzyć. Można uruchomić 'efekt domina'. A
> nawet jeśli życie i zdrowie innych użytkowników drogi nie jest zagrożone,
> to
> na pewno całość ich samochodów.
>
> Tak czy inaczej, zamiast myśleć ciągle o sobie, co dodatkowo mu szkodzi,
> mógłby pomyśleć o innych.

Wiesz idąc tym tokiem mogłabym napisać że należałoby wyeliminować wszystkich
którzy przekraczają 50/h
bo stanowią zagożenie na jezdni. Wiesz ilu zostałoby kierowców na polskich
drogach? 5%.
W zasadzie każdy z katarem, kaszlem, jedzący, palący czy pijący coś, chory
na serce czy wrzody nie powinien jeździć bo stanowi zagożenie.

Pozdrawiam
Vicky


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-11-09 12:02:25

Temat: Re: Czy to się skończy...?
Od: "no i nic" <_...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Paweł Niezbecki wrote:
>> A tak na marginesie .. może znasz kogoś kto jeździ w Twoją stronę do
>> pracy? Może mógłbyś jeździć z kimś albo go zabierać ze sobą?
>
> A tak na marginesie marginesu, A. mógłby pomyśleć o bezpieczeństwie
> innych użytkowników dróg i w ogóle zrezygnować z prowadzenia
> samochodu, skoro w każdej chwili może wpaść w panikę i zrobić coś
> nieobliczalnego.

Na szczęściej w tej panice jadę bardzo ostrożnie - co może brzmieć dziwie
ale wolę jechać ostrożnie, żeby nie spowodować wypadku co może doprowadzić
do zatrzymania samochodu w połowie drogi. Dodatkowo podczas jazdy im jestem
bliżej domu tym bardziej jestem spokojny. Taka panika dopada mnie albo w
weekend (wtedy wracam taxi) albo w dzień powszedni podczas powrotu (po 22 -
ruch w mieście bardzo mały). Ani nie przekraczam dozwolonej prędkości bo
szybka jazda dodatkowo mnie stresuje ani nie jadę agresywnie ani nie jadę na
czerwonym świetle tylko widząc je staram się dojeżdżać do świateł w takim
tempie, żeby nie stać przed światłami tylko cały czas jechać. Najgorsze w
tym wszystkim jest monotonne stanie a machanie drążkiem od biegów,
kierownicą podczas jazdy - uspokaja bo nie myśli się tak mocno o tym co się
ze mną dzieje (dlatego między innymi tak nie lubię stania w korkach - za
dużo jest czasu na myślenie).
Jeżeli jadę w dzień do celu to arytmia zdarzyła mi się tylko raz i to wtedy
zjechałem w boczną dróżkę, odpocząłem i pojechałem do domu. Na szczęście nie
ma takiej możliwości, żebym wpadł w taką panikę, żebym jechał 100km/h przez
centrum miasta, olewał znaki i czerwone światła a jeżeli tak będzie bardzo
kiepsko to mam pod ręką mapę postojów taksówek i zawsze mogę boczną drogą
tam podjechać.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-11-09 12:05:46

Temat: Re: Czy to się skończy...?
Od: Paweł Niezbecki <s...@p...acn.wawa> szukaj wiadomości tego autora

Vicky<b...@a...pl>
news:cmqb85$30h2$1@mamut1.aster.pl:

> Użytkownik "Paweł Niezbecki" <s...@p...acn.wawa> napisał w wiadomości
> news:cmqaiu$2vi6$1@mamut1.aster.pl...
>
>> W panice różne cuda mogą się zdarzyć. Można uruchomić 'efekt
>> domina'. A nawet jeśli życie i zdrowie innych użytkowników drogi nie
>> jest zagrożone, to
>> na pewno całość ich samochodów.
>>
>> Tak czy inaczej, zamiast myśleć ciągle o sobie, co dodatkowo mu
>> szkodzi, mógłby pomyśleć o innych.
>
> Wiesz idąc tym tokiem mogłabym napisać że należałoby wyeliminować
> wszystkich którzy przekraczają 50/h
> bo stanowią zagożenie na jezdni. Wiesz ilu zostałoby kierowców na
> polskich drogach? 5%.
> W zasadzie każdy z katarem, kaszlem, jedzący, palący czy pijący coś,
> chory na serce czy wrzody nie powinien jeździć bo stanowi zagożenie.

Idziesz zupełnie innym tokiem. Demagogicznym.

A idź sobie i dalej udawaj, że nie widzisz różnicy między człowiekiem, który
sam się nakręca i czy ma akurat arytmię, czy tylko czuje, że 'na pewno za
chwilę będzie ją miał' i w związku z tym może zachować się nieobliczalnie, a
tym któremu coś fizycznie dolega, ale nie popada z tego powodu w schizę :).

A to że ogólnie ludzie powinni być ostrożniejsi, gdy wiedzą, że ich
sprawność psychofizyczna jest niska lub uległa tymczasowemu obniżeniu to
akurat oczywiste.

EOT

P.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-11-09 12:32:20

Temat: Re: Czy to się skończy...?
Od: "Redart" <r...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Paweł Niezbecki" <s...@p...acn.wawa> napisał w wiadomości
news:cmqaiu$2vi6$1@mamut1.aster.pl...
> Vicky<b...@a...pl>
> news:cmqabt$2vbp$1@mamut1.aster.pl:
>
> [...]
> >> A tak na marginesie marginesu, A. mógłby pomyśleć o bezpieczeństwie
> >> innych użytkowników dróg i w ogóle zrezygnować z prowadzenia
> >> samochodu, skoro w każdej chwili może wpaść w panikę i zrobić coś
> >> nieobliczalnego.
> >
> > Wciśnięcie "awaryjnych" nie wymaga aż tak dużo zachodu. :]
> > Poza tym w korkach to chyba wiele na liczniku nie ma .. ?
>
> W panice różne cuda mogą się zdarzyć. Można uruchomić 'efekt domina'. A
> nawet jeśli życie i zdrowie innych użytkowników drogi nie jest zagrożone, to
> na pewno całość ich samochodów.
>
> Tak czy inaczej, zamiast myśleć ciągle o sobie, co dodatkowo mu szkodzi,
> mógłby pomyśleć o innych.

No właśnie ...
Im dłużej czytam ten wątek, tym bardziej dochodzę do wniosku, że
problem Noinica jest CZYSTO psychiczny. I także zaczynam go postrzegać
w kategoriach pewnej formy chorego egoizmu ...

Być może to zmęczenie tematem ...

Ale taką mam hipotezę, że "arytmia Noinica" jest jego głównym
sposobem przeżywania rzeczywistości. Poprzez "arytmię" wchodzi
i utrzymuje relacje międzyludzkie. "Arytmia" daje mu poczucie
wartości w życiu społecznym ("jestem bardzo ostrożnym
kierowcą, w ten sposób bardzo o innych dbam ").
Coś tu też nie styka w relacjach z rodzicami. Możliwe, że
to oni narzucili ten sposób zwracania na siebie uwagi.
Przyjrzałbym sięmodelowi tzw. rodzica odtrącającego, który
kontakt z dzieckiem układa na zasadzie "jesteś dla mnie ciężarem"
a dziecko uczy się, że "bycie ciężarem" jest jedyną drogą na
złapanie kontaktu, niestety chorego.

I chyba na tym skończę, bo nie jestem w stanie pomóc ...


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-11-09 12:58:10

Temat: Re: Czy to się skończy...?
Od: "Vicky" <b...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Redart" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
news:cmqdce$9d6$1@news.onet.pl...

> Ale taką mam hipotezę, że "arytmia Noinica" jest jego głównym
> sposobem przeżywania rzeczywistości. Poprzez "arytmię" wchodzi
> i utrzymuje relacje międzyludzkie.

Ponieważ cały czas o tym myśli, nie może "normalnie żyć".. i chyba ma już
tego dość?

>"Arytmia" daje mu poczucie
> wartości w życiu społecznym

Chyba raczej niedowartościowania - skoro napisał że chciałby żyć jak
wcześniej...
zresztą temat wątku mówi za siebie..
Poza tym gdyby dawało mu to poczucie wartości - po co miałby z tym walczyć?

>("jestem bardzo ostrożnym
> kierowcą, w ten sposób bardzo o innych dbam ").

A może "jestem bardzo ostrożnym kierowcą bo zdaje sobie sprawe z tego że coś
mi jest..."?
(do Saula : ... dlatego nie jestem nieobliczalny tylko świadomy :P)

> Coś tu też nie styka w relacjach z rodzicami. Możliwe, że
> to oni narzucili ten sposób zwracania na siebie uwagi.
> Przyjrzałbym sięmodelowi tzw. rodzica odtrącającego, który
> kontakt z dzieckiem układa na zasadzie "jesteś dla mnie ciężarem"
> a dziecko uczy się, że "bycie ciężarem" jest jedyną drogą na
> złapanie kontaktu, niestety chorego.

Kwestia rodziców nie została prawie wcale poruszona.
To że jego mama krzyczy - to jeszcze nic nie znaczy.
Zresztą najlepiej jakby noinic sie wypowiedział w tym temacie.

Moim zdaniem to co napisałeś to dorabianie jakiejś drugiej teorii. :)

Pozdrawiam
Vicky


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-11-09 13:13:03

Temat: Re: Czy to się skończy...?
Od: "no i nic" <_...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Vicky wrote:
>> Ale taką mam hipotezę, że "arytmia Noinica" jest jego głównym
>> sposobem przeżywania rzeczywistości. Poprzez "arytmię" wchodzi
>> i utrzymuje relacje międzyludzkie.
>
> Ponieważ cały czas o tym myśli, nie może "normalnie żyć".. i chyba ma
> już tego dość?

Tak. Ma już tego dość. Nie wiem co kolega Redart ma na myśli pisząc o
utrzymywaniu przez arytmię relacji międzyludzkich? Akurat przez nią te
relację są czasem "zaburzone". Bardzo dziwne jest stwierdzenie, że arytmia
daje mi poczucie wartości w życiu - "bo jestem takim i takim kierowcą".
Pisałem tylko to, że staram się jeździć ostrożnie (żeby nie spowodować
kolizji, która może zatrzymać mnie gdzieś po drodze albo np. uszkodzić mój
pojazd a przez to będę zmuszony jeździć tramwajami a to nie będzie już dla
mnie zbyt "wesołe") i nie traktuję tego jako szczególny powód do dumy. Po
prostu sama myśl o tym, że jadąc ostrożnie - mam większą szansę na mniejszy
stres - działa na mnie uspokajająco.

[...]
> Poza tym gdyby dawało mu to poczucie wartości - po co miałby z tym
> walczyć?

Otóż to... Nie wiem jak można w ogóle myśleć o tym, że coś, co jest małym
koszmarem w życiu może dawać nawet minimalne poczucie wartości?

A.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Jak oficjalna psychologia tłumaczy złudzenia optyczne?
Jak niewiele potrzeba do szczęścia...
Kim jestem
Moje wewnetrzne dziecko
----- CZY MY JESTESMY CHORZY ? -----------

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »