Data: 2003-06-01 09:33:45
Temat: Odp: I znowu świekrrra ;-) - wiem, wielkie to to wyszło
Od: "Kianit / D.C." <r...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Agati(Aga) <a...@w...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:bba0pf$k4a$...@S...icm.edu.pl...
> Witaj !
> Przerobiłam juz ten temat i moim zdaniem są 2 lekarstwa
> 1. dac zajecie tesciowej, nie ma wtedy czasu na wieczne matrwienie sie
> i jest tak zmeczona, ze przesypia cale noce
:)))
Ona nie sypia tez z przemęczenia ;) A to jej wieczne utrapienie to mi
sie zdaje wychodzi tak naprawdę kiedy ma słuchaczy.
> 2. zamiast denerwowac sie jej gadaniem typu - ale schudłes synku,
dodac cos
> od siebie typu - mam Mama rację, tez sie martwie o Niego. Na moją
tesciową
> działa...
Stosuję tę technikę już sporo czasu, ale raczej kiedy chcę zmienić
temat, bo wywołuje to kolejną rzekę marudzenia ;) Nauczyłam się od progu
stwierdzac "oj jakie sińce pod oczami, chyba psy zowu dały się w kość"
kiedy jestem w nowej bluzce (nasz stan majatkowy, nie najgorszy zresztą,
jest też ciągłym powodem jej zmartwień) albo przytakuję z zapałem kiedy
martwi sie o coś nieistotnego a widzę, ze oszczedzi to dołowania mi męża
i innym temacie ;)
> wiesz, Twoja tesciowa chce czuc sie kochana. Twoj TZ moze Ja przeciez
> przytulic i powiedziec, ze ja bardzo kocha i cieszy sie,
Najsmutniejsze jest to, że oni są (byli?) baaardzo ze sobą związani, a
ona sama zniechęca go do troski i czułości wobec niej :( . Przytulenie
sie u nich w domu jest jednym z grzechów głównych :( . Teraz to wygląda
tak, że to ja męża pcham do niej a ona i tak znajdzie w tym jakiś feler
:(
> Wiesz, teraz jestem bardzo zadowolona jak nas zaprasza na obiad w
niedziele.
Cieszyłabym sie, a jakże :) Obiadki u mojej mamy to nawet TŻ wymusza ;)
Niestety T fatalnie gotuje, nikt tego nie chce jadać a do tego myje naczynia w zimnej
wodzie i wiecznie wszystko jest tam tłuste albo niedomyte :( Czasem sie zmuszam do
zjedzenia, ale kończy sie to dla mnie, a nawet mojego męża sensacjami żołądkowymi.
Ostatnio na świetach podała dzieciom piś w tak brudnym kubku że mnie zemdliło :( nie
powiedziałam ani słowa, bo nie wiem jak! Kiedyś chcia
łam kupić jej zmywarkę to też było 20 tys. problemów, a jak raz szklankę
po wyjęciu z szafki umyłam to się obraziła.
> ktos mądry powiedział : prawda lezy po środku, dlatego tak wszystkim
> przeszkadza...
Pewnie tak, ale znasz taki typ "męczennicy" co to wszystko w życiu jej
nie pasuje, ale robi, bo musi? Ludzie są paskudni, ale niestety musi
między nimi żyć. Wszysko jest nie tak, a ona taka wielka pani zawsze
była ponad tych wszystkich ... etc.
> spokorniec. Wyluzuj sie, Ona Was kocha, ale zupełnie nie umie
> przerobic Tego w działania, tylko w pretensje.
Do własnej matki taka pokorna nie jestem :( chodzę jak zagra byle mieć
chwilkę spokoju :( a że nie lubię być w niezgodzie ze sobą to jeszcze
bardziej komplikuje wszystko. Co do miłości to żadna kobieta nigdy nie
była godna jej syna, więc jest jak jest, i tak podobno byłam najlepszą
kandydatką ;)
> Daj Jej szanse poopiekowac sie wnukami, moze
> pogadaj o Jej zdrowiu
Ona nie chce sie nimi opiekowac, zaopiekuje sie, dla syna, ale dla niej
to istna katorga (no, tak to wygląda w jej późniejszej relacji). Czasem
sama chce aby przywieźć dzieci a potem ma powód do marudzenia :( błedne
koło. Najśmieszniejsze jest, że mam naprawdę fajne i grzeczne dzieci ;)
> > Kianit co to znowu szykuje jej się dołująca wizyta...
>
> z takim nastwieniem, to wiele nie zwojujesz, okaż troche serca
Oj, wbrew pozorom szykując się na wizytę gromadzę cały zapas optymizmu,
uśmiechu i dobrego nastawienia, bo to jakoś pozwala mi te wizyty
załagadzać i zmieniać w rodzinne obiadki ;)
Ta "walka z wiatrakami" nawet weszła mi w krew ;) wiesz, ja nie lubię
dawac sobie psuć humoru czyimiś pretensjami do zycia, dlatego też
pytałam o sposoby, aby częstsze teraz w lecie wizyty zamieniać w
przyjemność, bo inaczej mój mąż zniecheci sie zupełnie...
Dziekuję za rady, postaram się wprowadzić je w życie :)
Pozdrawiam, Kianit
|