Data: 2002-06-02 16:56:34
Temat: Odp: Porozmawiac o depresji
Od: "Melisa" <m...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik PowerBox <p...@p...onet.pl>:
> Jeżeli odbiorcami tego mają być zdołowani ludzie potrzebujący nadziei,
> podniesienia na duchu i ich rodziny,(czy tak?) to osobiście nie
zaczynałbym
> od przedstawienia totalnego gnoju w jakim znalazła się autorka.
To moze napisz cos swojego wg wlasnego uznania, bo to co napisala Magda jest
tylko i wylacznie JEJ odbiorem chorobowego swiata, JEJ historia - tego nie
mozna sobie zmienic, zeby sie lepiej czytalo, bo to po prostu TAK BYLO. Tak
jak nie mozna ingerowac w czyjas autobiografie - jesli sadzisz, ze nie
spelnia zadania (jakie Ty dla niej widzisz) to napisz swoja.
A druga sprawa - tu nie tyle jest mowa o "zdolowaniu" co o chorobie jaka
jest depresja. I uwierz, ze wielu chorych wcale nie doluje sie tymi
tekstami - wrecz przeciwnie. Magda bez ogrodek pokazuje w czym siedza,
pozwala nazywac rzeczy po imieniu, stanac z nimi twarza w twarz. Pokazuje,
ze caly ten straszliwy
chaos mozna ponazywac, wyslowic, a przez to oswoic. Ze niektorzy rozumieja,
ze to "po prostu" choroba, ze to sie leczy. I ze mozna wstac!
> (..) Autorka koncentruje się na depresji i na ogólnym gnoju.
Zarzucasz ksiazce o depresji, ze jest.. o depresji.
> Wygląda mi na to, że niczego się nie nauczyła.
Wrr... mnie to skreca jak czytam cos takiego ;) Znow wydajesz wyroki nie
znajac ani tematu ani czlowieka.
> Nawet gdyby znalazła się w podobnej sytuacji ale użyłaby pozytywnego
> podejścia - na pewno nie miałaby depresji.
Przeciez m.in na braku pozytywnego podejscia polega choroba! To jakbys
zarzucil deltoniscie, ze nie widzi poprawnie kolorow.
>Tymczasem autorka po dziś dzień
> jest negatywna (patrz choćby tytuł posta).
To Ty ja tak widzisz, ja nie. Dla mnie jest mocno zrownowazona, wyciszona i
optymistyczna.
>Szczerze mówiąc nie wierzę, że
> ktoś taki nie ma nawrotów deprechy.
I to jest to Twoje optymistyczne podejscie...? ;)
Na szczescie czyjes zdrowie nie jest uzaleznione od Twojej wiary (a raczej
niewiary) w nie.
> Ale może to się będzie doskonale sprzedawać, nie wiem, wcale bym się nie
> zdziwił...
A co to ma do rzeczy, czy wszystko trzeba przeliczac na efekty w sprzedazy?
Nie o to chodzi. Chodzi o to (jak dla mnie) ile ktos wyciagnie z lektury.
Pozdrawiam
Melisa
|