Data: 2002-05-23 05:09:45
Temat: Odp: żal-a co dalej
Od: "Sandra" <d...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Sokrates <d...@w...pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:achrvk$8lr$...@n...tpi.pl...
> Czytam ten wątek milcząco i w zadumie i podziwiam większośc z was za
> waszą życiową siłę i odwagę. Niepokoją mnie tylko dwie sprawy i chciałbym
> się
> upewnić, czy opinie skierowane ku wyrzuceniu męża z domu są na tyle
> przemyślane,
Drogi Panie czytam z wielką ciekawością Pana opinie i rozmyślam nad Pana
osobowością ,która jest wydaje mi się do końca poukładana , dojrzała
,wydawałoby się ,że jest Pan idealnym partnerem / chyba tak jest / ale Pan
to wie najlepiej czy były popełniane błędy .
> że będąc na miejscu "żony" zrobiłybyście to z takim samym przekonaniem jak
> teraz
> pisząc swoje posty.
Gdyby Pana żona wracała do domciu z randki ,ramanse byłyby jej chlebem
powszednim .Jaka byłaby reakcja Pana doskonałości ?
Czy opinie skierowane ku wyrzuceniu męża z domu (rozwód)
Czy myśli Pan ,że takiej ewentualności nie dopuszczałby Pan w swoich myślach
?
> opierają się również na przemyśleniu co będzie dalej, gdy zatrzaśnie się
już
> za nim drzwi?
Ma Pan wrażenie ,że świat zakończyłby się natychmiastowo ?
> Za pewne każda z was boi się zostać sama z trójką dzieci i jaka różnica
jest
> czy mąż zginie
> w wypadku, na wojnie czy zdradza żonę. Cały czas myślę tutaj o tej
> przyszłości i może
Życie wg. mnie może fakt w cierpieniu ale dalej toczyłoby się ,czyż nie
znamy takich sytuacji ? Początkowo pewnie w smutku ale jednak trzeba żyć
dalej .
> wszystkie upokorzenia. Łatwo powiedzieć "jeśli cię zdradza, to won z domu"
a
> co potem,
Napewno nie jest to łatwe jak i to ,że żyjemy w upokorzeniu , boimy się
swojego cienia , samotności , a w wielu wypadach , co otoczenie powie , ale
z dwojga złego czy nie lepiej niekiedy skromniej żyć ale w spokoju ,
zachować swoją godność i nauczyć ją swoje potomstwo . że w życiu się jest
wolnym człowiekiem i należy dumnie podnosić głowę .walczyć o swoje prawa ,
dzieci są dobrymi obserwatorami i odczuwają nasze zachowanie ,naszą
nienawiść , oszustwa , i z takim bagażem wprowadzać je w dorosłe życie ?
Czyż nie lepiej wtedy wychować je samemu /bezwględu na to komu zostanie
powierzona władza ojcu czy matce/.
Dzieci wychowane w niezdrowej atmosferze same wewnętrznie cierpią .A won nie
myśle ,że się mówi tak sobie , jest to decyzja ,która także dojrzewa w nas
przez jakiś okres . Nie jestem zwolenniczką rozwodów ale myślę ,że gdy osoby
sie męczą ze sobą , robią sobie różne świństwa , nie ma miłości ,tylko
rutyna , przywiązanie . Nie powinny być z sobą .Może to nie to ? hmm kto to
wie na życie nie ma doskonałej recepty.
Sandra .
> czy cały czas to będzie takie oczywiste?
> Jestem pełen obaw co do takiego ukierunkowania wątku.
> Darek
>
|